Przysługująca wielu rodzinom kwota 500zł powinna mieć zbawienny wpływ na wiele domowych budżetów. Wprowadzone udogodnienie przynajmniej w tym roku powinno spowodować, że problem zakupu wyprawki szkolnej dla dzieci nie pojawi się. Już w czteroosobowej rodzinie (rodzice i dwójka dzieci), dodatek 500zł oznacza faktycznie możliwość sprawiedliwego podziału tych pieniędzy na obydwie pociechy. Odkładając te pieniądze w sierpniu i wrześniu otrzymujemy po 500zł na każde dziecko, co wydaje się być kwotą umożliwiającą zakup kompletnej wyprawki szkolnej. Możliwe jest oczywiście także odpowiednie rozłożenie tych zakupów w czasie, tak, by w całości pokryć je z Programu.
O samych cenach przyborów szkolnych i tym, co na uczniów będzie czekało w szkołach opowiemy w przyszłości. Tymczasem jednak zastanowimy się nad tym, czy mechanizm 500+ rzeczywiście działa w tak oczywisty sposób?
Nie powinniśmy więc spodziewać się tradycyjnie podburzających nas do buntu dziennikarzy, którzy pod koniec sierpnia będą przeprowadzać pełne emocji i łez wywiady z rodzicami, których nie stać nawet na podstawowe przybory szkolne.
Pieniądze od państwa odłożone już teraz na ten cel powinny nie tylko wystarczać by dziecko mogło we wrześniu z uśmiechem podjąć obowiązek nauki, ale powinny także umożliwić posłanie go potem na dodatkowe kursy, warsztaty, zajęcia o których dzieci marzyły.
Książki, które będą przechowywane w szkole i wypożyczane uczniom wypełnią kolejny problem – jednorazowego zakupu podręczników, których potem nie będzie można odsprzedać.
Gdzie więc jest haczyk?
Jak pokazują pojawiające się nieśmiało analizy, dodatkowy zastrzyk dla budżetów domowych, zgodnie z przewidywaniami, nie stał się prostym mechanizmem poprawy warunków życia dzieci w rodzinach najuboższych.
Najwięcej nowych wydatków rodzin wychowujących minimum 2 dzieci (bądź jedno, zgodnie z ustawowymi kryteriami), wcale nie zostało spożytkowane na bezpośrednie wsparcie najmłodszych. Polacy tłumnie ruszyli do sklepów na zakupy drobnej elektroniki, gadżetów.
Druga część wydatków, które najczęściej pochłania pula 500+ w domowych budżetach to wydatki spożywcze i koszty utrzymania domu. W tym przypadku, kwota ta staje się zbawiennym sposobem wyjścia z długów i wyrównania poziomu życia do swoistego minimum.
Na ile korzystają z tego same dzieci? O tym statystyki milczą.
Przeglądając listę najpopularniejszych produktów kupowanych dzięki programowi 500+ zauważamy, że dzieci są zwykle pośrednimi beneficjentami napływających korzyści. Środki z programu pomocowego nie są dla nich możliwością odbicia się od codzienności, realizację marzeń czy naukę, ale raczej sposobem na to, by nie odstawać od poziomu życia rówieśników sprzed wejścia w życie 500+. Nierówności w tym zakresie nie są więc w żaden sposób wyrównane. Zaskakuje też informacja, że ustawową możliwość zwiazaną z zamianą świadczenia pieniężnego na bon wykorzystano do tej pory tylko raz. Praktyka pokazuje zaś, że nawet tak zapobiegliwa postawa nie rozwiązuje problemu - nawet w naszej okolicy zdarzają się sytuacje, w których owe bony są sprzedawane, a uzyskane pieniądze są wykorzystywane na używki.
Najłatwiejszy od lat start roku szkolnego ?
Czy więc z początkiem roku szkolnego rozpocznie się dyskusja na temat wysokiego kosztu posłania dzieci do szkół? Pozornie jest to wykluczone. Prawda jednak wydaje się zgoła inna.
Osoby, którym przyznano to świadczenie wykorzystują je zwykle na bieżąco: nie odkładają, nie traktują jako dodatku, ale integralny składnik domowego budżetu. Biorąc pod uwagę fakt liczne kontrowersje związane z tym dodatkiem (np. fakt, że Program Rodzina 500+ odebrał przysługujące z innych źródeł świadczenia), wrzesień wcale nie będzie miesiącem łatwiejszym od września minionego roku.
Niektórzy już teraz sugerują, że Program zaczyna pociągać za sobą wyższe koszty życia: wydajemy więcej na produkty podstawowe i niezbędne, a pula możliwych oszczędności maleje.
Kto za to płaci najwięcej? Ci, których program Rodzina 500+ nie obejmuje.
Kto zapłaci w przyszłości? Naturalnie wszyscy.
Szczególnie, że powoli dochodzimy do zgody co do tego, że dodatkowa kwota na dzieci nie jest dana raz na zawsze i za kilka lat obudzimy się w rzeczywistości, w której program może zniknąć, a zaciągnięte zobowiązania pozostaną.
Zaczniemy spłacać zaciągany obecnie dług. A Drugie i Kolejne Dzieci cieszące się teraz nowymi gadżetami (a najczęściej cieszące się ze zdecydowanie prostszych rzeczy...) z pewnością wyjadą zapomniawszy o tym, że wiele z ich obecnych przyjemności branych jest na kredyt, które w opinii polityków powinny w przyszłości spłacić.
foto: pixabay
Napisz komentarz
Komentarze