Część pierwsza naszego wywiadu ukazała się 29 marca. Pisaliśmy o tym tutaj: Od czasów gorlickich do wprowadzenia stanu wojennego.
II Wspaniała kariera w Cyrku De Soleil i Eloize
HG: W 1983 roku wyjeżdża Pan z rodziną do Kanady. To wtedy właśnie Pańska kariera nabiera tempa, choć początkowo życie na emigracji nie było łatwe.
Krzysztof Soroczyński: Postaram się bardzo krotko o tym opowiedzieć. Naszym pierwszym miastem był Winnipeg. Miasto położone w środkowej Kanadzie. Klimat kontynentalny suchy. Temperatura zima dochodzi do -35 C z porywami wiatru do -45 C. Tutaj zaczynamy od zera. Przyjechaliśmy z 3 walizkami i z niekompletnym sprzętem cyrkowym. Bez pieniędzy. Zaczynamy uczyć się nowego języka. Podejmujemy pracę, jaka tylko się da, by móc opłacić nasze podstawowe rachunki. Po południu treningi, 7 razy w tygodniu, non stop przez kilka pierwszych lat. Bartek ciągle przebywa z nami na treningach i uczy się przy nas pomału sztuki cyrkowej. Tworzymy wraz z żoną dwa zupełnie nowe numery cyrkowe. Duet persze „Krystof & Teresa” oraz duet „Klown i Balerina”. Występujemy sporadycznie w programach cyrków amerykańskich, które przyjeżdżają do okolicznych miast. W 1987 miliśmy występ w mieście Calgary. Tutaj całkiem przypadkowo dowiaduję się od kolumbijskiego artysty, że powstaje w Quebecu nowa kompania cyrkowa o zupełnie nowatorskiej koncepcji...
HG: Domyślam się, że chodzi o Cirque du Soleil.
Krzysztof Soroczyński: Tak. Cyrk Słońce. Kontaktuję się z nimi. Jesteśmy zaproszeni na przeglądy. Zostajemy zaakceptowani. Negocjacja kontraktu z adwokatem i Gilles Ste-Croix, dyrektorem artystycznym Cirque du Soleil trwa do późna w nocy. W końcu dochodzimy do porozumienia i podpisujemy kontrakt. Pojawia się jednak problem, potrzebna jest osoba postronna, która złoży podpis jako świadek. Jest godzina 23 w nocy, w biurach nikogo nie ma. Niespodziewanie zjawia się Guy Laliberté, założyciel i prezydent Cirque du Soleil, który składa podpis jako świadek na moim pierwszym kontrakcie z cyrkiem nietradycyjnym. Patrząc wstecz to był dla mnie niesamowity zbieg okoliczności, wielki przywilej i jakiś niezwykły znak, że właśnie nie kto inny, tylko Guy Laliberté, twórca i promotor nowego cyrku (Cirque Nouveau) swoim podpisem świadka kontraktu zaakceptował moją przynależność do tego nurtu sztuki cyrkowej. Cirque du Soleil postanawia na swój koszt przeprowadzić naszą rodzinę na stałe do miasta, gdzie ma swoją główną siedzibę. 5 stycznia 1989 roku przyjeżdżamy do Montrealu, prowincja Quebec.
HG: Otrzymał Pan najpierw posadę akrobaty, a następnie trenera w Cirque du Soleil. Współpracował Pan z Franco Dragone w jego przedstawieniach Saltimbanco, Mystère, i Alegria . Jak Pan wspomina tamten czas?
Krzysztof Soroczyński: To były piękne czasy i zupełnie coś nowego dla mnie. Jako wielki pasjonata sztuki cyrkowej bardzo się cieszę, że miałem okazję być i brać czynny udział w ewolucji lub nawet prawdziwej rewolucji cyrkowej. W tworzeniu się od podstaw Nowego Cyrku (Cirque Nouveau). Koncepcja ta nie przypomina w żaden sposób tradycyjnego cyrku. Przede wszystkim nie ma w nim tresury zwierząt. Całą energię skupia się na prezentacji siły i niezwykłości ludzkiego ciała i jego możliwości. Przedstawienia mają fabułę i tytuł, jak spektakle dramatyczne, muzyczne czy baletowe. Tworzą je dyrektor artystyczny, reżyser, scenograf, kompozytor muzyki, projektant kostiumów, specjalista od świateł, nagłośnienia, itp. Nowy cyrk proponuje publiczności widowisko zbudowane na bazie pokazu cyrkowego, zawierające elementy teatru, tańca, rewii, oryginalną muzykę i oprawę plastyczną. Przedstawienia Cirque du Soleil reżyserowane przez Franco Dragone podbiły cały świat. Niewątpliwie jest on jednym z niewielu najlepszych reżyserów przedstawień cyrkowych, z jakim miałem przyjemność współpracować. Przedstawienia te objechały cały świat i wszystkie kontynenty. „Saltimbanco” istniało 20 lat (1992-2012), natomiast stałe przedstawienie „Mystère” w Las Vegas do tej pory istnieje i daje występy z wielkim sukcesem od 1993 roku. To był też początek mojej pracy jako trener i kreator popisów akrobatycznych, czyli początek pracy z artystami wysokiej klasy, którzy wywodzili się z różnych krajów (mówiących różnymi językami), różnych dyscyplin sportowych (akrobatyka, gimnastyka, trampolina, itp.), cyrku tradycyjnego, cyrku nowego, tańca, itp. Od tego czasu stało się to jedną z moich specjalności.
HG: Tymczasem w 1990 roku podejmuje się Pan kolejnego wyzwania, jakim było założenie w Montrealu École de cirque de Verdun.
Krzysztof Soroczyński: Tak, jestem jednym z współzałożycieli École de cirque de Verdun i przez 9 lat bylem Głównym Trenerem tej szkoły. Uczyłem różnych dyscyplin sztuk cyrkowych, dzieci, młodzież oraz osoby dorosłe. Nie tylko uczyłem, ale również zarażałem pasją do cyrku. Część z nich poszła w moje ślady i została artystami, tak jak mój syn. Z niektórymi miałem później okazję pracować przy profesjonalnych przedstawieniach cyrkowych. To wielka satysfakcja i powód do dumy. Tym bardziej, że niektórzy zaczynali ze mną, gdy mieli 7 lat.
HG: Rok później zaczyna się Pana wspaniała przygoda z Cyrkiem Eloize, najpierw jako głównego trenera, a także selekcjonera kadry artystów. Cyrk Eloize występował na wszystkich kontynentach świata, a Pan zyskał ogromne uznanie za niezwykłą wiedzę i zmysł artystyczny, który pozwala planować coraz to nowe ewolucje akrobatyczne, łamiąc przy tym wszelkie schematy. Proszę wyjaśnić nam na przykład, na czym polegał wykreowany przez Pana słynny „ monkey jump” (małpi skok) w przedstawieniu „Rain”?
Krzysztof Soroczyński: Spróbuję to opisać. Niemniej słowa nigdy nie oddadzą tego tak, jak oglądanie na żywo. Pomysł polegał na tym, że akrobaci jeden po drugim wykonywali skoki z trampoliny w jednym kierunku na materac. Powtarzało się to przez kilka razy. Z jednej strony wychodzą na podniesienie akrobaci i spadają na jedną część trampoliny i wyrzucają w powietrze akrobatę, który wykonuje skomplikowany element akrobatyczny i ląduje na materac. Akrobata ten jest otoczony przez asekurujących go akrobatów ustawionych wokół materaca. Jak mówiłem proces ten powtarza się przez kilka razy. Publiczność się do tego przyzwyczaja. W pewnym momencie zamiast materaca ustawia się dwuosobowa piramida i akrobata zamiast na materac ma być wyrzucony w powietrze, wykonać element akrobatyczny i wylądować na tej piramidzie. Tak to się odbywa w tradycyjnym cyrku. Są więc przygotowania do tej ewolucji. Wszyscy zamierają. Publiczność też, bo rozumie co zaraz ma się zdarzyć i jak to trudne zadanie zostanie wykonane. Czyli jak akrobata wyląduje na tej podstawionej piramidzie dwuosobowej, pada słowo „Up!” akrobaci spadają z podniesienia, a akrobata zamiast na piramidę, to wyskakuje ponad ich głowami i ponad podniesieniem, zupełnie w odwrotnym kierunku niż ustawiona piramida w kulisy sceny i znika. Oczywiście wszyscy są zdezorientowani i całkowicie zaskoczeni sytuacją, zarówno artyści na scenie, którzy świetnie to grają, jak i publiczność, która się tego zupełnie nie spodziewała. Był to jeden z najbardziej zaskakujących i zabawnych momentów przedstawienia. Do tej pory ludzie to wspominają. Podczas 9 letniego istnienia przedstawienia „Rain” skok ten wykonało w sumie czterech znakomitych akrobatów. Pierwszym akrobatą, który mi całkowicie zaufał i odważył się wykonać ten skok był Jacek Wyskup (członek duetu Merkalt Ball) znanej widowni telewizyjnej w Polsce z pierwszej edycji „Mam talent 2008” . Później akrobata, Jean-Philippe Cuerrier, Jean-Philippe Labelle (na zdjęciu) i na końcu drugi polski świetny akrobata, Tomasz Ludwicki...
Koniec części II rozmowy, wkrótce jej ciąg dalszy.
Iwona Warzycka
Opis zdjęć wg kolejności wyświetlania:
Kristof&Teresa, Winnipeg, Kanada 1985
Kristof&Teresa, Winnipeg, Kanada 1985
Kristof&Teresa, Winnipeg, Kanada 1985
Kristof&Teresa, Winnipeg, Kanada 1986
Kristof&Teresa, Winnipeg, Kanada 1986
Kristof&Teresa, Winnipeg, Kanada 1986
Krzysztof Soroczynski, Cirque de Soleil, Saltimbanco, Ottawa, Kanada 1998
Krzysztof Soroczynski, Cirque de Soleil, Saltimbanco, Ottawa, Kanada 1998
Krzysztof Soroczynski, Cirque de Soleil, Saltimbanco, Ottawa, Kanada 1998
Krzysztof Soroczynski, Cirque de Soleil, Saltimbanco, Ottawa, Kanada 1998
Krzysztof soroczynski, Wizyta na Julinku artystów przedstwienia Nomade, 2005
Bartłomiej i krzystzof Soroczynski, Plac Niebiańskiego spokoju,Pekin,Obchodzimy urodziny Bartka, 2000
Krzysztof Soroczynski, Arktyka, Igloolik,Nunavut, Kanada, 2006
Krzysztof Soroczynski, Arktyka, Igloolik,Nunavut, Kanada, 2006
Bartłomiej i Krzysztof Soroczynski, Stratford-upon-Avon, 2013
Monkey jump (małpi skok), przedstawienie Cirque Eloize, Rain,kreator konceptu i trener Krzysztof Soroczynski, Jean Francois O" Kane
Krzysztof Soroczynski, konferencja prasowa, Cirque Eloize,Show Rain, Teatro Muncipal,de Las Condes, Santiago; Chile, 2011
źródła:
prywatne wspomnienia Krzysztofa Soroczyńskiego
„Z cyrku do Royal Shakespeare Company”-www.rp.pl
„Ciekawi tajemnic innego świata”-www.gazeta.gazeta.com,
„Bart David Soroczynski. Pathways to Shakespeare”-www.rsc.or.uk
"Dobry wieczór Państwu! - „Świat Polonii” Witryna Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”
„Podróż marzenia”-Gazeta. Wolni i solidarni
„Jak to jest z tym cyrkiem”-Zapiski polskiej paryżanki by Krystyna Mazurówna- KurierPlus.com
„Nomade”- nagranie DVD z przedstawienia
zdjęcia: prywatne zbiory rodziny Soroczyńskich oraz Joke Schot Photo, Andrea Lopez Photo, Justin Kim Photo, Christophe Chaumanet Photo, Jean-Francois O'Kane Photo, Patrick Lazic
Napisz komentarz
Komentarze