Pożar wybuchł we środę, 10 lipca, w markecie budowlanym Merkury Market przy ulicy Bieszczadzkiej. Kilka minut przed godz. 10 do straży pożarnej w Krośnie wpłynęło zgłoszenie o zadymieniu z części magazynowej marketu.
O akcji gaśniczej pisaliśmy w kilku artykułach, zauważając rozmiar i skalę zdarzenia.
Geneza pożaru wskazuje na prawdopodobne zwarcie instalacji elektrycznej w jednej z maszyn do obszywania dywanów, które zapoczątkowało ogień w części magazynowej marketu. Zgłoszenie o zadymieniu dotarło do straży pożarnej o godzinie 9:48. Na miejsce natychmiast skierowano liczne jednostki straży pożarnej, jednak wysoka temperatura i duże zadymienie znacznie utrudniały akcję gaśniczą.
Z powodu pożaru ewakuowano około 40 osób, w tym klientów i pracowników marketu. Na miejscu działało ponad 270 strażaków z 77 zastępów PSP i OSP, wspomaganych przez specjalistyczny sprzęt, w tym gaśniczo-rozpoznawczego robota Colossus. Akcja gaśnicza była wyjątkowo trudna i trwała kilka dni, podczas których strażacy starali się opanować ogień i chronić część sklepową kompleksu.
Aby zapewnić wystarczającą ilość wody do gaszenia pożaru, konieczne było zbudowanie linii przesyłowej z rzeki Lubatówka. Strażacy prosili mieszkańców o unikanie miejsc akcji gaśniczej i nieutrudnianie dojazdu służbom ratunkowym.
Wojewoda podkarpacka Teresa Kubas-Hul oraz podkarpacki komendant wojewódzki PSP st. bryg. Tomasz Baran byli na miejscu, monitorując przebieg akcji i wspierając działania ratowników. Niestety, jakość powietrza w rejonie pożaru uległa pogorszeniu, dlatego apelowano do mieszkańców o zamknięcie okien i pozostanie w domach. Podobnie rzecz się miała z potokiem Lubartówka, gdzie z powodu podniesienia się temperatury wody doszło do śnięcia ryb.
W tym momencie trwa ustalanie przez biegłych i prokuraturę przyczyn i okoliczności powstania tego pożaru.
Napisz komentarz
Komentarze