Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaAUTO-GAZ Nikodem Groń - montaż i serwis samochodowych instalacji LPG - benzyna, diesel
ReklamaZapraszamy do zakupów u wiodącego sprzedawcy rowerów elektrycznych - Iwo Bike w Gorlicach

Pierwszy padł w Gorlicach, trzech jedzie dalej

Podziel się
Oceń

Man down – fraza używana przez wojska angielskojęzyczne, oznaczająca, że jeden z żołnierzy oddziału leży na ziemi i idealnie opisuje sytuację na maratonie rowerowym dookoła Polski. Po 4 dniach morderczej walki, odpadł jeden z „naszych”- reprezentant gorlickiego klubu kolarskiego Grupetto – Mateusz Dąbrowski. Na trasie tego morderczego maratonu o długości 3130 km pozostało 3 naszych zawodników.

 

O tym, jak bardzo elitarny jest to wyścig świadczy fakt, że na start zdecydowała się tylko 19 zawodników, których Mateusz nazwał „rzeźnikami”. Po czterech etapach, w których odpowiednio nasi kolarze przebyli 270, 410, 415 i 360 kilometrów, Gorlicka Grupka składająca się z Mateusza Dąbrowskiego, Sławomira Mazura oraz Bogdana Adamczyka, przekroczyła granicę Gorlic dziś o 3:30 w nocy.

Około 10:00 zawodnicy wstąpili do gościnnych progów sklepu rowerowego Ostre Koło, gdzie zatrzymali się na szybki serwis i przepakowanie. Tam też właśnie zdążyliśmy szybko przepytać ich o relację z trasy wyścigu, jak również w tym miejscu, Mateusz podjął decyzję o wycofaniu się z uczestnictwa  w imprezie.

„Póki co pogoda była dla nas łaskawa, złapał nas jedynie delikatny deszczyk w okolicach Ustrzyk Górnych, poza tym jechało się całkiem przyjemnie. Dopiero dziś, gdzieś od drugiej w nocy zaczęło padać” – relacjonuje zmęczony Sławomir Mazur.

Ciężko było wydusić od chłopaków dłuższą relację, gdyż zmęczenie wzięło nad nimi górę. Każdy z nich „w łydach” ma już niemal 1500 km, dlatego też przedstawiali tylko szczątkowe relacje z trasy.

„Na razie obyło się bez większych przygód, prócz złamanego bagażnika, jedzie się całkiem w porządku,  żadnych upadków, żadnych defektów, byle tak dalej” – kontynuuje relację Sławek.

Gdy słyszy się relację z trasy to, aż dziwne że chłopaki potrafią tyle powiedzieć. Część z kolarzy biorąca udział w maratonie, jest tak ekstremalnie zmęczona, że krótki postój tylko po to żeby coś „grzebnąć” przy rowerze na przystanku, zamienia się w 2h drzemkę.

„Zmęczenie bierze górę nad sporą liczbą zawodników którzy zatrzymują się żeby odpocząć na przystankach czy też nawet w przydrożnych fosach” – relacjonuje Mateusz.

„Póki co jedynym problemem jest mój połamany bagażnik” – szybko dodaje Bogdan. Maraton dookoła Polski jest bardzo specyficznym wyścigiem dla prawdziwych twardzieli. Nie wygląda on tak jak wielki pro tour odbywający się w naszym kraju. Bez błysku fleszy, kolorowych banerów sponsorów, telewizji, czy też samochodów technicznych. Tych 19 śmiałków walczy tak naprawdę z samym sobą, wioząc cały ekwipunek na swoich rowerach. Nie mają oni też zapewnionych noclegów, cała logistyka leży po ich stronie, muszą jechać tak, aby zmieścić się w limicie czasowym wyścigu który wynosi 10dni. Po drodze każdy z 19 zawodników musi zaliczyć punkty kontrolne, jak również pozostawić odpowiedni ślad GPS na mapie po swoim przejeździe, który zostanie zweryfikowany zaraz po dojechaniu na metę.

„Wszystko jest w głowie, jechać mógłbym dalej, ale noga mogła by już nie wytrzymać twardej kasety” – relacjonuje Mateusz – „ci goście którzy ciągną przez całą noc, to prawdziwi rzeźnicy, ja bym chyba nie dał rady.”

Póki co, etapy były całkiem łaskawe dla kolarzy. Pomorze, Pojezierza, Lubelszczyzna, czy też Bieszczady, nie dawały tak w kość jak dzisiejszy etap. Z relacji innych uczestników można przeczytać: „1498Km Muszyna. Fatalne warunki, od Gorlic cały czas w rzęsistym deszczu, 12 stopni. A trasa bardzo ciężka, długie kawałki ponad 10%, max 18%, dużo cięższa niż wczorajsze Bieszczady. Dzięki wszystkim za wsparcie, nie ma niestety czasu na odpisywanie” – pisze na relacji on-line z zawodów Michał Wolff.

To właśnie przez zbliżające się góry, Mateusz musiał wycofać się z wyścigu. Jego rower, przez kasetę typową dla płaskich etapów, posiada zbyt twarde przełożenia na góry. „Już teraz palą mnie łydy. Wczoraj ostatnie 100km pracowałem tylko prawą nogą lewa już nie dawała rady, a wiesz na górkach trzeba stanąć, bujnąć ten rower, a mnie tu wszystko pali. Nie było by szans, zwłaszcza z tą kasetą.” – uzasadnia swoje wycofanie się Mateusz.

W wyścigu, prócz Sławomira Mazura i Bogdana Adamczyka, bierze też udział Wojtek Gubała. Niestety nie udało się nam z nim dziś porozmawiać, gdyż jak relacjonuje prezes klubu Grupetto Gorlice Sebastian Chłanda: „Wojtek przyjechał do Gorlic o 5:30 i jeszcze śpi, nie wiem o której wyruszy w trasę, ale póki co nie myśli o wycofaniu się z imprezy”.

Choć ciężko mówić tutaj o miejscach, przez fakt, iż wszyscy zawodnicy nie jadą zawsze od punktu A do B, a ich etapy są różne. Wygląda na to że zawodnicy Grupetto zajmują 3,4 miejsce. Ze względu na fakt iż Wojtek nie wyruszył jeszcze w trasę trudno określić jego pozycję. Wszystkim jadącym w Maratonie życzymy powodzenia i wytrwałości w dotarciu do mety!

 

(BD){jcomments on}

Powiązane galerie zdjęć:

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaFamilia BM - kostki i płyty brukowe, płyty tarasowe, murki i ogrodzenia - autoryzowany punkt sprzedaży - Strzeszyn 486, Ogród wystawowy BRUK-BET DESIGN - Biecz, ul. Przedmieście Dolne 174,
AKTUALNOŚCI
Reklama
ReklamaSądecka Jesień Kulturalna 2024 - 6 września - 6 października 2024
ReklamaAgencja Detektywistyczna „Biuro Bezpieczeństwa SPECTRUM – detektyw NOWICKI” zaprasza! GORLICE, ul. Michalusa 22
Reklama
Reklama Sądecka Jesień Kulturalna 2024 - 6 września - 6 października 2024