MKS Gorlice - UKS Regis Wieliczka 76:72 (16:28, 22:18, 16:18, 22:8)
MKS: Jaworski 14, Gacoń 21, Rak 13, Stawarski 17, Pastuszak 7 oraz Warzecha 2, Damasiewicz 2, Foltyn 0, Piska -, trener: Jacek Książek
UKS: Kania 7, Gorgoń 14, Wisiecki 18, Palonek 17, Pobocha 4 oraz Grabka 6, Batko 6, Cisek -, Mazur -, trener: Michał Sarota
Zawody sędziowali: Grzegorz Przybyło, Piotr Karp, sekretarz Katarzyna Wachowska
Pierwsza kwarta rozpoczęła się od akcji przerywanych często faulami, stąd już w czterech pierwszych minutach obserwowaliśmy 9 rzutów wolnych. Większość z nich pudłowali gorliczanie i gdyby nie to, prowadziliby kilkoma oczkami a tak notowaliśmy remis po 7. Od tego momentu, gdy Wojtek Gorgoń (UKS) wykorzystał swój rzut wolny, drużyna z Wieliczki wyszła na prowadzenie i jej przewaga z minuty na minutę zaczęła rosnąć i w przeciągu 4 minut urosła do 10 pkt (10:20) i utrzymała się do końca tej kwarty. Należy podkreślić fakt, iż od piątej minuty punkty dla gorliczan zdobywał tylko jeden zawodnik, niezawodny strzelec MKS Marek Gacoń, który na swoim koncie w tej części gry zanotował 11 oczek.
W drugiej kwarcie gra się wyrównała, publiczność mogła oglądać szybką koszykówkę z obu stron. Drużyny dziurawiły kosz na przemian, koszykarze z Wieliczki utrzymywali bezpieczną przewagę nad gospodarzami. Końcówka tej kwarty należała jednak do MKS-u, który zdobył 9 punktów z rzędu i zbliżył się do Regisu na 8 punktów (38:46). Wspomnianemu wcześniej Markowi Gaconiowi przeszedł w sukurs Daniel Stawiarski, zdobywca 9 punktów w tej fazie gry.
Inicjatywę w trzeciej kwarcie znów przejęli koszykarze gości, którzy szybka odskoczyli na bezpieczny dystans 15 punktów (40:55) i nic nie zapowiadało na odrodzenie się drużyny MKS-u. A to właśnie w tym właśnie momencie nastąpił zwrot wydarzeń meczu. Od połowy trzeciej kwarty inicjatywę zaczęli przejmować zawodnicy gospodarzy, którzy mozolnie ale skutecznie zaczęli odrabiać straty.
Gdy na ostatnią kwartę drużyny wychodziły na boisko, dało się wyczytać z twarzy gorliczan, że zwietrzyli szansę na długo upragnioną wygraną. Z dużą energią rozpoczęli finałową część meczu. Zdobyli pierwszych 11 punktów, nie pozwalając rzucić sobie ani jednego. Mieli przeciwników na widelcu. Atmosfera rosła z biegiem czasu. W 5 minucie kwarty przyjezdni zdobyli pierwsze swoje punkty, którymi ostudzili tylko na chwilę gorące głowy gorliczan. Na 4 minuty i 15 sekund przed końcem po rzucie Kacpra Jaworskiego na tablicy wyników widniał remis 68:68. Zapowiadała się emocjonująca końcówka. Przyjezdnym zaczęły puszczać nerwy, uciekając się do fali, szybko wypełniając limit 4 przewinień zespołu. Po dwu rzutach wolnych Wojtka Gorgonia (UKS) to znów Regis objął prowadzenie (70:68). W odpowiedzi Kacper Jaworski rzutem za 2 punkty wyrównał stan meczu. W kolejnej akcji obrona gospodarzy była mało skuteczna i kapitan drużyny przyjezdnej Adrian Palonek trafił za 2. Jak się później okazało... były to ostatnie punkty dla UKS-u. Kolejną akcję przerwał faul a skutecznym egzekutorem okazał się znów Jaworski. W odpowiedzi akcja UKS-u była nieskuteczna a kontra gorliczan znów została przerwana faulem. Tylko jeden rzut wolny był skuteczny (73:72). Kolejny atak gości, kolejna obrona gorliczan i znów faul. Tym razem poszkodowanym był Hubert Rak. Zawodnik MKS-u udźwignął presję wyniku i oddał dwa celne rzuty wolne (75:72). Trener drużyny z Wieliczki poprosił o czas. Niestety ustalona taktyka nie przyniosła skutku, bo znów piłkę zdobyli gorliczanie, którzy w kontrze zostali faulowani. Na linii rzutów wolnych stanął znów Kacper Jaworski, trafił tylko raz ale to wystarczyło, by pierwsza wygrana MKS-u stała się faktem.
(tes)
Napisz komentarz
Komentarze