Od zawsze interesowałam się Azją, szczególnie Koreą i Japonią. Kilka lat temu zaczęłam nawet prowadzić bloga o azjatyckiej tematyce i zauważyłam, że dużo ludzi szuka opowiadań, które rozgrywają się w tamtych rejonach. Usiadłam i napisałam takie opowiadanie, a potem wrzuciłam na bloga i okazało się, że mój tekst spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem – mówi Ola Bugno.
I tak zrodził się pomysł na książkę, która początkowo miała mieć tylko trzy rozdziały, a ostatecznie ma… 33 i 360 stron.
Dałam się ponieść fantazji i zaczęłam wymyślać różne wątki do tej książki – wyjaśnia z uśmiechem.
Książka była gotowa, gdy Ola miała 16 lat (teraz ma 19 lat), ale dziewczyna zajęła się kolejnymi projektami, które zrodziły się w jej głowie, trochę zapominając o napisanej książce.
W drugiej klasie liceum był konkurs literacki, do którego wysłałam swoją powieść i zdobyłam tam wyróżnienie, a co za tym idzie, mogłam ją wydać. Postanowiłam jednak, że spróbuję wysłać ją również do innych wydawnictw, żeby sprawdzić, jaki będzie odzew – wyjaśnia.
Ostatecznie 19-latka wysłała swoją książkę do dziesięciu wydawnictw, a propozycję wydania dostała od dwóch i zdecydowała się na Novae Res, którego nakładem ukazała się książka „Jedna na milion”.
Byłam zupełnym laikiem w tym temacie, nie wiedziałam co konkretnie mam tym wydawnictwom napisać. Teraz już mniej więcej wiem, co powinno być zawarte w takim mailu – podkreśla.
9 sierpnia „Jedna na milion” miała swoją premierę.
Książka opowiada o nastolatce, która musi stawić czoła wielu problemom, by spełnić swoje marzenia.
„Jedna na milion” ma wiele wątków, ale o to mi właśnie chodziło – żeby książka nie była nudna, żeby opowiadała różne historie, miała wielu bohaterów, o skrajnie zaprojektowanych charakterach – opowiada Ola.
Dziewczyna przyznaje, że książka będzie idealna dla nastolatków, bo ma ich zachęcić do stawiania czoła wyzwaniom w oczekiwaniu na upragnioną nagrodę.
Ci, którzy przeczytali publikację, zauważają, że książka napisana jest w bardzo dostępny sposób, że po prostu łatwo i z przyjemnością się ją czyta.
Rozdziały są podzielone w taki sposób, że kończą się w najciekawszym momencie, co ma zachęcić do czytania dalej. I chyba pomysł był trafiony, bo dostałam dużo pozytywnych wiadomości, że czytelnicy przeczytali książkę w jeden dzień. Oczywiście są też negatywne recenzje, bo przecież nie każdemu książka musi się podobać – opowiada nastolatka.
Pierwszym recenzentem „Jednej na milion” była mama Oli, która po przeczytaniu nie dowierzała, że dziewczyna sama napisała tę książkę. Niby wiedziała, że Ola coś tam pisze, ale...
Mama zwróciła uwagę na imiona bohaterów, że ciężko je wymówić, ale przecież nie dam polskich imion w książce, która opowiada o koreańskiej rzeczywistości – wyjaśnia.
Dziewczyna zdradza, że siadając do pisania tej książki, w głowie miała tylko jedną scenę – nastolatkę, która stała na scenie w programie rozrywkowym.
Kiedy pisze się książkę, poniekąd autor staje się głównym bohaterem i samemu się jest ciekawym, co się dalej wydarzy – podkreśla.
Z uśmiechem przyznaje, że długie wakacje zachęciły ją do napisania kolejnej książki, zwłaszcza że historia została wymyślona już na początku trzeciej klasy liceum, tylko wtedy przygotowania do matury wygrały z pisaniem. Książka została już nawet wysłana do potencjalnych wydawnictw i docelowo ma być czterotomowa.
Nowa książka opowiada o niewidomej dziewczynie, która zyskuje, zupełnie przez przypadek, moc syren i udaje się na dno oceanu, by ocalić świat.
Ola mówi, że pomysłów na kolejne publikacje jej nie brakuje, tutaj wszystko rozgrywa się o czas, który trzeba poświęcić na pisanie. Ale… zaczęła pisać już kolejną! Tym razem fantastyczną książkę.
W tym całym moim „pisaniu” najważniejsze jest to, że po długich poszukiwaniach znalazłam hobby idealne. Na razie jednak nie zmierzam poświęcać się pisarstwu w całości, bo po pierwsze zaczęłam właśnie Międzynarodowe Stosunki Gospodarcze na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, a po drugie nie chcę rezygnować z innych moich zainteresowań – wyjaśnia.
Zapytana o dobre rady dla początkujących pisarzy, którzy nie mają jeszcze na swoim koncie wydanych książek, mówi, że najważniejsze jest to, żeby się zastanowić, czy damy sobie radę z opinią publiczną. No i przekonanie, że książka jest dobra, że pisząc ją, dało się z siebie wszystko. Ja mam do tego dokładnie takie podejście.
Napisz komentarz
Komentarze