Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Sklep z artykułami elektrycznymi: oświetlenie LED, kable i przewody, gniazda i łączniki, rozdzielnice, telewizja przemysłowa, alarmy, aparatura modułowa. Hurtownia. Znakomita jakość w najlepszej cenie! ;)
ReklamaZapraszamy do zakupów u wiodącego sprzedawcy rowerów elektrycznych - Iwo Bike w Gorlicach
Reklama DELIKATESY SZUBRYT – GORLICE, ul. Kościuszki 34A – Sprawdź najnowsze promocje! [od 9 do 23 września 2024]

Mały poslizg, długa rozmowa - prokurator przesłuchuje Rutkowskiego

Podziel się
Oceń

Mało spektakularnie, można wręcz powiedzieć że po cichutku, w dniu dzisiejszym do naszego miasta przybył osławiony poszukiwacz.. Krzysztof Rutkowski. Jego poprzednia wizyta miała miejsce w styczniu tego roku, wtedy to na zaproszenie prezesa Drogbudu, pana Wojtaszka pracownicy pana Rutkowskiego dokonali siłowego przejęcia terenu po upadłej rafinerii „Glimar”. Dzisiejsza wizyta to pokłosie styczniowej akcji, ale tym razem zapraszającym nie był prezes, ale prokurator.

 

Występujący w styczniu jako doradca (brak czynnej licencji wyklucza nazywanie pana Rutkowskiego detektywem), tym razem miał odbyć rozmowę z prokuratorem, Sławomirem Korbelakiem w pokoju nr 12 gorlickiej prokuratury,  jako świadek.

Prokurator wyznaczył termin rozpoczęcia rozmowy na godzinę 10 rano.

Tuż przed tym jak na zegarze miała wybić dziesiąta przed gmachem, w którym mieści się gorlicka prokuratura zgromadziła się liczna grupa przedstawicieli lokalnych mediów. W pogotowiu były kamery, mikrofony, aparaty fotograficzne i długopisy. Minęła 10 i nic się nie działo. Na małej dziennikarskiej „giełdzie” jeden z tam obecnych zasugerował, że być może świadek doradca przyjedzie amfibią, tą samą którą miała być taranowana brama rafinerii, ale z powodu niskiego stanu wód niemożliwym jest dotarcie o czasie. Inny z lokalnych dziennikarzy oświadczył, iż ma przeczucie, a jego przeczucia raczej nie mylą, że świadek Rutkowski desantuje się lada minuta ze śmigłowca Mi-8.

Niestety, mijały kolejne minuty i nic się nie działo. Minęło minut 90 i nagle z zakrętu wyłonił się ciemny samochód. To był on, niestrudzony poszukiwacz, wsławiony poszukiwaniem morderców żyrafy, człowiek który publicznie zadeklarował, że do czasu zakończenia sprawy Amber Gold będzie trzymał rękę na pulsie - Krzysztof Rutkowski.

Już gdy pierwsza stopa pana Rutkowskiego dotknęła gorlickiego bruku widać było, że bardzo mu pilno. Pan Rutkowski, nie zważając na ruch pojazdów na ulicy Bieckiej (wtorek dziś i jak to we wtorek, ruch spory) pokonał tę ulicę w kilku pewnych i zdecydowanych krokach, lecz zamiast udać się bezpośrednio do drzwi prokuratury rozpoczął proces witania się. Na początek z naczelnym jednego z lokalnych portali, który nie wiedzieć dlaczego trzymał się na uboczu. Serdeczne powitanie z panem Rutkowskim chyba wyjaśniło dlaczego - po prostu, nie chciał się z nikim dzielić ciepłem i siłą uścisku dłoni pana doradcy i poszukiwacza. Po serdecznościach indywidualnych pan Rutkowski przywitał się z pozostałymi oraz powiedział kilka słów do nadstawionych usłużnie mikrofonów. Zapytany o powód spóźnienia pan Rutkowski z rozbrajającą szczerością odpowiedział – no, przecież jechaliśmy z Łodzi!

Po tak spektakularnym oświadczeniu pan Rutkowski udał się po kilku schodach do budynku prokuratury i na 3 godziny wszelki ślad po nim zaginął.

Po trzech bitych godzinach, wyraźnie zmęczony rozmową z prokuratorem pan doradca Rutkowski opuścił budynek przy ulicy Bieckiej. Nim jeszcze po raz kolejny złamał przepisy ruchu drogowego i przebiegł ulicę mając za nic znajdujące się w pobliżu przejścia dla pieszych, na schodach odpowiedział na kilka pytań. Dowiedzieliśmy się, że dzisiejsze przesłuchanie dotyczyło w całości incydentu z 10 stycznia tego roku, a dokładniej pierwszych 10 minut działań. Pan Rutkowski zapytany czy chodziło o naruszenie nietykalności osobistej odpowiedział, że on nikogo nie dotykał, a jak już, to można by tu stawiać jakieś zarzuty enigmatycznym podmiotom zewnętrznym, wynajętym do utorowania drogi dla pracowników pana Rutkowskiego i prezesa Wojtaszka. Gdy padło pytanie, kto w pana opinii jest właścicielem terenów porafineryjnych, ku ogólnemu zaskoczeniu pan Rutkowski nie miał już tej pewności w głosie co w czasie styczniowej konferencji prasowej, kiedy to twardo i dobitnie przekonywał, że tylko prezes Wojtaszek ma prawo nazywać się właścicielem.

I to już koniec Szanowni Czytelnicy tej relacji.

Z dostępnych nam informacji wynika, że na terenie rafinerii nic się nie dzieje. Przysięgi i obietnice jakie w styczniu składał prezes Wojtaszek, jeśli zestawimy je z późniejszymi problemami dotyczącymi dostaw prądu do oczyszczalni ścieków okazały się tylko pustosłowiem.

ps

Styczniowe wizytowanie Gorlic przez pana Rutkowskiego i jego współpracowników relacjonowaliśmy Tu oraz Tu. A o problemach rafinerii z prądem , można przeczytać Tu

(Lek)

fot: Jacek Spyra

Powiązane galerie zdjęć:

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaAQUAPLAST - rynny, pokrycia dachowe
ReklamaAkademia Nauk Stosowanych w Nowym Sączu - aplikuj na studia
ReklamaAkademia Humanistyczno-Ekonomiczna w Jaśle - studiuj administrację blisko siebie - studia licencjackie i magisterskie, podyplomowe, on-line - zapisz się teraz i skorzystaj z aktualnych promocji
AKTUALNOŚCI
Reklama
ReklamaSądecka Jesień Kulturalna 2024 - 6 września - 6 października 2024
ReklamaAgencja Detektywistyczna „Biuro Bezpieczeństwa SPECTRUM – detektyw NOWICKI” zaprasza! GORLICE, ul. Michalusa 22
Reklama
ReklamaAUTO-GAZ NIKODEM GROŃ - montaż samochodowych instalacji LPG - benzyna, diesel