Przedstawiciele tych podmiotów toczą spór prawny, który ma rozstrzygnąć, kto w ostatecznym rozrachunku stanie się właścicielem 65 hektarów terenów przemysłowych w Gorlicach. Dla tych firm, poczuwanie się do prawa własności, wydaje się być czymś oczywistym, jednak nie idzie za tym jakiekolwiek poczucie obowiązku i odpowiedzialności za tereny, którymi chcą władać.
Od stycznia tego roku wszelkie obciążenia finansowe związane z zapewnieniem dostaw energii elektrycznej na potrzeby oczyszczalni ścieków działającej na terenach byłej rafinerii spoczywają na barkach starostwa powiatowego. Konieczność przejęcia przez starostwo obowiązków prywatnych właścicieli miała związek ze styczniowym wyłączeniem dostaw prądu. Firma TAURON, dostawca energii, po wielokrotnych ostrzeżeniach i monitach wysyłanych do domniemanych właścicieli, odcięła rafinerię od prądu. Samo przywrócenie dostaw kosztowało Starostwo Powiatowe 150 tysięcy złotych.
Starosta Mirosław Wędrychowicz wielokrotnie starał się o rozwiązanie tej kuriozalnej sytuacji. Jego starania jednak nie przyniosły żadnych pozytywnych rezultatów.
Roczny koszt ponoszony przez starostwo można ocenić na 1 milion 500 tysięcy złotych, a biorąc pod uwagę fakt, że kasa starostwa nie jest bez dna, kiedyś w końcu musiało dojść do rozwiązania drastycznego, czyli mówiąc wprost kasa się skończyła.
Starostwo powiatowe jest w posiadaniu analizy prawnej mówiącej, że o ile spoczywa na jego barkach obowiązek likwidacji skutków katastrof ekologicznych, to jednak ten stopień samorządu nie ma w swoich zadaniach zapobiegania im. W dniu dzisiejszym starosta Mirosław Wędrychowicz poinformował o zaistniałej sytuacji radnych. Ekologiczna bomba pozostawiona nam przez dziwnych ludzi mieniących się właścicielami terenów po rafinerii tyka i w każdej chwili może nastąpić wybuch.
(Lek)
Napisz komentarz
Komentarze