Karolek urodził się sześć lat temu, jako zupełnie zdrowe dziecko, kompletnie nic nie wskazywało na to, że w jego malutkim serduszku są dwie wady. Niedługo po narodzinach chłopczykowi posiniały nóżki, a później zaczęła sinieć również buzia. Rodzice pojechali z synkiem do kardiologa, gdzie padła zatrważająca diagnoza: ciężka wada serca, niewłaściwy rozwój aorty i przetoka wieńcowa naczyń krwionośnych.
Wada serca doprowadziła do tego, że Karolek nie toleruje wysiłku, nie może więc biegać i bawić się tak, jak inne zdrowe dzieci. Ból w klatce piersiowej i duszności powodują ciągłe zmęczenie.
W ostatnim badaniu serca znaleziono naczynie o powierzchni trzech milimetrów nad zastawką aortalną. Lekarze rozkładają ręce, odsyłając rodziców do kolejnych specjalistów. Dodatkowo dziecko ma zdiagnozowaną astmę oskrzelową, przewlekłe zapalenie krtani, chłopiec często choruje też na zapalenie płuc. Szereg chorób, które towarzyszą Karolkowi, powoduje bardzo złe samopoczucie.
Karolek to śliczny chłopczyk i z pozoru zdrowo wyglądające dziecko, ale pod swoim uśmiechem kryje ból i cierpienie.
Syn jest bardzo radosnym dzieckiem, chciałby góry przenosić, jednak beztroskie dzieciństwo zamieniło się w ciągłe wizyty u lekarzy specjalistów i pobyty w szpitalach – mówią Anita i Kamil, rodzice chłopca.
Nieleczona wada serca może mieć tragiczne skutki, bo zbyt wysokie ciśnienie i puls powodują poszerzanie się aorty, co w konsekwencji może doprowadzić do śmierci przez uduszenie.
Nikomu nie życzymy takiego koszmaru – bezradność przejęła kontrolę nad naszym życiem, a widok dziecka, które podczas spaceru nagle kładzie się na chodniku – łamie serce – opowiadają rodzice chłopca.
Na zdjęciu poniżej widać, jak Karolek leży na krawężniku, dziecko po prostu pada ze zmęczenia w trakcie spaceru, by złapać oddech musi odpocząć.
Po pięciu latach wizyt u kilkunastu lekarzy dotarliśmy do ściany. Lekarze odsyłają nas do kolejnych specjalistów, bo wada serca naszego dziecka jest tak rzadka, że niewielu lekarzy zna jej pochodzenie. Nasza rozpacz i walka o życie synka doprowadziły do tego, że szukamy pomocy za granicą – dodają.
Na tę chwilę Karolkowi bardzo potrzebny jest kardiomonitor, który w nocy pozwoli kontrolować pracę serca i w sytuacji zagrożenia może uratować życie. To jedyny sposób, by monitorować serduszko dziecka, aby nie przestało bić w samotności...
Prosimy o pomoc, by ocalić serduszko Karolka! – apelują rodzice.
Trwa zbiórka na zakup specjalistycznego kardiomonitora, pokrycie kosztów wizyt lekarskich i kosztów związanych z leczeniem, do uzbierania pełnej kwoty – 25 tysięcy złotych, brakuje jeszcze nieco ponad 5 tys. złotych.
* Karolek pochodzi z Sanoka, zostaliśmy poproszeni przez jego rodziców o publikację materiału o ich synku, dlatego mamy nadzieję, że nas zrozumiecie – nie potrafiliśmy odmówić zrozpaczonym rodzicom, którzy walczą o lepsze życie dla swojego dziecka.
Napisz komentarz
Komentarze