Ogólnodostępnych alkomatów istnieje wiele: od tych najtańszych, poprzez domowe aż po internetowe testy, na podstawie których możemy określić szacunkową zawartość alkoholu we krwi.
Wiemy, że podobnych testów jest w Internecie mnóstwo, ale ponieważ nasi mundurowi wyrazili zgodę na wykonanie go w gorlickiej komendzie, postanowiliśmy zorganizować własne porównanie.
W teście wykorzystaliśmy dwa różne promilery domowe, jednorazowe alkotesty i alkomat, którym badani są kierowcy na komendzie.
Promilery, w które „dmuchali” nasi wolontariusze* można bez problemu kupić przez Internet za około 400 złotych. Ich producent zapewnia, że są to wysokiej klasy alkomaty bazujące na wyjątkowo dokładnym i stabilnym czujniku elektrochemicznym, dzięki któremu „policyjna” technologia może trafić w ręce zwykłego użytkownika. Urządzenie wystarczy włączyć, poczekać aż się „wyzeruje” i dmuchać w plastikowy ustnik tak długo, aż usłyszymy sygnał dźwiękowy, który powiadamia, że wynik zaraz wyświetli się na promilerze.
Jednorazowe alkotesty kupiliśmy na stacji benzynowej, za około 10 złotych. Dostępny był tylko jeden model i tutaj producent nie rozpisuje się nad zaletami owego testu, skupia się raczej na instrukcji obsługi. Ze szklanej rurki trzeba z obu stron usunąć plastikowe zatyczki. Na jeden koniec rurki nakładamy ustnik, drugi koniec wsuwamy w dołączony balonik. Dmuchamy tak długo, aż balonik się napełni. Wewnątrz szklanej rurki znajduje się biały granulat, który po wdmuchnięciu w rurkę powietrza, barwi się na różne kolory. Jeśli pozostaje biały oznacza to, że jesteśmy trzeźwi. Jeśli się zabarwi, porównujemy odcień ze wskazaniami na skali. Intensywność koloru pokazuje, ile alkoholu mamy w organizmie.
Alkomat z komendy jest legalizowany średnio co pół roku, działa na zupełnie innej zasadzie, niż te dostępne dla zwykłego śmiertelnika, dlatego może stanowić materiał dowodowy. Oczywiście każdy może mieć podobny również w domu, ale jego cena skutecznie odstrasza nawet zakłady pracy.
Promilery, jak sama nazwa wskazuje, podają wyniki w promilach, podobnie alkomat, który znajduje się w naszej komendzie, a alkotesty ze stacji działają na zasadzie „mogę jechać” albo „jechać nie mogę”, bo dają jedynie orientacyjny wynik.
Wracając do testu.
Jeden z naszych testerów wypił pół litra piwa (5,5%) a drugi 25 mililitrów czystej wódki (40%). Po 15 minutach panowie „wydmuchali” na komendzie:
- po piwie: 0,32 promila
- po kieliszku wódki: 0,0 promila
Na promilerach pokazały się następujące wyniki:
promiler I
- po piwie: 0,66 promila
- po kieliszku wódki: 0,00 promila
promiler II
- po piwie: 0,81 promila
- po kieliszku wódki: 0,14 promila
Wyniki z alkotestów:
- po piwie: co najmniej 0,2 promila (zaróżowienie się granulatu)
- po kieliszku wódki: 0,0 promila (biały granulat)
Nie chodziło nam o wykazanie ile nasi testerzy „wydmuchają” po konkretnej ilości alkoholu, ale o sprawdzenie wrażliwości testowanych urządzeń. Z naszego porównania wynika, że promilery i alkotesty są całkiem dobrą alternatywą dla badania na komendzie, na które oczywiście każdy z kierowców może się wybrać, jeśli potrzebuje wsiąść za kierownice, a nie jest pewien czy może.
Nasza próba pokazuje, że „domowe alkomaty” nie są do końca złe, ale oczywiście w stu procentach na ich wskazaniach polegać nie można.
Najważniejsze, żeby właściwie przeprowadzić pomiar i aby były użytkowane zgodnie ze wskazaniami producentów (właściwie przechowywane i kalibrowane).
Jeśli musimy wsiąść za kierownicę, a wcześniej piliśmy alkohol, najlepiej przyjść do naszej komendy na profesjonalne badanie. To, że dobrze się czujemy, nie znaczy, że w naszym organizmie nie ma już alkoholu. Mundurowi wspominają o przypadkach, gdy na takie badanie zgłaszali się kierowcy „wyglądający” na zupełnie trzeźwych, a po badaniu okazywało się, że „wydmuchali” całkiem pokaźne wyniki.
Nasz alkomat nie służy jedynie do badania zatrzymanych kierowców, ale również do tego, aby kierowców na podwójnym gazie było na naszych drogach, jak najmniej. Każdy, kto przyjdzie i będzie chciał sprawdzić, czy może prowadzić samochód, na pewno nie zostanie odesłany z kwitkiem – podkreśla aspirant sztabowy Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach.
* Wolontariuszem jest osoba, która dobrowolnie i świadomie oraz bez wynagrodzenia angażuje się w jakieś zadanie.
Napisz komentarz
Komentarze