Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama MULTISERWIS | Szewc • grawer • dorabianie kluczy • pieczątki • ksero | Zapraszamy – ul. Legionów 6a GORLICE
ReklamaZapraszamy do zakupów u wiodącego sprzedawcy rowerów elektrycznych - Iwo Bike w Gorlicach
Reklama Zapraszamy na zakupy do Delikatesów Szubryt w Gorlicach przy ul. Kościuszki

Banita - podążam swoją drogą

Podziel się
Oceń

 Co robi młoda dziewczyna gdy jej codzienne życie zaczyna wchodzić w pewne ramy - praca w korporacji, rodzina, stabilizacja? Kładzie się spać i śni o Gwatemali. Brzmi to wręcz banalnie, ale właśnie tak rozpoczęła się wielka przygoda Anity Demianowicz - młodej dziewczyny, córki pani Alicji Nowak, dla której miłość do podróży i pasja pisania stały się sposobem na życie. Dziś, niespełna rok od szalonego pomysłu, Anita stała się podróżniczką "pełną gębą", pisze bloga, który już został doceniony, planuje kolejne eskapady. Sama o sobie mówi, że jest banitą, który podąża swoją drogą. Z Anitą Demianowicz rozmawiał Robert Wojteczek:

 

Kim była Anita zanim została Banitą?

- Anita prywatnie zawsze byłą marzycielką, a zawodowo po skończeniu wielu kierunków studiów, przez pięć lat przedstawicielem medycznym w firmie farmaceutycznej.

Co spowodowało tak radykalną zmianę życia?

- Dorosłe życie polega na tym, że po studiach znajdujesz dobrze płatną pracę na stałe i najczęściej tkwisz w niej do końca swoich dni. Pracujesz od 8 do 17 i tak od poniedziałku do piątku. Ja w taki schemat nigdy nie mogłam się wpasować. Poza tym praca, którą wykonywałam nie była dla mnie. Nie jestem i nigdy nie byłam typem korporacyjnym.

Zawsze natomiast chciałam pisać i robiłam to, ale chciałam w końcu zacząć to robić nie tylko "wolontaryjnie" czy "obywatelsko". Chciałam móc żyć z pisania. Chciałam też podróżować, ale nie wiedziałam, czy da się z tego zrobić sposób na życie. Radykalna zmiana nastąpiła z potrzeby sprawdzenia, czy można wyrwać się ze schematu, zacząć spełniać swoje marzenia i sprawdzić czy w taki sposób można żyć – robiąc to, co się kocha i o czym się zawsze marzyło. 

Jak wyglądały przygotowania do pierwszej "banicji"? Czy może był to żywioł bez przygotowań?

- Raczej postawiłam na żywioł. Bo za bardzo nie wiedziałam jak takie przygotowania mają wyglądać i na czym polegać. Oczywiście nie tak zupełnie na żywioł, bo kupiłam porządny plecak, buty trekkingowe, odpowiednie ubranie turystyczne, by wziąć rzeczy lekkie, łatwe do prania i szybkie do suszenia, zaszczepiłam się, kupiłam odpowiednie leki, bilet i przewodnik po pierwszym kraju do którego jechałam. Zarezerwowałam też przez internet na pierwszy tydzień po przyjeździe szkołę języka hiszpańskiego, bo najpierw zależało mi na poznaniu języka, w którym przez najbliższe 4,5 miesiąca miałam się porozumiewać. Resztę ogarniałam na miejscu.

Pierwsza podróż – gdzie, i dlaczego tam?

- Pierwsza podróż w ogóle to była do Francji jak miałam może 5 lat, a pierwsza podróż po zakończeniu pracy przedstawiciela była stopem do Chorwacji. Brałam udział wówczas w wyścigu autostopowym, którego meta znajdowała się w Dubrowniku. Natomiast pierwsza samotna, długa i daleka podróż to Gwatemala. Na pytanie dlaczego Gwatemala, zawsze odpowiadam, że mi się przyśniła, bo nie wiem tak naprawdę czemu akurat ona. Chciałam nauczyć się hiszpańskiego, a więc musiał to być hiszpańskojęzyczny kraj. Okazało się, że funkcjonują tam dość tanie szkoły języka hiszpańskiego i niewiele osób z Polski tam jeździ. Nie chciałam jechać do kraju oblężonego przez turystów, szukałam też większej egzotyki niż nasza Hiszpania. Stwierdziłam, że Gwatemala to idealne rozwiązanie, bo niewiele o niej wiedziałam. A jak już byłam w Gwatemali to nie mogłam nie odwiedzić sąsiadów: Honduras, Salwador i Meksyk.

Gdzie do tej pory zawiodły Cię ścieżki przygody, jakie zwiedziłaś kraje, miejsca?

- Naliczyłam, że w ciągu ostatniego roku byłam w 16 krajach na 4 różnych kontynentach, ale biorąc pod uwagę całe życie, to uzbierałoby się tego znacznie więcej. Po powrocie z Ameryki Środkowej w drugiej połowie lipca zdążyłam pojechać na miesięczny wyjazd autostopowy do Rumunii, Czarnogóry i Serbii. Byłam też na Maderze i Azorach, a dwa tygodnie temu wróciłam z trzytygodniowego wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, gdzie zwiedzałam wybrzeże, a przede wszystkim niesamowite parki narodowe. 

W Europie pozostało niewiele krajów do odwiedzenia. A na innych kontynentach jeszcze całkiem sporo.

Najbardziej dramatyczna sytuacja jak spotkała Cię w podróży?

- Dużo podróżując, trudnych sytuacji raczej się nie ominie. Całe szczęście, aż tak wiele ich nie było. Najbardziej dramatyczne było spotkanie na prawie bezludnej plaży w Salwadorze o wschodzie słońca trzech mężczyzn, z których jeden bardzo agresywnie mnie zaczepiał. Myślałam, że cało z tego spotkania nie wyjdę. Udało mi się jednak uciec. Ostatnio w Stanach Zjednoczonych też przydarzyła mi się ucieczka z jednego magazynu. Był też psujący się pod wieczór samochód, na pustyni zwanej Doliną Śmierci, gdzie nie działały telefony. Trochę bym jeszcze mogła powymieniać, ale tę pierwszą sytuację z Salwadoru przeżyłam najbardziej.

Najmilsze pozytywne zaskoczenie? 

- Stany Zjednoczone. Zawsze wiedziałam, że przyroda tam jest niesamowita, ale nie sądziłam, że aż tak się w tym kraju zakocham. Poza tym ludzie okazali się również niebywale sympatyczni, życzliwi i pomocni. Miłym zaskoczeniem było również dla mnie podejście mieszkańców Gwatemali, Meksyku, Salwadoru czy Hondurasu na wieść, że jestem z Polski. Wiele osób często nie miało pojęcia, gdzie ta Polska w ogóle leży, ale od razu reagowali „Skąd nasz Papa Juan Pablo”. Okazało się, że kochają tam naszego Papieża i przestawałam być gringo, a stawałam się przyjacielem.

Obecnie daje się zauważyć pewien trend na samotne podróże kobiet. Czym to jest powodowane? Masz koleżanki które mają podobny sposób na życie?

- Może to i trend, ale myślę, że wynika on przede wszystkim z tego, że trudno jest znaleźć drugą osobę, która też rzuci wszystko i wyjedzie w świat na dłuższy czas. Gdybym ja dalej czekała na kogoś, kto ze mną pojedzie, wciąż tkwiłabym w miejscu. Ale jak już raz się tego spróbuje, to trudno przestać.

W trakcie podróży spotykałam samotnie podróżujące dziewczyny, ale przyznaję, że były one w mniejszości. Z reguły podróżują w parach czy grupach. W Polsce pewnie jest sporo kobiet, które podróżują same, ale osobiście znam czy słyszałam zaledwie o kilku.

Gdzie następna podróż?

- Powrót do Ameryki Środkowej. Zacznę od Nikaragui, do której nie dotarłam poprzednio, potem Kostaryka, Panama i zobaczymy czy dotrę do Ameryki Południowej. To ta dłuższa podróż, może już w marcu albo dopiero we wrześniu. W międzyczasie na pewno jeszcze sporo innych wyjazdów nieco krótszych. W czerwcu jadę znów autostopem w stronę Bałkanów. Tym razem Albania, Macedonia, Bułgaria, bo też nie udało mi się w tym roku już tam dotrzeć. Zawsze mam w głowie jakiś plan, a potem gdzieś docieram i okazuje się, że tak tam fajnie i tyle ciekawych miejsc do zobaczenia, że zostaję dłużej niż zakładałam i potem nie docieram tam gdzie myślałam, że uda mi się dotrzeć. Ale to właśnie cały urok podróży. Lubię jak mnie życie zaskakuje.

Jaka jest Twoja "podróż marzeń"?

- Może Parki Narodowe świata? Ale tak naprawdę każda kolejna podróż to realizacja kolejnego marzenia. Chciałabym zwiedzić cały świat, być w każdym miejscu, ale wiem że tego się nie da zrealizować. Może podróż marzeń to w końcu ta dłuższa, ale z mężem? Taka na dwa, trzy czy pięć lat.

Prowadzisz bloga banita.travel.pl, który już był nagradzany, wygrywasz konkursy, planujesz kolejne podróże. Jak to pogodzić z codziennym życiem rodzinnym?

- Nie będę udawać, że to łatwe, ale na pewno łatwiejsze niż dla wielu osób posiadających dzieci. Dzieci nie posiadam, ale i tak bywa trudno, bo gdy wyjeżdżam, to najbardziej dokuczliwa dla mnie jest tęsknota za mężem. Niedawno policzyliśmy, że przez ostatni rok, sześć miesięcy byłam poza domem. Często jednak rozmawiamy, zwykle na skypie i mąż aktywnie uczestniczy w moich podróżach, pomagając mi często coś zaplanować, znaleźć, gdy jestem w trasie i potrzebuję nagłej pomocy. A jak jestem na miejscu to spędzamy czas razem. Razem też spędzamy wakacje. Maderę i Azory zwiedzaliśmy wspólnie.

Plany na bardziej odległą przyszłość? Książka, program w TV?

- Hahaha. Przesadzasz. Ale nad książką o mojej podróży do Ameryki Środkowej siedzę już od jakiegoś czasu. Wciąż jednak gdzieś wyjeżdżałam i nie miałam możliwości skupienia się nad nią. Teraz nadchodzi czas spokojniejszy, więc myślę, że porządnie się do niej zabiorę. A co do dalszych planów? Na pewno będę dalej prowadzić blog i go rozwijać i zobaczę co przyniesie przyszłość. Mam nadzieję, że tak jak dotąd, same pozytywne historie.

Czego życzyć Banicie w podróży?

- Ciekawych przygód, niespodziewanych pozytywnych historii i samych życzliwych ludzi wokół oraz wytrwałości, bym zawsze miała możliwość podążania swoją drogą.

Tego zatem życzę i dziękuję za rozmowę.

Robert Wojteczek

Zachęcamy Was do odwiedzenia bloga Anity: www.banita.travel.pl

fot: zbiory prywatne Anity Demianowicz

 

Powiązane galerie zdjęć:

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaENERGO ELECTRIC – GORLICE ul. 11 Listopada 16 – Dzięki połączeniu doświadczeń i potencjału grupy możemy zagwarantować naszym klientom atrakcyjne warunki handlowe.
AKTUALNOŚCI
Reklama
ReklamaSądecka Jesień Kulturalna 2024 - 6 września - 6 października 2024
ReklamaAgencja Detektywistyczna „Biuro Bezpieczeństwa SPECTRUM – detektyw NOWICKI” zaprasza! GORLICE, ul. Michalusa 22
Reklama
Reklama SANTANDER PARTNER - placówka partnerska nr 1 | Kredyty: gotówkowe, konsolidacyjne, hipoteczne, dla firm, leasing | GORLICE, ul. Legionów 12