Kiedy nasz redakcyjny sąsiad, Janusz Zimowski oznajmił nam, że kupił kozę, szczerze mówiąc.. nie uwierzyliśmy. No bo po co mu koza? I gdzie ją będzie trzymał?!
Jak się jednak okazało, zakup ten jest sprawą rangi międzynarodowej: dosłownie!
Janusz i jego kózka
Wielkie i piękne dzieło fundacji Help Furaha składa się z małych cegiełek. Jedną z nich stało się proste odkrycie: rodziny w Kenii borykają się z problemem dostępu do żywności. Ich głównym zajęciem jest hodowla zwierząt. Kozy są szczególnie cenione: są odporne, wszystkożerne i dają cenne mleko. Niestety, zakup kozy przekracza często możliwości finansowe kenijskich rodzin.
Ale od czego są ludzie o wielkim sercu i otwartym umyśle?
Jak opowiada nam Janusz Zimowski: gorliczanin, a prywatnie nasz serdeczny, redakcyjny sąsiad:
Akcja zakupu kóz bardzo szybko się rozkręciła: poszczególni darczyńcy mieli za zadanie wpłacić 100 dolarów ( po przeliczeniu, około 370 zł) na wskazane konto. Za te pieniądze Fundacja dokonała już na miejscu, w Kenii, zakupu kozy, która została następnie pokazana w mediach społecznościowych.
W akcję włączyły się zarówno organizacje, stowarzyszenia jak i osoby prywatne, takie jak ja. Bardzo fajne jest to, że to nie jest abstrakcyjna puszka na dobroczynność, ale akcja, którą Fundacja relacjonuje w mediach społecznościowych. Wiem więc dokładnie jak ta „moja koza” wygląda i widzę, do kogo trafiła. Dla nas to jest niepojęte, a dla tych ludzi, tam na miejscu to właśnie to, czego potrzebują najbardziej.
Akcja ma jeszcze jedną, ciekawą stronę. Otóż każda koza, która została zakupiona z pieniędzy darczyńców otrzymuje imię związane z jej sponsorem. Darczyńca go nie wybiera, jest ono nadawane kozie przez Fundację. Tak też stało się w przypadku zakupu gorliczanina, który – jak się okazało po publikacji filmiku przez Fundację – zakupił dla kenijskiej rodziny kozę, która otrzymała szlachetne imię... Janusia.
Koza Janusia rozsławia więc na kenijskiej ziemi wiadomość o dobrym sercu pewnego mężczyzny z Gorlic.
To historia, która z pewnością wzbudzi uśmiech u wielu z nas, ale nie można odmówić jej znaczenia i tego, że pozornie zabawny zakup realnie zmienia sytuację życiową kogoś, kto nie miał tyle szczęścia co my.
Często zapominamy o tym, jak wielkie mamy szczęście
Zakup kozy: brzmi jak abstrakcyjna, a nawet śmieszna inwestycja. Wszystko zależy jednak od kontekstu: punkt widzenia zależy wszak od tylu rzeczy, które bierzemy za pewnik. Zakup kozy dla rodziny z Kenii to akcja, którą zainicjowała >>>Fundacja Help Furaha. To przedsięwzięcie, na którego czele stoi Polak, Marek Krakus, na co dzień mieszkający w Kenii. Tam też inicjuje i koordynuje działania, którym sprzyja wielu Polaków, zarówno osób indywidualnych jak i stowarzyszeń. Jak czytamy na stronie organizacji:
Fundacja Help Furaha to organizacja wspomagająca dzieło Furaha Day Centre w Kenii, która prowadzi Centrum Opieki Dziennej na dziećmi z mózgowym porażeniem dziecięcym, autyzmem i Zespołem Downa.
Furaha Centre oferuje wykwalifikowaną opiekę dzienną, zabawę, posiłki, terapię integracji sensorycznej oraz terapię zajęciową. Furaha Day Centre działa przy pomocy datków, które wspomagają realizację programów opieki dziennej.
Dzieci w Kenii często są zaniedbywane z powodu tego, jakie się urodziły. Skutkuje to tym, iż dzieci są w złym stanie zdrowia, są niedożywione, a często również niestety molestowane seksualnie. Dyskryminacja i piętno wyrządzają tym dzieciom ogromną psychiczną i emocjonalną krzywdę.
Opieka specjalistyczna i zagwarantowanie jej w Kenii to ogromne wyzwanie. Jeśli zapomnimy o tym, jak komfortowymi warunkami życia cieszymy się na co dzień być może łatwiej będzie nam zrozumieć akcję Koza dla Rodzin z Kenii. Taki zakup jest gestem wielkiej solidarności i sposobem okazania realnego wsparcia osobom potrzebującym.
Napisz komentarz
Komentarze