Trasa ze startem i metą w Łosiu na wysokości "Zajazdu u Eda" składała się z dwóch pętli, na które oprócz 68 km w poziomie składało się prawie 2 km w pionie, przy temperaturze powietrza 26-30oC...
Na finiszu najszybszy okazał się Jakub Papież (BBC Czaja) z czasem 1 godzina 41 minut, który wyprzedził drugiego na mecie Patryka Rzeźnikiewicza (Mostostal Puławy/Rzeszów). Jako trzeci linię mety przekroczył Grzegorz Tomasiak (MayDay Start Lublin). I to przed nimi cały peleton musiał dziś uchylić czoła i zdjąć kaski z głów. Choć o pierwsze dwa miejsca wcale nie było tak łatwo. Walka trwała do ostatnich centymetrów. W ostatecznym rozrachunku lepszy był Papież o całe pół koła. To wszystko działo się w końcowej fazie wyścigu, a jak było w samym jego trakcie?
Do podjazdu pod Bielankę peleton trzymał się zwartym szykiem zostawiając za sobą tylko nielicznych maruderów i kolarzy których nie ominęły na trasie defekty. Cały wyścig rozegrał się właśnie tutaj. Na pięciokilometrowym podjeździe peleton porwał się w grupki i rozjechał. Już wtedy było widać kto może liczyć się w stawce o zwycięstwo. Całemu wyścigowi przewodniczyła grupa siedmiu kolarzy jadących łeb w łeb. Jednak i tej grupki nie ominęły defekty. Z trasy musiał się wycofać „sąsiad z za miedzy” reprezentant Jasielskiego Stowarzyszenia Cyklistów z numerem 96 Łukasz Szumiec. Mimo, że był jednym z faworytów w wyścigu szanse na zwycięstwo przekreśliło złapanie gumy. Do końca Klasyku na jego czele mężnie trwało sześciu kolarzy z czego trzech z nich zajęło później miejsca na pudle.
Wzdłuż trasy imprezy chętnie ustawiali się kibice dopingujący przejeżdżających kolarzy. Prawdopodobnie najwięcej z nich znalazło się w miejscowości Łosie, gdzie spora grupa zainteresowanych mieszkańców jak i turystów niemal godzinę wyczekiwała peletonu na podjeździe pod Bielankę.
Na trasie nie zabrakło również wozów technicznych, jak i rowerzystów wspomagających zawodników. Pomimo, że niektórzy nie dysponowali wypasionymi kolarkami czy też mocną łydą, i tak dopingowali i wspomagali swoich jak tylko umieli najlepiej. Nawet miejski rower z koszyczkiem okazał się świetny jako wóz techniczny dowożący bidony spragnionemu kolarzowi.
Do ostatniej chwili pogoda nie dała ciała i kolarzom towarzyszyło piękne słońce. Dopiero podczas dekoracji zwycięzców burzę oklasków spotęgowała matka natura swoją burzą z piorunami.
Organizatorem Beskidzkiego Klasyku, który z roku na rok podnosi swój prestiż, była grupa kolarska Grupetto. Wyścig nie odbyłby się, gdyby nie wsparcie firm: "Peps", "Zajazd u Eda", "Maxim" i "Hylix". Patronem medialnym imprezy był portal haloGORLICE.pl. Relację video będzie można też wkrótce zobaczyć na portalu gorlice.tv.
Przed startem
Pierwszy podjazd
Gdzieś na trasie - zjazdy, podjazdy, zakręty
Finiszują najlepsi
Dekoracja zwycięzców (foto: Tomasz Witkowski)
A po wyścigu...
(bod, tes)
Napisz komentarz
Komentarze