Razem z nią na scenie wystąpiło kilkunastu tancerzy i osób obsługi. W samym sercu estrady zostało zorganizowane miejsce dla najbardziej zagorzałych fanów Dody, którzy pomagali jej w scenografii podczas poszczególnych piosenek. Ze sceny padły największe hity Rabczewskiej, które śpiewane były na setki gardeł.
Sama Doda była klasą dla siebie. Z rozpoczęciem każdej piosenki znikała na chwilę do garderoby, by za kilkanaście sekund pojawić się na scenie w nowej kreacji. Podczas całego koncertu zdarzyło się to jej kilkanaście razy. Artystka szybko złapała kontakt z publicznością, która co chwilę wybuchała piskiem i aplauzem. Doda była zaskoczona ilością widzów, jaką zastała. Wyciągnęła smartfon i nagrała filmik, który obiecała opublikować na swoim facebookowym profilu, pozdrawiała w nim wszystkich z koncertu w Libuszy. Widownia była w ekstazie a setki rąk jakie wyskoczyły ku górze utworzyły falę, rozpościerającą się od sceny aż po ogrodzenie terenu imprezy.
Koncert Dody przyćmił wszystkie inne wydarzenia, które od wczesnych godzin popołudniowych odbywały się na terenie libuskiego pikniku. A działo się nie mało. Znów zadbano o najmłodszych uczestników zabawy, których zaproszono do wioski indiańskiej i na dyskotekę. Od godz. 17.00 rozbrzmiała scena, przez którą przewinęło się kilka zespołów, min: The Voice, Demol oraz Siver. Wszyscy czekali jednak na Dodę i z pewnością się nie zawiedli.
Kolejny piknik w Libuszy przeszedł do historii. Organizatorzy postawili sobie w tym roku bardzo wysoko poprzeczkę za co hojnie odpłaciła się publiczność, oblegając przez dwa dni wieczorne koncerty. Czego możemy spodziewać się za rok? Oczekując w przyszłym roku niespodzianki, za ten mówimy: DZIĘKUJEMY!
foto: Kinga Pastuszczak
foto: Sławomir Tokarski
foto: Joanna Krzysztofowicz
Tomasz Stasiowski
Napisz komentarz
Komentarze