Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaHONER, okna, drzwi, bramy, rolety, plisy, moskitiery, żaluzje, roletki dzień-noc - Gorlice, ul. Biecka 72A
ReklamaZapraszamy do zakupów u wiodącego sprzedawcy rowerów elektrycznych - Iwo Bike w Gorlicach
Reklama DELIKATESY SZUBRYT – GORLICE, ul. Kościuszki 34A – Sprawdź najnowsze promocje! [od 9 do 23 września 2024]

Pasje Ewy

Podziel się
Oceń

Ewa Wachowicz pochodząca z pobliskich Klęczan, Miss Polonia 1992, World Miss University, popularna autorka programów ( " Ewa gotuje", "Przez żołądek do serca") i książek kulinarnych( " Słodki świat Ewy Wachowicz," , " Ewa gotuje", "Ewa gotuje szybko" oraz "Ewa gotuje-ulubione") udzieliła naszemu portalowi wywiadu. W rozmowie z Iwoną Warzycką opowiedziała nam o miłości do gotowania i sportu.

 

Iwona Warzycka- Kto i kiedy zaraził Panią pasją gotowania?

Ewa Wachowicz - Moja mama…

W rodzinnych stronach, które pani dobrze zna, sztuka kulinarna ma długą tradycję. Tu wszyscy gotują, pieką ciasta, wymieniają się przepisami. Wyrosłam w domu, w którym jadło się wspólne śniadania, obiady i kolacje, w którym w weekendy się biesiadowało – zapraszało rodzinę, sąsiadów.

Iwa - Pamięta Pani swój pierwszy samodzielny popis kulinarny?

EW - Trudno powiedzieć, że to był kulinarny popis. Miałam może 6, 7 lat… Ugotowałam rosół dla żniwiarzy. Ale go nie posoliłam. Wszystko szło dobrze: jarzyny obrane, podsmażone jak trzeba… Niestety, zapomniałam o soli. Na szczęście akurat rosół można doprawić później, ale mięsem już tak się nie da. Żniwiarze chyba byli bardzo głodni, bo go zjedli, a mama była ze mnie bardzo zadowolona.

Iwa - A pierwsze Pani wypieki?

EW - Też były z przygodami. Byłam już dużo starsza. Miałam jakieś 11 lat i postanowiłam upiec „zebrę” – takie czarno-białe ciasto. Ale tak nie mogłam się doczekać rezultatu, że za wcześnie wyciągnęłam ciasto z piekarnika. No i, niestety, w samym środku, było niedopieczone - po prostu zakalec. Zapamiętałam na całe życie, że zanim wyciągnie się ciasto z piekarnika trzeba sprawdzić wbijając patyczek w środek, czy jest dobrze upieczone.

Iwa - Od kilku lat mieszka Pani w Krakowie, chodzi pani na ekskluzywne przyjęcia, przygotowuje dla rodziny, znajomych i widzów wspaniałe potrawy. Jakie posiłki będą się Pani zawsze kojarzyć z rodzinnymi stronami – z Klęczanami i Gorlicami?

 

EW - Przede wszystkim rosół z makaronem. Nigdy nie jestem w stanie osiągnąć w Krakowie takiego smaku, jaki uzyskuje moja mama. To kwestia nie tylko wody, ale mięsa kury, która szczęśliwie biega sobie po podwórku, zajada trawę i inne dobre rzeczy. Dobry rosół musi być ze szczęśliwej kurki. Są też inne potrawy, które zawsze przywołują wspomnienie mojego rodzinnego domu, jak choćby młode ziemniaki z kwaśnym mlekiem. To smak nie do podrobienia nigdzie na świecie!

Iwa - Obecnie prowadzi Pani program w Polsat Cafe „ Przez żołądek do serca” oraz „Ewa gotuje” w telewizji Polsat. Jak wygląda realizacja odcinka np. do programu „Ewa gotuje”?

 

EW - Programy przygotowujemy w tak zwanym systemie 1:1, czyli na jeden odcinek przewidziany jest jeden dzień zdjęciowy. Nagranie programu poprzedza spotkanie scenariuszowe, spotykam się z reżyserem oraz asystentką reżysera i opracowujemy tematy programów. Podstawą wyboru nie jest moda na różne potrawy, ale przestrzeganie sezonowości w kuchni. Jestem pasjonatką dobrego odżywiania i jest to dla mnie niezwykle ważne. Na przykład o tej porze roku mamy niezbyt dobre warzywa, dlatego należy sięgać po mrożonki, które w tej chwili mają więcej witamin. Przygotowując program bierzemy pod uwagę, jaką mamy porę roku, na co jest teraz sezon, co jest dostępne na straganach, co rośnie w ogrodzie, jaka jest temperatura. Latem jemy więcej sałat, gdy jest zimno powinniśmy jeść potrawy ciepłe, rozgrzewające, typu krupnik. W Los Angeles nie wiedzą co to jest krupnik, czy nawet inne zupy, bo tam jest ciepło jest dużo słońca.

Kolejny ważnym punktem jest kontakt z widzami. W programie jest konkurs i ludzie przysyłają do nas różne przepisy. Sprawdzam więc całą korespondencję od moich widzów. Wybieram najciekawsze pomysły i, zawsze, dodaję swoje 3 grosze. Traktuję je jako kulinarną inspirację. Próbuję więc te potrawy wcześniej, przygotowuję, sprawdzam, doprawiam... Potem dopiero przygotowuję scenariusz i odbywa się nagranie. Towarzyszy temu zwykle tłum ludzi, a program realizujemy w moim krakowskim domu. O szóstej rano przyjeżdżają oświetleniowcy, rozstawiają reflektory i nagrywamy 3, 4 odcinki. Przygotowywana jest logistyka czysto telewizyjna, ja dbam też o logistykę kulinarną.

Na planie wszystkie potrawy w stu procentach przygotowuję osobiście. Tak jak w prawdziwej kuchni wszystko dzieje się naprawdę: jak ma być cebulka smażona, to jest smażona. Potrawy są przygotowywane od początku do końca, a widz asystuje mi od momentu zakupów, aż do finału.

Iwa - Jest Pani autorką takich książek kucharskich jak: „ Słodki świat”, „ Ewa gotuje”, „Ewa gotuje szybko” oraz najnowszej - „Ewa gotuje ulubione”. Jak długo powstają Pani książki i czy ktoś w tym wszystkim Pani pomaga?

 

EW - Moją prawą ręką i osobą, która bardzo pomaga mi w redakcji książek jest Darek Wojtala, który jest również reżyserem moich programów, a także redaktorem strony internetowej. To nieoceniony współpracownik. Przy powstawaniu książek pomaga mi w czysto technicznej i koncepcyjnej pracy. Ja nadaję ton, wymyślam motyw przewodni, a on nadaje temu odpowiedni szlif.

Iwa - Ile przeciętne zajmuje przygotowanie książki?

 

EW - Pierwszą książkę pisałam bardzo długo, bo około dziewięć miesięcy. Każde ciasto robiłam i fotografowałam u siebie w domu. Natomiast kolejne książki: „Ewa gotuje”, „Ewa gotuje szybko” i „Ewa gotuje ulubione”, są konsekwencją moich programów kulinarnych „Ewa gotuje”. Na planie przygotowujemy od razu materiał zdjęciowy, który wykorzystywany jest do redakcji książki. Nie towarzyszy więc temu taki wysiłek, jak przy pierwszej książki. Jednak i te książki wymagają odpowiedniej pracy – cały materiał należy odpowiednio ułożyć, przygotować do publikacji.

Iwa - Wielkimi krokami zbliżają się Święta Wielkanocne. Co specjalnego poleciłaby Pani gorliczanom ze swojego bogatego wachlarza przepisów?

EW - Właśnie wczoraj na Facebooku opublikowałam przepis i zdjęcie Baby wielkanocnej z Klęczan. To bardzo gęste, zwarte ciasto, bez którego nie ma dla mnie Świąt Wielkiej Nocy. Mazurka może nie być, ale baba – zawsze.

Iwa - A jeśli chodzi o potrawy mięsne? Co Pani poleca?

EW - Zazwyczaj przygotowuję kaczkę oraz dużo wędlin: faszerowany boczek, faszerowanego indyka i pasztet, to musi być koniecznie. Do tego oczywiście chrzan, jajko…

Iwa - Jest Pani bardzo aktywną osobą. Podziw budzi Pani pasja do wspinaczek, biegania, jazdy na nartach i rolkach. Czy nadchodzące święta spędzi Pani z najbliższymi w tradycyjny sposób, w rodzinnej miejscowości, czy też planuje Pani aktywny wypoczynek?

EW - Jestem tradycjonalistką. Przy mojej bardzo intensywnej pracy, która wypełnia mi całe dnie, święta to czas odpoczynku. To czas zarezerwowany dla rodziny oraz przyjaciół. Wielkanoc spędzę z moimi najbliższymi: córką, rodzicami, bratem... W drugi dzień świąt, albo kolejne dni, jeśli uda mi się wygospodarować odrobinę wolnego czasu, wybieram się na Kasprowy.

 

Iwa - Kasprowy, to nie to samo co Kilimandżaro? Rozumiem, że tęsknota do polskich gór, jest równie wielka, jak do tych w Afryce.

EW - Oj wielka, wielka…

Iwa - Potwierdzają to liczne ciekawe zdjęcia, dostępne na Pani oficjalnym profilu na Facebooku. Bardzo piękne ma Pani wspomnienia.

 

Kończąc naszą miłą rozmowę chciałabym w imieniu redakcji portalu Halogorlice złożyć Pani najlepsze życzenia, aby Święta Wielkanocne spędziła Pani w atmosferze miłości, radości i rodzinnego szczęścia. Życzę dużo dobrego wypoczynku, by nabrać sił do kolejnych wyzwań kulinarnych i nie tylko.

EW - Dziękuję bardzo.

Iwa - Czego Pani życzyłaby mieszkańcom Gorlic i okolic?

EW - Przede wszystkim życzę, żeby wiosna do nas przyszła…(śmiech) Niech już będzie słońce, niech już będzie ciepło, niech po prostu radość, która ze Zmartwychwstałym Jezusem przyjdzie do nas, zagości w naszych sercach na dobre.

Iwa - Serdecznie dziękuję za rozmowę i życzenia.

 

Informujemy, że w sprzedaży jest już najnowsza książka Ewy Wachowicz pt. „Ewa gotuje - ulubione”. To czwarta z kolei książka wydana przez Ewę Wachowicz, wcześniej pojawiły się następujące tytuły: „ Słodki świat Ewy Wachowicz”, „ Ewa gotuje” oraz „ Ewa gotuje szybko”.

 

A oto jedna z propozycji Ewy Wachowicz na świąteczny stół, która pojawi się w świątecznym wydaniu programu „ Ewa gotuje”: ( zdjęcie dzięki uprzejmości biura „ Promiss”)

 

Boczek Faszerowany

Ok 3 kg boczku od żeberek bez kości (w jednym kawałku, ze skórą)

80 dag mielonego mięsa (może być indyk, cielęcina)

1 jajo

1 cebula

6 ząbków czosnku

1 łyżka masła

1 łyżka mielonego kminku

sól, pieprz

W tym tygodniu nagrywam kolejne odcinki programu „Ewa gotuje“. A że telewizja rządzi się swoimi prawami, to w mojej kuchni królują już potrawy wielkanocne. Postanowiłam tym razem sięgnąć po recepturę mojego domu rodzinnego na faszerowany boczek, który moja mama po świniobiciu zawsze szykowała. Tylko gdzie tu w Krakowie dostać taką łatę boczku od żeberek? Jednak nie było to takie trudne. Trzeba tylko pójść do prawdziwego sklepu masarskiego, w którym rozbierają półtusze i poprosić o przygotowanie takiego kawałka na pieczeń. I ja taki kawałek u Szubryta na Osiedlu Podwawelskim dostałam.

Mięso myję i dokładnie osuszam ręcznikiem papierowym. Od strony skóry robię ostrym nożem nacięcia tak, by powstała kratka (po upieczeniu fajnie wygląda). Od strony mięsa nacieram solą, pieprzem i trzema przeciśniętymi ząbkami czosnku. Cebulkę kroję w drobną kostkę i na maśle smażę na złoty kolor. Przekładam do mielonego mięsa, dodaję jajo, przeciśnięte trzy ząbki czosnku i wyrabiam. Nakładam farsz na boczek przede wszystkim w miejsca po żeberkach. Zwijam jak roladę zaczynając od grubszego końca boczku (on ma się znaleźć w środku). Dratwą związuję pieczeń tak, by nadać jej ładną formę rolady. Przekładam do żeliwnego naczynia. Naciętą skórę nacieram solą wymieszaną z mielonym kminkiem (jak ktoś nie lubi tego smaku, to może natrzeć tylko solą). Wstawiam do pieca nagrzanego do 200 st. na ok 45 bez przykrycia. Jak mięso się zrumieni, przykrywam i piekę jeszcze ok 1,5 godziny.

W moim rodzinnym domu taką roladę mama robiła i z boczku wieprzowego i z łaty od żeberek cielęcych. Dziadziuś był masarzem i takie mięso do faszerowania zawsze dla mamy szykował. Pysznie smakuje ta rolada i na ciepło, jak też pięknie wygląda pokrojona na zimno jako wędlina.


Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaTylko znani u sprawdzeni producenci! PIŁY TAŚMOWE I TARCZOWE - PŁÓTNA I PAPIERY ŚCIERNE - ŁOŻYSKA I PASY KLINOWE - Sklep Techniczno-Przemysłowy BARABRA w ROŻNOWICACH
ReklamaAkademia Humanistyczno-Ekonomiczna w Jaśle - studiuj administrację blisko siebie - studia licencjackie i magisterskie, podyplomowe, on-line - zapisz się teraz i skorzystaj z aktualnych promocji
AKTUALNOŚCI
Reklama
ReklamaSądecka Jesień Kulturalna 2024 - 6 września - 6 października 2024
ReklamaAgencja Detektywistyczna „Biuro Bezpieczeństwa SPECTRUM – detektyw NOWICKI” zaprasza! GORLICE, ul. Michalusa 22
Reklama
Reklama SANTANDER PARTNER - placówka partnerska nr 1 | Kredyty: gotówkowe, konsolidacyjne, hipoteczne, dla firm, leasing | GORLICE, ul. Legionów 12