Uwaga Zboczeniec!
Mieszka w Gorlicach od dziecka. Znamy go od zawsze, prawie wszyscy go kojarzą. Niewielu wie, że ta pozornie komiczna postać jest co najmniej uciążliwa, żeby nie powiedzieć niebezpieczna dla mieszkańców Gorlic. Ryszard S. to mieszkaniec ulicy Kościuszki. Tu się wychował, pomimo to znają go mieszkańcy całego miasta. Jego wędrowniczy tryb życia pozwolił na to by osobę tę kojarzył praktycznie co drugi gorliczanin. 33 letni „Rysiek” od bardzo dawna powolnym tempem „szlifuje gorlicki bruk”. Szczupły, wysoki, z charakterystycznymi dużymi stopami, z rękami przeważnie w kieszeniach swej kurtki, bądź założonymi z tył.
Od zawsze uwielbiał podróżować gorlickim MZK bez jakichkolwiek konsekwencji finansowych związanych z brakiem biletu. Kontrolerzy wiedzieli, że nie mają co wypisywać mandatu, po prostu go wysadzali z autobusu. Wsiadał w następny... Kiedyś jego rodzina odebrała telefon z posterunku policji w Płocku: „Proszę odebrać syna, państwa syn jest u nas...”
Nie pracuje, bez wykształcenia, nie do końca umysłowo rozwinięty, posiadacz tzw. „żółtych papierów”. Jako dziecko rozpoczął naukę razem z innymi dziećmi w szkole podstawowej, później kontynuował naukę w klasie specjalnej, która funkcjonowała w zamkniętej już teraz Szkole Podstawowej nr 2. Pozornie nie groźne zamiłowanie do spacerów nikomu nie przeszkadza, jednak „Rysiek” potrafi być uciążliwy, być może niebezpieczny. Choć jest umysłowo niedorozwinięty, jego popęd seksualny nie jest wcale uśpiony. Jeśli zobaczy na swojej drodze jakąś ładną dziewczynę, nic go nie powstrzymuje od tego by włożyć jej rękę pod spódnicę. Kilkakrotnie powtarzająca się sytuacja w centrum miasta zauważona została przez przechodniów.
Pewnego razu spodobała mu się dziewczyna, która szła razem ze swoim chłopakiem i jego kolegą, nie powstrzymało go to przed tym by popełnić przestępstwo molestowania, po czym zaczął uciekać przed ścigającymi go mężczyznami, którzy towarzyszyli dziewczynie. Uciekł do pobliskiego sklepu odzieżowego prosząc o ratunek tłumacząc, że „ma żółte papiery, a oni chcą go pobić”.
Ryszard S. „spacerując” po mieście wchodzi na prywatne posesje i prosi o przysłowiowe 2 zł na bułkę. Jako, że Rysiek głodny nie chodzi, a ma nałóg tytoniowy mało kto wierzy, że faktycznie potrzebuje te 2 zł na bułkę. Ostatnio jednak do Urzędu Miasta wpłynęły skargi jakoby „Rysiek” chodził po blokach i chwytając za klamkę sprawdza, które mieszkanie jest otwarte. Policjanci w prywatnych, nieoficjalnych rozmowach mówią wprost: „Nic mu nie możemy zrobić, on ma żółte papiery”.
Polskie prawo niestety skonstruowane jest tak, że umysłowo chory nawet jeśli zagraża otoczeniu w zasadzie jest nietykalny.
Przestrzegamy wszystkich. Zamykajcie swoje mieszkania na klucz, strzeżcie się nawet jeśli jesteście w samym centrum miasta na oku miejskich kamer.
(adr)
03.11.2012 22:42
1