Zrozumiałym jest, że punkrock to mocna i ostra muzyka sprzeciwu i buntu, zrozumiałym jest, że jeżeli przekaz ma być mocny, to często w tekstach stosuje się przekleństwa i akcenty kontrowersyjne. Nie ma w tym nic przesadnie bulwersującego. Bez tego punkrock byłby niewiarygodny. Jeżeli jednak pomiędzy utworami nie ma się nic więcej do powiedzenia jak tylko bluzgi wykrzykiwane z pięknym uśmiechem na ustach, to już moim zdaniem nie jest żaden bunt, czy punk, ale zwyczajna dziecinada niskich lotów. Oczywiście konkluzja ta nie dotyczy warstwy muzycznej!
Sprawa druga to lokal, w którym ponoć od długiego już czasu obowiązuje zakaz palenia. Zakazy oczywiście są już dawno "obejdzione" i w lokalu zostało wyznaczone miejsce do palenia. Co z tego jednak, kiedy od reszty lokalu nie oddziela go nic. W efekcie siedząc w strefie dla niepalących i tak wraca się do domu śmierdzący jak wór przepalonego tytoniu.
Reasumując jednak - z dwojga złego, lepiej żeby coś się działo, niż gdyby miało nie dziać się nic. To oczywista oczywistość. Regularne koncerty odbywające się w gorlickich lokalach to rzecz nie do przecenienia i trzeba tą świecką tradycję pielęgnować.
rb
Napisz komentarz
Komentarze