Wszędobylski wzrost cen
Ceny w sklepach i punktach usługowych rosną, a pensje już niekoniecznie, i to, że jest coraz drożej, widzi każdy wszędzie. Wystarczy pojechać na stację paliw i zatankować samochód. Już od razu poczujemy, że w portfelu jakby lżej.
Na gorlickim rynku coraz więcej osób szuka alternatywnych sposobów na zorganizowanie sobie podstawowych produktów żywnościowych. Coraz częściej słyszy się o wskrzeszaniu domowych sposobów na wypiekanie chleba, czy produkcję wędlin. Dodatkowo sklepy ogrodnicze, w czasie gdy była dobra pogoda, przeżywały prawdziwe oblężenie, a klienci poszukiwali nasion i sadzonek do przydomowych ogródków. Być może wrócą czasy warzyw z tzw. grządki.
Lokalne restauracje, oferujące codzienne obiady, również podnoszą co rusz swoje ceny, i to w odstępie kilkudziesięciu dni. Nie ma co się dziwić, wszędzie jest coraz drożej, i w hurcie i w detalu, a okoliczności sprawiają, że nie widać horyzontu tych podwyżek.
Wzrost cen a tarcze antykryzysowe
Po wprowadzeniu rządowych tarczy antykryzysowych miało być taniej, ale niestety nie jest, a ceny rosną z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Gdy w lutym Główny Urząd Statystyczny podał wynik inflacyjny i był on malejący, wydawało się, że wzrost cen nieco wyhamował. Wyliczono, że w drugim miesiącu roku ceny zmieniły się o 8,5 % a wskaźnik inflacji był niższy o 0,3 % w porównaniu ze styczniem, przy czym w ujęciu rocznym to ceny usług wzrosły o 9,1 %, a ceny towarów zmieniły się o 8,3 %
Mimo tych działań opinie ekspertów były niepocieszające, zwłaszcza że zmniejszenie podatku VAT miało wywołać efekt spadek cen, a tak naprawdę zatrzymało tylko lawinowy wzrost inflacji. Dodatkowo, dane lutowe nie były jeszcze obciążone efektem wojny, jaka wybuchła za naszą wschodnią granicą. Jak to zadziałało, wystarczy przypomnieć sobie sceny ze stacji paliw i sprzed bankomatów z końca lutego.
Początek każdego miesiąca to raport GUS i tak 1 kwietnia podano, że znów mamy dwucyfrową inflację i jest to wyższy wskaźnik niż ten, który przewidywali analitycy.
Kwietniowy raport eksperci określają jako niepokojący, bo mimo że spodziewali się, że wzrost cen będzie 10-procentowy, to nie zakładali tego, że pomylą się, aż o 1 procent.
W marcu 2022 r. ceny żywności i napojów bezalkoholowych wg szybkiego szacunku wzrosły w porównaniu do marca 2021 r. o 9,2 proc. (wskaźnik cen 109,2), a w stosunku do lutego 2022 r. wzrosły o 2,2 proc. (wskaźnik cen 102,2) – wyjaśnia GUS.
W marcu 2022 r. ceny nośników energii wg szybkiego szacunku wzrosły w porównaniu do marca 2021 r. o 23,9 proc. (wskaźnik cen 123,9), a w stosunku do lutego 2022 r. wzrosły o 4,4 proc. (wskaźnik cen 104,4)
W marcu 2022 r. #ceny towarów i usług konsumpcyjnych wg szybkiego szacunku wzrosły w porównaniu do marca 2021 r. o 10,9% (wskaźnik cen 110,9), a w stosunku do lutego 2022 r. wzrosły o 3,2% (wskaźnik cen 103,2). https://t.co/TfnYNUjiJ4#GUS #statystyki #CPI #WskaźnikCen pic.twitter.com/CxwmXaTZm6
— GUS (@GUS_STAT) April 1, 2022
Po raz ostatni podobny wynik inflacji, ale w ujęciu rocznym, obserwowaliśmy w 2000 roku, gdy ten wskaźnik wyniósł 10,1 %.
Co dalej ze wzrostem cen?
W następnych dniach można spodziewać się ruchu Rady Polityki Pieniężnej, która, chcąc zatrzymać inflację, po raz kolejny podniesie stopy procentowe. Niestety będzie się to wiązało z tym, że znów zwiększą się comiesięczne raty kredytów.
Eksperci banku ING już się spodziewają, że główna stopa procentowa NBP wyniesie w 2022 roku 6,5 proc. W 2023 roku ma to być do 7,5 procent. Analitycy PKO BP dodają, że obecnie stopa w Polsce wynosi 3,5 proc., a wkrótce będzie to – jak przewidują – 4,75 proc.
Posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej odbędzie się w środę 6 kwietnia.
News4Media/opracowanie: Tomasz Stasiowski
Napisz komentarz
Komentarze