Ratownicy medyczni z Gorlic, którzy od lat pracują w miejscowym Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (SOR), domagają się zmiany swojej formy zatrudnienia. Jak podkreślają w oficjalnym piśmie skierowanym do dyrektora Departamentu Lecznictwa Ministerstwa Zdrowia Michała Dzięgielewskiego, obecne warunki wynikające z umów cywilnoprawnych są dla nich niekorzystne. Brak umowy o pracę, zdaniem ratowników, pozbawia ich wielu fundamentalnych przywilejów, takich jak prawo do płatnych urlopów, korzystanie z opieki zdrowotnej finansowanej przez pracodawcę, czy ochrona przed nagłym wypowiedzeniem.
Ratownicy uważają, że są dyskryminowani ze względu na formę zatrudnienia. Choć wykonują takie same obowiązki jak osoby zatrudnione na umowach o pracę, ich warunki różnią się diametralnie. Wielokrotnie wnioskowali o zmianę umowy na umowę o pracę, co pozwoliłoby im cieszyć się pełnymi prawami pracowniczymi, jednak ich prośby są regularnie ignorowane przez dyrekcję szpitala.
Sytuacja stała się szczególnie napięta po zatrudnieniu jednego z ratowników, który nie będąc obywatelem Polski, otrzymał umowę o pracę bez wymogu wcześniejszego stażu czy odbycia wolontariatu. Decyzja ta została podjęta na podstawie rozporządzenia związanego z okresem ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii, co pozwala na zatrudnienie na specjalnych warunkach. Ratownicy wyrażają frustrację, ponieważ sami od dawna starają się o podobne traktowanie, ale ich wnioski pozostają bez odzewu.
To dla nas sytuacja nie do przyjęcia – mówią zgodnie ratownicy medyczni.
Nie możemy dłużej milczeć, kiedy widzimy, jak nierówno traktowani są pracownicy. Chcemy umowy o pracę, która da nam stabilność i bezpieczeństwo, a także pełne prawa pracownicze, jakim powinny podlegać osoby pracujące w tak odpowiedzialnym zawodzie.
Nasze żądania nie są wygórowane. Nie chcemy przywilejów, chcemy równego traktowania i pewności, że nasza ciężka praca zostanie odpowiednio doceniona przez szpital.
Ratownicy dodają, że praca w SOR-ze wiąże się z ogromnym stresem, odpowiedzialnością za życie ludzkie, a także długimi, wyczerpującymi dyżurami. Uważają, że w takich warunkach konieczne jest posiadanie umowy, która zagwarantuje im godne warunki pracy i odpowiednie zabezpieczenie socjalne. Podkreślają, że brak możliwości skorzystania z płatnego urlopu czy pewność zatrudnienia na podstawie Kodeksu Pracy utrudnia im normalne funkcjonowanie.
W ramach protestu przeciwko trwającej sytuacji, 13 ratowników medycznych zatrudnionych w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (SOR) postanowiło nie przedstawić propozycji dyżurów na miesiąc październik 2024 r. do końca września. To kolejny krok, jaki podjęli w odpowiedzi na brak porozumienia z dyrekcją szpitala w sprawie zmiany formy zatrudnienia. Ratownicy podkreślają, że ich działanie jest wyrazem sprzeciwu wobec ignorowania ich postulatów oraz wobec niekorzystnych warunków pracy.
Pomimo braku zgłoszenia przez ratowników propozycji dyżurowych, 30 września Naczelny Pielęgniarz oraz Pielęgniarka Koordynująca, za wiedzą Kierownika Działu Organizacji i Nadzoru, przedstawili grafik dyżurów na październik, który nie uwzględniał sugestii ani harmonogramu pracy zaproponowanego przez samych ratowników tego samego dnia. Ratownicy uważają, że ich plan został zignorowany, a zarzuty o brak lojalności ze strony kierownictwa szpitala dodatkowo zaostrzyły konflikt.
Do sprawy odniósł się też dyrektor szpitala Marian Świerz.
W odpowiedzi na zarzuty ratowników medycznych przedstawił swoją wersję wydarzeń, zwracając uwagę na kontekst konfliktu oraz działania szpitala. Wyjaśnił, że konkurs na świadczenia medyczne w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym został ogłoszony w czerwcu 2024 roku, a umowa z ratownikami obowiązuje od 1 lipca tego samego roku. Zaznaczył, że ratownicy, którzy wzięli udział w konkursie, byli świadomi jego warunków i zaakceptowali je, składając ofertę oraz podpisując umowę na świadczenia medyczne w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, nie zgłaszając wówczas żadnych uwag co do szczegółowych warunków konkursu.
Marian Świerz odniósł się również do zarzutów dotyczących rzekomego dyskryminowania ratowników zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych. Wyjaśnił, że większość z podnoszonych przez nich kwestii dotyczy pracowników zatrudnionych na umowie o pracę, a nie tych świadczących usługi na podstawie umowy cywilnoprawnej, która jest regulowana przepisami Kodeksu cywilnego, a nie Kodeksu pracy.
Kolejnym punktem spornym, na który zwrócił uwagę dyrektor, była kwestia niedostarczenia przez ratowników z odpowiednim wyprzedzeniem propozycji terminów dyżurów na październik. Zaznaczył, że do tej pory nie było problemu z dostarczaniem takich propozycji z kilkudniowym wyprzedzeniem, a szpital starał się je uwzględniać. Jednak dyrektor podkreślił, że nie można wymagać, aby szpital w pełni dostosowywał się do faktu, iż ratownicy świadczą usługi także w innych miejscach, sugerując, że harmonogram musi uwzględniać potrzeby szpitala, a nie tylko ich dodatkowych miejsc zatrudnienia.
Dyrektor gorlickiego szpitala podkreślił, że polityka kadrowa oraz wybór formy zatrudnienia należą wyłącznie do gestii pracodawcy i są wynikiem wielu uwarunkowań, takich jak względy finansowe oraz organizacyjne. Według niego, decyzje podejmowane przez szpital mają na celu zapewnienie sprawnej opieki medycznej i były poprzedzone dogłębnymi analizami. Mimo to, brak porozumienia między dyrekcją a ratownikami sprawia, że konflikt nadal pozostaje nierozwiązany, a obie strony mają odmienne spojrzenia na kwestie związane z zatrudnieniem i organizacją pracy w gorlickim SOR-ze.
Sytuacja w gorlickim SOR-ze jest dynamiczna, dziś w tej sprawie odbędzie się seria spotkań z instytucjami, które mają podjąć się próby rozwiązania kwestii spornych.
Ratownicy mają nadzieję, że ich apel zostanie wreszcie wysłuchany, a władze szpitala podejmą kroki w celu rozwiązania tego problemu. Podkreślają, że walczą nie tylko o swoje prawa, ale także o poprawę warunków pracy, co przełoży się na lepszą opiekę nad pacjentami w gorlickim SOR-ze.
Źródło info: własne/Gazeta Gorlicka
Napisz komentarz
Komentarze