Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama poszukujemy dziennikarza
Reklama Sklep z artykułami elektrycznymi: oświetlenie LED, kable i przewody, gniazda i łączniki, rozdzielnice, telewizja przemysłowa, alarmy, aparatura modułowa. Hurtownia. Znakomita jakość w najlepszej cenie! ;)
ReklamaZapraszamy do zakupów u wiodącego sprzedawcy rowerów elektrycznych - Iwo Bike w Gorlicach
Reklama Zapraszamy na zakupy do Delikatesów Szubryt w Gorlicach przy ul. Kościuszki
Reklama Orion Engineered Carbons Sp. z o.o. - Jasło, ul. 3 Maja 83 - oferta pracy

Gorliczanin Krzysztof Soroczyński i jego spełniony sen

Podziel się
Oceń

Krzysztof Soroczyński-akrobata, trener, kreator i selekcjoner artystów cyrków Du Soleil i Eloize. Tak należy przedstawić naszego rozmówcę. Urodził się w Drezdenku,  wychował w Gorlicach, sławę zdobył w Kanadzie. Jego opowieść to pasjonująca relacja o tym, że chcieć to móc, a marzenia nawet te najbardziej nierealne w pierwszej chwili dzięki ciężkiej pracy stają się rzeczywistością.

Zaczniemy od samego początku, tak by dokładnie poznać cała historię aż do czasów współczesnych.

Z racji tego, że rozmowa okazała się bardzo obszerna we wspomnienia, opublikujemy ją w trzech częściach: I- od czasów gorlickich do okresu wprowadzenia stanu wojennego, II- Wspaniała kariera w cyrku De Soleil i Eloize oraz III- Owoce pracy w sukcesach młodych podopiecznych.

I - od czasów gorlickich do wprowadzenia stanu wojennego

Krzysztof Soroczyński-akrobata, trener, kreator i selekcjoner artystów cyrków Du Soleil i Eloize. Tak należy przedstawić bohatera naszego artykułu. Zacznijmy od samego początku.

haloGorlice: Przedstawiam Państwu Krzysztofa Soroczyńskiego, utytułowanego akrobatę, trenera artystów cyrkowych, kreatora przedstawień i wielkiego pasjonaty sztuki cyrkowej, który pochodzi z Gorlic.

Krzysztof Soroczyński: Witam serdecznie. Mimo, że od lat mieszkam za Oceanem, w Kanadzie, to często myślami wracam do Gorlic, tu bowiem się wychowałem i tutaj zaczęła się moja przygoda z cyrkiem. Urodziłem się w mieście Drezdenko. Do Gorlic, stron rodzinnych mojej mamy przyjechaliśmy tuż przed rozpoczęciem przeze mnie szkoły podstawowej. Na stale zamieszkaliśmy pod adresem ul. Kołłątaja 6/19, tuż przy Liceum Ogólnokształcące im. Marcina Kromera, obecnie ul. Hugona Kołłątaja 12/19

hG: Zanim przejdziemy do tej fascynującej historii związanej z cyrkiem, chciałam poprosić Pana o wspomnienia związane z naszym miastem. Gdzie Pan chodził do szkoły i czy potrafi Pan przypomnieć sobie nauczycieli, którzy zapadli Panu najbardziej w pamięci?

Krzysztof Soroczyński: Pierwszą moją szkołą  była Szkoła Podstawowa Nr. 1, a później nowo wybudowana Szkoła Podstawowa Nr. 4. Nauczycieli których najlepiej pamiętam to pan Nowicki, nauczyciel geografii oraz pan Łabuda, nauczyciel biologi.

hG: Zapewne zna Pan  innego gorliczanina związanego z cyrkiem, artystę iluzji, Wiesława Jaśkowskiego „Havisa”?

Krzysztof Soroczyński: Pana Wiesława Jaśkowskiego, pseudonim „Havis” wspaniałego iluzjonisty i miłośnika sztuki cyrkowej nie znam osobiście. Nigdy nie miałem okazji się z nim spotkać. Tak się  składało, że jak ja występowałem w cyrku polskim, on był za granicą  lub występował  nie w cyrku, tylko na scenach Estrady Polskiej. Słyszałem bardzo dużo opowiadań na jego temat. Tak jak ja, trafił do cyrku z zamiłowania. Jako młody chłopak sam wybudował swój mały namiot cyrkowy w Gorlicach i wspólnie z kolegami dawał występy dla lokalnej publiczności za darmo.

hG: Czy ma Pan jeszcze w pamięci innych kolegów i znajomych z Gorlic, a może z niektórymi utrzymuje Pan nadal kontakt?

Krzysztof Soroczyński: Moi serdeczni koledzy z tamtych lat to m.in. Jerzy Niewiadomski, Wacław Wszołek, Stanisław Dutka, Ryszard Kopek, Jan Krygowski, Ryszard Żąca. Przez lata spędzaliśmy ze sobą wiele czasu. Nie mogliśmy bez siebie żyć. Było bardzo wesoło. Wspólne wycieczki, obozy, zabawy, dyskoteki. Z niektórymi udaliśmy się nawet w podróż dookoła Polski. Były to dla mnie bardzo interesujące i wspaniałe chwile. Z niektórymi osobami utrzymuję kontakt do tej pory.

hG: Jakie obrazki z czasów gorlickich zachował Pan szczególnie w swoich wspomnieniach? Jakieś miejsca, smaki, wydarzenia?

Krzysztof Soroczyński: Często, przynajmniej raz do roku odwiedzam to miasto. Do tej pory mieszka tam moja rodzina, a więc bracia: Grzegorz, Bogdan i Zbigniew Soroczyński oraz moja Mama, Władysława Soroczyńska, która przez lata pracowała jako pracownik umysłowy na wielu odpowiedzialnych stanowiskach w Powiatowej Radzie Narodowej, Miejskiej Radzie Narodowej oraz w Urzędzie Miasta. Uważam, że Gorlice to bardzo piękne miasto. Ma ładne położenie  i posiada w sobie dużo uroku. Jest wiele miejsc, które utkwiły mi na stałe w pamięci: przepiękny Park Wojciecha Biechońskiego z unikalną górą parkową, restauracją/hotelikiem w tym czasie, kąpielisko na rzece Sękówce tuż w miejscu, gdzie wpada ona do rzeki Ropa.
Mam też w oczach rynek z sukiennicami, ul. 1 Maja (obecnie 3 Maja), kościół główny (dzisiejsza Bazylika Mniejsza) przy rynku z jego otoczeniem, tam  brałem ślub z moją żoną Teresą. Piękny Dwór Karwacjanów, Cmentarz wojenny na wzgórzu Korczak itd.
W pamięci pozostały mi także takie miejsca jak: Kino „Wiarus” w Gorlicach, gdzie co niedziela po mszy porannej chodziłem na tzw. poranki dla dzieci (składanki kilkunastu krótkich filmów dla dzieci), Zakładowy Dom Kultury „Górnik” w Gliniku, Dom Harcerza” w rynku, Klub „Homola”, Restauracja „Juhas” i kawiarnia „Stokrotka”ze wspaniałymi dancingami. Poza Gorlicami uroczymi dla mnie terenami były i są: Wapienne, Wysowa (pyszne wody mineralne), gdzie spędzaliśmy wakacje oraz Wola Łużańska, miejsce skąd pochodzi moja rodzina ze strony mamy (tam się urodziła).
Bardzo miło wspominam także Biecz i Grybów.

hG: Wracając do Gorlic, nie sposób zapytać o miejsce, gdzie wszystko się zaczęło...

Krzysztof Soroczyński: Tym szczególnym miejscem, które  pamiętam do dziś jest targowisko na Zawodziu, gdzie pierwszy raz ujrzałem cyrk. Tam przy moście znajduje się kapliczka.... Po każdym przedstawieniu siadałem pod tą kapliczką i patrzyłem na uśpiony cyrk. Na namiot oświetlony kolorowymi żarówkami, otoczony wozami artystów. Wsłuchiwałem się w pomrukiwanie zwierząt, którym wtórował rechot żab i cykanie świerszczy. Głęboko wciągałem w płuca powietrze przesycone zapachem brezentowego namiotu, trocin i zgniecionej trawy. Myślałem o cyrku, marzyłem...
 
hG: Przejdźmy więc do roku 1964, kiedy to do miasta przybył cyrk na trzydniowe występy, a pan zakochał się w tej formie rozrywki . Przeczytałam w pańskich wspomnieniach, że: ”Cyrk jak niespodziewanie się pojawił, tak po trzech dniach niespodziewanie zniknął. Jak mgła. Jak sen. Nikt nie wiedział skąd przyjechał i dokąd się udał. Moich rodziców nie stać było na bilety, a ja tak bardzo chciałem zobaczyć przedstawienie! Pomagałem w rozbudowie namiotu, robiłem zakupy dla artystów, pilnowałem im dzieci... W zamian za to, co wieczór uczestniczyłem w wielkim wydarzeniu – przedstawieniu cyrkowym”.
Jak wyglądały kolejne lata, zanim trafił pan do Państwowego Studium Cyrkowego w Julinku?

Krzysztof Soroczyński: Po ukończeniu szkoły podstawowej jako młody chłopak z miasta wyjechałem do miejscowości Krosno/Suchodol i rozpocząłem tam  naukę w Technikum Rolniczym. Zamieszkałem w internacie. To była wielka zmiana w moim życiu, zupełnie inny świat bez domu i rodziców. To wielka szkoła życia i przetrwania. Tutaj też zetknąłem się z  akrobatyką sportową, która jak się potem okazało, stała się moją następną pasją.

hG: Gdzie stawiał Pan swoje pierwsze kroki jako cyrkowiec?

Krzysztof Soroczyński: Było to w reprezentacyjnym cyrku polskim Arena, w 1978 roku. Nasz numer akrobatyczny „Rosyjska huśtawka” był częścią  II edycji programu "Artyści dzieciom" (wspólny występ aktorów i artystów cyrkowych). Pamiętam, że podczas  próby generalnej aktor Karol Strasburger wykonując „Skok Śmierci” uległ wypadkowi. Widziałem to na własne oczy. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. W tym samym roku wyjechaliśmy na 3 miesięczne tournee do ZSRR. Było to wielkie wyróżnienie dla młodego zespołu akrobatycznego.

hG: W 1980 roku jako członek Grupy Budzyń (Dynamic Show) odniósł Pan wielki sukces na Światowym Festiwalu Młodych Talentów (Festival Mondial du Cirque de Demain) w Paryżu, zajmując jedno z czołowych miejsc. Tego roku w życiu prywatnym także wydarzyło się coś bardzo ważnego?

Krzysztof Soroczyński: Tak w 1980 roku urodził się mój syn. Stało się to w trakcie naszej podróży z cyrkiem Kometa. Byliśmy akurat w Nowej Soli, kiedy moja żona, która w czasie ciąży oczywiście nie występowała, ale wciąż jeździła z nami, trafiła do szpitala. W sześć dni po urodzeniu, Bartek wyruszył w swoją pierwszą podróż przez Polskę do domu (Nowa Sól - Jasło, 600 km).

hG: Rok 1981 to wprowadzenie stanu wojennego. Jak ten trudny czas miał wpływ na pańską pracę?

Krzysztof Soroczyński: Pracowałem w tym czasie we włoskim Circo Liana & Rinaldo Orfei. Na całe szczęście moja żona z synem dojechali do mnie tuż przed wybuchem stanu wojennego. Pracować nie było łatwo wiedząc o tym, że w Polsce wprowadzono stan wojenny. Byliśmy zupełnie odcięci od jakichkolwiek wiadomości z Polski. Włosi solidaryzowali się z nami i pomogli nam przetrwać ten trudny okres niepewności i wyczekiwania. Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce było głównym powodem naszej emigracji...

hG: W 1983 roku wyjeżdża Pan z rodziną do Kanady. To wtedy właśnie Pańska kariera nabiera tempa, choć początkowo życie na emigracji nie było łatwe...

Koniec części I naszej rozmowy.

 

Opis zdjęć wg kolejności wyświetlania:

Bartłomiej i Krzysztof Soroczyński przed Royal Shakespeare Theatre, Stratford-upon-Avon, Anglia 2013

Krzysztof Soroczyński, miejsce gdzie pierwszy raz zobaczyłem cyrk, Gorlice 31.07.1964

Krzysztof Soroczyński, Cyrk Arena, Polska 1978 (2 zdjęcia)

Krzysztof Soroczynski, Cyrk Kometa, 1979

Krzysztof Soroczynski, Cyrk Dynamic Show, Festival Mondial du Cirque de Demain, Paryż 1980

Krzysztof Soroczyński, Włochy, stan wojenny w Polsce, 1981

Krzysztof Soroczyński, Circo Liana & Rinaldo Orfei, Włochy 1981-1983

Krzysztof Soroczyński, portret

 

źródła:
prywatne wspomnienia Krzysztofa Soroczyńskiego
„Z cyrku do Royal Shakespeare Company”-www.rp.pl
„Ciekawi tajemnic innego świata”-www.gazeta.gazeta.com,
„Bart David Soroczynski. Pathways to Shakespeare”-www.rsc.or.uk
 "Dobry wieczór Państwu! - „Świat Polonii” Witryna Stowarzyszenia „Wspólnota  Polska”
„Podróż  marzenia”-Gazeta. Wolni i solidarni
„Jak to jest z tym cyrkiem”-Zapiski polskiej paryżanki by Krystyna Mazurówna- KurierPlus.com
„Nomade”- nagranie DVD z przedstawienia

zdjęcia:  prywatne zbiory rodziny Soroczyńskich oraz Joke Schot Photo, Andrea Lopez Photo, Justin Kim Photo, Christophe Chaumanet Photo, Jean-Francois O'Kane Photo, Patrick Lazic

Powiązane galerie zdjęć:

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaFamilia BM - kostki i płyty brukowe, płyty tarasowe, murki i ogrodzenia - Biecz, ul. Przedmieście Dolne 174, Strzeszyn 486
AKTUALNOŚCI
Reklama
ReklamaWyższa Szkoła Biznesu National - Louis University w Nowym Sączu - UWOLNIJ Z NAMI SWÓJ POTENCJAŁ - studia I, II stopnia oraz podyplomowe - PRAWO - PSYCHOLOGIA - ZARZĄDZANIE - INFORMATYKA
Reklama
Reklama Agencja Detektywistyczna „Biuro Bezpieczeństwa SPECTRUM – detektyw NOWICKI”