Zastanówmy się jaki sens ma taka kara. Mam wielu znajomych, którzy przed laty omijali to dokupując za kilkanaście zł „rezerwowy” kabel i używali, gdy nikogo nie było w domu. Rodzice chcąc pomóc, dali dziecku pretekst do znalezienia skrótu, oszustwa, a to zamiast wyjść na plus, szkodzi. Sprawą drugą jest buntowniczy charakter młodzieńca. Często taka „bezstresowa” kara psuje relacje bardziej niż klaps. Zaczyna się kłótnia, protesty, a do nauki chęci jak nie było tak nie ma.
Dlaczego karać, skoro możemy nagradzać. Rodzice powtarzają dziecku, że uczysz się dla siebie, żeby mieć lepszy zawód, pieniądze. Dla nastolatka, lub kilkulatka taka odległa przyszłość jest abstrakcją. Liczy się tu i teraz - carpe diem. Może więc metodą, która pomoże naszemu dziecku nabrać ochoty do nauki nie jest kara za złe wyniki, tylko nagroda za dobre. Problemem staje się tu to, że w dzisiejszych czasach dzieci mają wszystko z góry, lecz co jeśli gry, pieniądze, słodycze nie spadały naszym milusińskim z nieba, tylko były nagrodą za naukę i wyniki?
Skoro doszło do tego, że klaps jest nie akceptowalną metodą wychowawczą (w mojej opinii błędnie), zadbajmy chociaż o to, żeby metody, które nam pozostały były skuteczne. Nie zmuszajmy dziecka do szukania drogi na skróty, oszukiwania rodziców, omijania zakazów. Wyciągnijmy rękę. Dajmy im poczuć to o czym mówimy, a co wydaje im się tak odległe. Niech nauka nie będzie męką, tylko przyjemnością, a jeśli nie to chociaż środkiem do pewnego celu.
Kuba
Napisz komentarz
Komentarze