Choć samo zjawisko nie robi w dzisiejszych czasach na nas już takiego wrażenia warto zaznaczyć, że sam opis znajdujący się na łamach Gazety Lwowskiej jest drugim najstarszym na ziemiach polskich. Pierwsze takie zjawisko opisano w Mazewie.
Poniżej oryginalny fragment artykułu z „Rozmiatości. Pismo Dodatkowe do Gazety Lwowskiej. 1822R nr95” znajdujący się na stronie nr 4.
Rzeczy rozmaite.
Z Kobylanki (Cyrkułu Jasielsiego.)
Dzień 12ty Maia roku tego, w tey okolicy iednym osadom z gradobicia, drugim z ulew, innym z wichru i nawałnicy, stał się szczególnieyszą, dotąd niesłychaną i okropną widownią potężney w swoich skutkach natury: mianowicie w Zagorzanach iedney do Hrabstwa Kobylańskiego JJ.WW. Wielkopolskich należącey włości -...
Tu w tym dniu natura w powietrzokręgu dała się uczuć prawie ze wszystkich swoich dla ziemian nayszkodliwszych pocisków -.. Już o pierwszey popołudniowey godzinie zdawała się zapowiadać wiosce tey cios okropny, kiedy ciemnobłękitne straszne chmury na zachodzie w wielkiey obszerności pokazywać, i z cięgłym grzmotem tu zbliżać się zaczęły. - W tey nadzwyczayney trwodze mieszkańcy tuteysi zozstrzygnienia losu z niecierpliwością całych trzy godzin oczekiwać musieli. Dopiero o 4tey godzinie bałwan iakiś wichrowy czarny (była to tak zwana trąba powietrzna) iakby poprzednik i poseł tuż tuż nastąpić maiącego wielkiego nieszczęścia z naywiększą szybkością pada niby z obłoków w dół i znowu w iednej minucie podnosi się w górę -... W tym momencie chmury dawniey nieznacznie się zbliżające, teraz poczęły z naywiększą szybkością a większem jeszcze dla przytomnych podziwieniem okropnie iakby walczyć pomiędzy sobą; lecz niestety! razem i ogromnym tu rzucać gradem z początku w kształcie kurzego iaia, potem iakby ośmiołutowemi czworograny.-.. Tu dopiero ostatnia wszystkiemu zdawała się dobiiać godzina! brzęk okien, gruchotanie dachów naymocniejszym gontem okrytych, zniweczenie drzew owocowych i wszystkich ziemiopłodów, okropne błyskawice, grzmoty ustawicznie biiących piorunów, płacz dzieci, rozpacz młodszych, ięki i narzekania starych - to wszystko w najwyższą i nayoboyętnieyszego człowieka wprawiało trwogę i odurzenie.
Nie dosyć na tem, nadzwyczayny wicher (trąba powietrzna) iakby czarny tuman między lasem i wsią wszczęty, a w wysokości najwyższey wieży kościelney od zachodu ku wschodowi poniżey kościoła tuteyszego lecąc, naprzód uderzył na odosobniony od wsi domek, z którego w mgnieniu oka dach z powałą zrzuciwszy, drugi dom o dwadzieścia sążni odległy rozerwał i wielką wierzbę powalił, wziąwszy kierunek cokolwiek uboczny od małego ku wielkiemu wschodowi, napadł na 14 domów i stodół wieyskich i takowe całkowicie zniszczył a ieden dom lubo całkiem, bez naymniejszego ludzi w nim przy piecu stoiących uszkodzenia, z przyciesiami wywrócił, daley na dom kowala uderzył, ten rozerwał, iwóz nowokuty porwawszy w powietrze, na pańskie zaniósł niwy, z którego porozrzucane koła dopiero dnia następnego znalezionemi zostały - natarł potem tenże wicher na folwark Jaśnie Wielmożnych Hrabstwa Wielkopolskich, i tak z pomieszkania ekonomicznego połowę dachu, ze szpichlerza cały, z folwarku połowę a ze staien całkiem zerwał i te zruynował zupełnie, zabiwszy dwie szuki stadniny - w gumnie zaś stodoły, medzy któremi iedna była nowa, z murowanymi filarami, zupełnie zburzył - daley co tylko napadł, nic się mocy iego nie oparło; stoletnie lipy, iako też odwieczne dęby, w iedney powalił minucie, tym sposobem 30 morgów lasu z białą od grady zrównał ziemią, z początku poiedyńczo tylko łamiąc drzewa a potem i naraz całe kładąc morgi, a na dobitek, ażeby pokonane już od niego zawady, i z tychże iuż na ziemi leżące szczątki, całkiem nawet nie znaydowały się na powierzchni ziemi, nastąpiła wielka ulewa która to wszystko a omało, że i niektóre domy wraz z ludźmi w bezdenną powodzi nie pochłonęła przepaść.
Po uciszeniu się tey okropney burzy, i wytrzymanćy tey niesłychaney klęsce, niemogła się ieszcze tych nieszczęśliwych mieszkańców nader strworzona uspokoić wyobraznia; porozrzucane domki iedyna ich schronienia pociecha, zniweczone ziemiopłody, cała ich naylepsza warstwa upraney ziemi z wodą zabrana, a ci nieszczęśliwi pozbawieni swoich chatek i sposobu o dalszego pożycia w niepokonaną wpadli rozpacz, wziąwszy sobie na uwagę do zupełnego swego nieszczęscia i całkowitey ninieyszey zguby swoićy, przyczyniaiący się ieszcze na około siebie głód, a lubo z dobroczynney łaski i oycowskiey pieczołowitości JWgo, Dziedzica swego podług możności doznali waparcie, toć iednak są bez nadziei na przeszłość uchylenia się od niego dla małego w tym roku spodziewanego zbioru! Oby Naywyższy Rządca świata zachował na potem ród ludzki od podobnych i wielu razem nań skupiaiących się ciosów! - Na każde wspomnienie tego okropnego dnia i zdarzenia, drzy dotychczas ieszcze od strachu nietylko każdego tego nieszczęśliwiego, ale i naynieczulszego obcego człowieka serce - ... Tak wiec ci nieszczęśliwi wieśniacy walcząc teraz ustawicznie z przemagaiącą ich rozpaczą, tę nayprzykrzeyszą życia swoiego koley niczem innem, jak tylko iedynie świętą sobie osładzaią religią, w tey bowiem, jako w nayczyścieyszem wewnetrzney spokoynosci źródle czerpaią oni, ile tylu dolegliwościami znużeni iedyna życia swoiego ochłodę, spuszczaiąc się zupełnie i słsznie na naywyższą Twórcy swego sprawiedliwość wszystkie i naymnieysze cierpienia ludzkie, ieżeli nie w ten, to w drugim pewnie nagradzaiącą życiu.
W Kobylance dnia 30. Lipca 1822
Franciszek Bieliński,
Repezentant Dominikalny.
W wersji elektronicznej artykułu dostępny na stronie „Rozmaitości. Pismo Dodatkowe do Gazety Lwowskiej. 1822R nr95”, strona 4.
(źródło: www.zagorzany.com.pl)
Napisz komentarz
Komentarze