Przed "studniówką" jak wiadomo czekało mnie i moich kolegów dużo przygotowań, do tych zabawnych (przynajmniej dla mnie) należała nauka poloneza. No dobrze, powiedzmy sobie szczerze, nie ma w tym nic trudnego, ale... przecież to tradycja, i zależy nam, aby zaprezentować się, chociaż w tej części rozpoczynającej z dobrej strony, bo to jak może wyglądać cała reszta, to jak rzut na taśmę ... nic nigdy nie wiadomo, wszystko się może zdarzyć.
Moja studniówka miała miejsce 21 stycznia w "Galicji" w Klęczanach. Rozpoczęcie całej uroczystości przewidywano na godz. 18:00, jednak każdy z uczestników zjawił się mniej więcej godzinę wcześniej. W tym czasie, dobiegały końca ostateczne przygotowania, odbywały się próby tańca, jak i sesje zdjęciowe.
Bal rozpoczął się od uroczystego wystąpienia Dyrekcji, przedstawicieli rodziców oraz delegacji uczniów. W pewnym momencie padły słowa "Bal maturalny czas zacząć..." i w tej chwili, przyszedł czas by ukazać swój talent taneczny w polonezie. Osobiście, przyznam się, sama wcześniej ironizowałam oraz nie uważałam tego tańca za nic poważnego, jednak mimo wszystko, gdy przyszła ta chwila przeszedł mnie dreszcz. Uderzyło również coś miłego, pewnego rodzaju dostojeństwo oraz waga chwili. Rzadko można czuć coś takiego. Mieć poczucie, że dana chwila należy właśnie do mnie. Tym bardziej, mile było, dzielić się tymi momentami z osobami nie obcymi, ale takimi, z którymi przeżywa się jedne z lepszych, młodych i szalonych lat.
Symboliczne uśmiechy, toast, życzenia w takim a nie innym gronie, przełamanie granic pomiędzy wspólnym obcowaniem uczniów, nauczycieli, rodziców. To wszystko nadało temu dniu uroku oraz wyjątkowego wymiaru. Warto było czekać na ten dzień, a nawet pełnić pewne przygotowania.
Po przemówieniach oraz całej części oficjalnej, nadszedł czas by zacząć biesiadować - ucztować oraz bawić. Właśnie na tym upłynęła cała noc... na rozmowach, śmiechach, tańcu i dobrej zabawie, aż wybiła godzina 6:00 następnego dnia. Na swoim przykładzie, przyznaje, że jest to jeden z tych ważniejszych wieczorów, mimo że wcześniej nie daje się temu wiary. A na całe życie pozostały zdjęcia, film... oraz minimalna nutka żalu, że nie można przeżyć tego jeszcze raz.
Studniówkowiczanka
zdjęcia ze studniówki I Liceum Ogólnokształcącego im. Marcina Kromera klas III D, F oraz H
Napisz komentarz
Komentarze