O nadzwyczajnych konstrukcjach technicznych, a zwłaszcza umysłowych.
W kontekście tematu podanego przez Jarka i obficie skomentowanego przez Patina wychyliły się z mej przepastnej pamięci dwa, a właściwie trzy obrazki.
Oto pierwszy z nich. Powstał kiedyś film pt. „Powrót do szkoły” jest to opowieść o traumatycznych przeżyciach młodego amerykańskiego studenta prestiżowej uczelni, a przy tym syna bodaj producenta odzieży dla puszystych, który na tejże odzieży zbił kosmiczny majątek. Na pewno film ten nie jest kamieniem milowym amerykańskiej kinematografii, właściwie jest banalną komedią, pełną głupawych gagów, wydaje się wręcz kretyński. Jedynym może godnym uwagi jest epizod, w którym samego siebie gra nie kto inny, jak Kurt Vonnegut wynajęty przez biznesmena do napisania do eseju o samym sobie. Bo i trzeba wam wiedzieć, że ów tfu, bogacz by udowodnić synowi, że skończenie uczelni to bułka z masłem, sam zapisuje się na nią. Nie zamierza jednak się wysilać, tylko zatrudnia ludzi, by za niego co trudniejsze zajęcia odbywali.
20.04.2011 09:32