Członkowie "Stowarzyszenia SIĘ DZIEJE" wraz z zaproszonymi artystami plastykami namalowali na gorlickich i bieckich murach murale w ramach projektu OFFrontiers finansowanego z programy Młodzież w Działaniu, współfinansowanego przez Urząd Miejski w Gorlicach. Stowarzyszenie otrzymało wszelkie stosowne pozwolenia i akceptacje projektów. Od początku akcja wzbudzała kontrowersje, zwłaszcza mural pt. „Sabat na byku” na podstawie klechdy gorlickiej spisanej przez Pana Władysława Boczonia przedstawiający legendę o gorlickich czarownicach spotykających się na Łysej Górze i obradujących o rządach gorlickich włodarzy” – piszą na swoim profilu facebookowym członkowie stowarzyszenia „Się Dzieje”.
Zbliża się „Boże Ciało” czas uroczystych procesji i właśnie ten świąteczny czas natchnął jednego z gorlickich kapłanów do inicjatywy zniweczenia kilkudniowego trudu artystów, którzy na jednym z gorlickich murów namalowali mural będący ilustracją lokalnej legendy. Na głos kapłana odpowiedział jeden z radnych, a tuż za nim w kolejce ustawił się urzędnik jednego z wydziałów starostwa. Ten triumwirat postanowił, że mural powinien być zamalowany, bo nie godzi się, by procesja szła obok obrazu przedstawiającego kobiety w szpiczastych czapkach patrzące w dal.
Nie będę tu wnikał, który to kapłan wykazał się tak wspaniałym pomysłem, pewnie jego parafianie dobrze wiedzą o kogo chodzi. Wszystkim jednak mieszkańcom Gorlic należy się wiedza, który to radny miejski wykazał się taką „empatią”. Radny to niejaki Robert Gryzik z PiS i szczerze mówiąc ta dzisiejsza ekspresja to pierwszy przypadek gdy usłyszałem, że taki radny w ogóle istnieje. Pan Gryzik, o ile się nie mylę jest nauczycielem, i właśnie od niego, nauczyciela, młodzi gorliczanie odebrali lekcje. Niestety nie była to lekcja myślenia, ale lekcja ignorancji, braku szacunku dla cudzej pracy i jeszcze kilku innych rzeczy, z których ani jedna nie jest pozytywna. W sprawę „zamieszany” jest również Powiatowy Zarząd Drogowy, kierowany przez urzędnika, pana Marka Machowskiego.
„Murale namalowane zostały z pieniędzy unijnych, miejskich i sponsorów. Wymagały pracy wielu osób, które chciały, żeby Gorlice były ciekawsze i bardziej kolorowe. (...) Stowarzyszenie chciało te legendy przybliżyć mieszkańcom Gorlic, a po miesiącu okazuje się, że mamy zamalować "BO BĘDZIE PROCESJA” – mówią nie ukrywając rozżalenia członkowie stowarzyszenia.
To co powyżej to stan na dziś. Jak sytuacja rozwinie się w dniu jutrzejszym? Może pan radny zreflektuje się, że prawicowość to też szacunek dla pracy, zwłaszcza cudzej pracy, może ktoś mu uświadomi, że po to by nazwać siebie człowiekiem prawicy nie wystarczy spijać jedynie mądrości "z ust kapłana", ale należy też myśleć, myśleć samodzielnie. Może jutro rano, urzędnik uświadomi sobie, że to podatnicy go zatrudniają (ta oczywista oczywistość jest zawsze wielkim zaskoczeniem dla wszelkich urzędników) i że pracodawcy wymagają od zatrudnionych czegoś więcej niż tylko bezrefleksyjnego wypełniania głupich zachcianek tylko dlatego, że to zachcianki księdza.
(Lek)
Napisz komentarz
Komentarze