Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaAUTO-GAZ Nikodem Groń - montaż i serwis samochodowych instalacji LPG - benzyna, diesel
ReklamaZapraszamy do zakupów u wiodącego sprzedawcy rowerów elektrycznych - Iwo Bike w Gorlicach
Reklama DELIKATESY SZUBRYT – GORLICE, ul. Kościuszki 34A – Sprawdź najnowsze promocje! [od 9 do 23 września 2024]

Polskie szwadrony śmierci - prawda czy fałsz

Podziel się
Oceń

Latem 1920 roku wojna z bolszewicką Rosją zaczęła przybierać niekorzystny dla Polski obrót. Młode państwo polskie nie było w stanie skutecznie powstrzymywać sowieckich hord, a polska armia zaczęła wycofywać się w głąb kraju. W takiej sytuacji każda inicjatywa, mająca na celu zatrzymanie Rosjan była na wagę złota. Potrzebą chwili było zwłaszcza utworzenie jednostek zdolnych do skutecznej walki z rosyjską kawalerią, w szczególności ze słynącymi z niebywałego okrucieństwa "czerwonymi kozakami Gaj-Chana", czyli oddziałem dowodzonym przez Gajka Bżiszkiana.

 

Niestety, polska armia nie dysponowała odpowiednimi rezerwami ludzkimi. Pojawił się więc pomysł na utworzenie formacji ochotniczych. Jedna z takich jednostek przeszła na zawsze do historii jako Dywizjon Huzarów Śmierci. Żołnierze tego dywizjonu nosili na mundurach emblematy z trupimi czaszkami, a ich odwaga i pogarda śmierci stały się wręcz legendarne. Przyjrzyjmy się więc bliżej losom tej niezwykłej jednostki.

Werbunek do Ochotniczego Dywizjonu Jazdy 1 Armii rozpoczął się 23 lipca 1920 roku w Białymstoku. Jego dowódcą został porucznik Józef Siła-Nowicki. Był on niezwykle barwną postacią. W czasie pierwszej wojny światowej walczył w jednej z armii zaborczych jako kawalerzysta i zagończyk. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości służył w Dywizjonie Jazdy Kresowej. Był znakomitym żołnierzem i dowódcą, ale jednocześnie człowiekiem nieprawdopodobnie wręcz ambitnym. Jego skłonności do niesubordynacji były legendarne. Nie miał żadnych oporów przed jawnym kwestionowaniem rozkazów, jeżeli tylko uznał je za nierozsądne. Nie bawił się przy tym w dyplomację i dobre maniery, co rzecz jasna nie zjednywało mu przyjaciół w dowództwie armii. Siła-Nowicki samodzielnie podjął decyzję o nazwaniu swego oddziału Dywizjonem Huzarów Śmierci. Nazwa oddziału i specjalne emblematy z trupimi czaszkami noszone na mundurach miały podnieść morale wśród żołnierzy oraz wzbudzić przekonanie, że jego oddział należy do elity polskiej armii.

Już 26 lipca oddział opuścił Białystok. Dywizjon składał się z dwóch szwadronów i plutonu karabinów maszynowych. Porucznik Siła-Nowicki osobiście dowodził 1 szwadronem(konnym), zaś porucznik Pniewski dowodził 2 szwadronem(pieszym). W dniu 30 lipca dywizjon po raz pierwszy starł się z wrogiem.  W okolicach wsi Dzierzby jednostka zaatakowała szarżą rosyjskie stanowiska obronne, zdobywając m.in. dwa ciężkie karabiny maszynowe.  Z kolei 2 sierpnia we wsi Prostyń,  żołnierze dywizjonu złożyli oficjalną przysięgę wojskową, a ich jednostka weszła w skład XXIX Brygady 15 Dywizji Piechoty, dowodzonej przez gen. Junga. Dywizjon liczył wtedy 511 żołnierzy oraz 20 karabinów maszynowych.

Główne zadania wykonywane przez Huzarów Śmierci polegały na osłanianiu wycofujących się jednostek piechoty, utrzymywaniu łączności pomiędzy poszczególnymi pododdziałami oraz na pełnieniu służby patrolowej i zwiadowczej. Huzarzy wykonywali swoje obowiązki z niezwykłą odwagą i poświęceniem, a ich dowódca porucznik Siła-Nowicki osobiście brał udział w walkach, stanowiąc wzór dla swoich ludzi. Jako ciekawostkę warto tutaj zaznaczyć fakt, że Huzarzy Śmierci zawsze ruszali do walki śpiewając Jeszcze Polska nie zginęła. W dniu 10 sierpnia jednostka była już pod Warszawą, gdzie w jej skład włączono specjalny szwadron łódzkiej policji konnej, dowodzony przez komisarza Andrzeja Jezierskiego. Jak się później okazało, policjanci znakomicie sprawdzili się na froncie, zadając wrogowi spore straty.

Dywizjon Huzarów Śmierci wielokrotnie zmieniał swoją podległość służbową. Wykorzystywano go w różnych miejscach, najczęściej do zadań wymagających wielkiej odwagi i poświęcenia. W czasie bitwy warszawskiej dywizjon początkowo walczył pod Nieporętem, a następnie został przesunięty do walk nad Narwią. W dniu 16 sierpnia, pod wsią Borki, szaleńcza szarża wykonana siłami zaledwie jednego niepełnego szwadronu zakończyła się pokonaniem wroga i zdobyciem cennych dział.  W bitwie pod Myszyńcem, 21 sierpnia 1920 roku, dywizjon udanie szarżował na pozycje taborów rosyjskich, zdobywając 9 armat. Kiedy Rosjanie zaczęli wycofywać się po bitwie warszawskiej, Huzarzy Śmierci szli za nimi w samej awangardzie sił polskich. 25 sierpnia doszło do spotkania pomiędzy Huzarami Śmierci, a trzema szwadronami kawalerii Gaj-Chana. Polacy runęli na Kozaków z nieprawdopodobną wręcz wściekłością i wolą walki. Rosjanie zostali rozgromieni, a walkę przeżyli jedynie ci z nich, którzy w porę poddali się Polakom. Tu warto podkreślić, że nigdzie nie ma najmniejszych dowodów o tym, jakoby żołnierze dywizjonu wykonywali masowe egzekucje na rosyjskich jeńcach. To późniejszy wymysł komunistycznej propagandy, który dość skutecznie utkwił w przekonaniach niektórych Polaków.

Po zakończeniu większości działań wojennych, dywizjon został przeniesiony na Litwę. Przekonani o własnej wyjątkowości huzarzy zostali skierowani do pełnienia służby wartowniczej. Braki w zaopatrzeniu powodowały, że żołnierze na własną rękę zaczęli odbierać jedzenie miejscowej ludności. Spadało morale, dochodziło do coraz częstszych konfliktów z przedstawicielami innych formacji wojskowych, a sam porucznik Siła-Nowicki zdawał się tracić władzę nad swoimi żołnierzami. Jego charakter i bezkompromisowość nie pomagały mu w rozgrywkach personalnych w sztabie armii. Siła-Nowicki wielokrotnie prosił o przekształcenie dyonu w samodzielny pułk, niestety bez rezultatu. Odmówiono nawet oficjalnego uznania odznaki pamiątkowej, mającej formę krzyża z dwoma mieczami oraz trupią czaszką z piszczelami. Rozgoryczony Siła-Nowicki osobiście udał się do Warszawy. Korzystając z jego nieobecności, dowództwo armii rozwiązało dywizjon. Siła-Nowicki na wieść o tym dopuścił się kolejnego aktu niesubordynacji (prawdopodobnie zaatakował wyższego stopniem oficera). Poszukiwany przez policję i żandarmerię wojskową musiał uciekać, a jego dalsze losy do dziś pozostają niewiadomą.

Tak zakończyła się historia jednego z najbardziej tajemniczych i legendarnych polskich oddziałów wojskowych. Musimy jednak pamiętać, że Huzarzy Śmierci wnieśli ogromny wkład w obronę Polski przed bolszewizmem, i na zawsze przeszli do historii jako niezłomni obrońcy Ojczyzny. Ich brawura, odwaga, poświęcenie i pogarda dla śmierci nie miały sobie równych. Razem z nimi szły umiejętności wojskowe, które sprawiły, że oddział porucznika Siły-Nowickiego nigdy nie przegrał żadnej bitwy. Nie byli żołnierzami bez skazy, nie byli ideałami, ale byli wielkimi patriotami, którzy dla ratowania Polski bez najmniejszego wahania oddawali swoje życie.

de la Fere

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaAQUAPLAST - rynny, pokrycia dachowe
ReklamaAkademia Nauk Stosowanych w Nowym Sączu - aplikuj na studia
ReklamaAkademia Humanistyczno-Ekonomiczna w Jaśle - studiuj administrację blisko siebie - studia licencjackie i magisterskie, podyplomowe, on-line - zapisz się teraz i skorzystaj z aktualnych promocji
AKTUALNOŚCI
Reklama
ReklamaSądecka Jesień Kulturalna 2024 - 6 września - 6 października 2024
ReklamaAgencja Detektywistyczna „Biuro Bezpieczeństwa SPECTRUM – detektyw NOWICKI” zaprasza! GORLICE, ul. Michalusa 22
Reklama
Reklama Agencja Detektywistyczna „Biuro Bezpieczeństwa SPECTRUM – detektyw NOWICKI”