W naszych wędrówkach po „salonach władzy” byliśmy dotychczas jedynie w gorlickim ratuszu. Najwyższy więc czas był na kolejne zwiedzanie. Tym razem zawitaliśmy do Starostwa Powiatowego.
Budynek Starostwa to charakterystyczny obiekt położony w miejscu gdzie ulica 11 listopada łączy się z ulica Biecką. Zbudowany z czerwonej cegły byłby jednym z ładniejszych w Gorlicach gdyby nie przeprowadzona już dość dawno, w czasach słusznie minionych, przebudowa ostatniej kondygnacji budynku. By zwiększyć powierzchnie użytkową w sposób całkowicie sztuczny dodano tam dach mansardowy który może i jest podnoszącym funkcjonalność rozwiązaniem ale w tym konkretnym przypadku, oczywiście moim zdaniem, całkowicie zniszczył urodę budynku.
Zostawmy jednak te dywagacje i wejdźmy na „salony”…
W przestronnym holu skręcamy w lewo i prawie na wprost widzimy drzwi, za nimi mieści się sekretariat obsługujący obydwu Starostów jak również Sekretarza Powiatu.
W sekretariacie kierujemy się na lewo wchodząc do królestwa Starosty, którym obecnie jest pan Mirosław Wędrychowicz.
Gabinet jest dość przestronny, znacznie większy od tego w którym urzęduje burmistrz Gorlic. Pomieszczenie jest znacznie jaśniejsze niż te, które spotkaliśmy w czasie naszej pierwszej wycieczki. Przestronność połączona z niewielka ilością mebli może sprawiać wrażenie salonowości. Po bliższym przyjrzeniu się stwierdzamy jednak, że umeblowanie tego ładnego pokoju nie powala na kolana.
Praktyczne, drewniane biurko z wyglądającym na wygodny fotelem. Pewnie dobrze by się przy nim pracowało, jednak jak się dowiedzieliśmy: przy biurku Starosty urzęduje głównie jego teczka, a ona - jak to teczka - nic nie chciała powiedzieć na temat jakości fotela.
No dobrze, a gdzie takim razie urzęduje Starosta skoro nie za biurkiem?
Otóż Starosta Wędrychowicz preferuje jako miejsce pracy stół stojący na wprost wejścia do jego gabinetu. Kilka razy zdarzyło mi się przy nim siedzieć i z czystym sumieniem mogę powiedzieć że to zwykły, praktyczny stół, z twardymi, nie tapicerowanymi krzesłami. Całość meblowe wyposażenia tego gabinetu to „spadek” po Urzędzie Rejowym, jednostce administracyjnej będącej, można by powiedzieć, protoplastą powiatów.
Opuszczamy gabinet Starosty i ponownie przez sekretariat w kraczmy do miejsca w którym na co dzień pracuje pan Krzysztof Augustyn – Sekretarz Powiatu Gorlickiego. Jeśli gabinet Starosty może jeszcze w niektórych odwiedzających budzić skojarzenia z telewizyjnymi „salonami władzy”, to u Sekretarza Powiatu spotykamy coś, co można by nazwać siermiężnym stylem urzędniczym. Proste biurko, fotel, malutki stolik z trzema krzesłami. Wąskie i mało przyjazne pomieszczenie: tylko siąść i z rozpaczy pracować.
Kolejny gabinecik, bo w tym przypadku trudno mówić o gabinecie, to siedziba Wicestarosty Karola Górskiego. Tu jest nieco lepiej niż u Sekretarza. Pomieszczenie jest jednak niewiele większe, a meble wyraźnie noszą wspomnienia z czasów Urzędu Rejonowego. Stół z sześcioma krzesłami z miękkim obiciem staje się miłą odmianą w porównaniu z poprzednimi dwoma pomieszczeniami.
W czasie gdy zwiedzaliśmy gabinety nikogo w nich nie było, a to z racji obrad Zarządu Powiatu. Dzięki temu Starosta (Zarząd obradował w Sali plenarnej Rady Powiatu), Wicestarosta i Sekretarz mogli zażyć nieco przestrzeni.
Po tej odkrywczej konstatacji opuściliśmy poprzez wymieniany już sekretariat pomieszczenia na parterze i skierowaliśmy się na pierwsze piętro. Naszym celem był gabinet przewodniczącego Rady Powiatu, pana Marka Bogno.
Tu zaskoczenie. W porównaniu z tym, czym dysponuje choćby przewodniczący Rady Miasta, trafiliśmy na coś, co sam mogę spokojnie nazwać „salonem”. Jasny, słoneczny gabinet, w którym odnajdujemy dwa fotele, stojące przy małym stoliku. Dodatkowo ława z eleganckimi krzesłami, szafa z witryną, stosowne biurko… a za nim Gospodarz gabinetu pogrążony w lekturze budżetu powiatu na rok 2014.
BP
Napisz komentarz
Komentarze