Miał sznyt i niewątpliwy talent, którego skali nie umiemy oszacować, bo sztuka, którą uprawiał, nie została utrwalona. Odeszła z nim w przeszłość.
Był fragmentem naszego wszechświata, ale należał do innego. Teraz z naszego odszedł, pewnie można go znaleźć w tym drugim. Być może kiedyś pojawi się jakiś nowy Stefan dotknięty palcem przez Boga. Bo o kim jak nie o takich Stefanach zwykło się mówić „boże dzieci”?
Może już nikt nie zajmie jego miejsca…
Będziemy wspominać Stefana ciepło i z sympatią
BP
Napisz komentarz
Komentarze