Wiele znaków wskazuje na to, że trzeba szykować się na pożegnanie z jednym z najstarszych sklepów osiedlowych Gorlic. Spółdzielnia „Jedność” ogłosiła, że końcem miesiąca placówka przy ul. Kościuszki, znana jako Marysia, zakończy swoją działalność.
Powodem ma być nierentowność sklepu oraz rosnące koszty utrzymania. Mieszkańcy osiedla nie chcą dopuścić tej myśli do siebie i próbują ratować swoją ulubioną placówkę.
Decyzja spółdzielni „Jedność” nie zapadła nagle. Jak wyjaśnia prezes Joanna Matuszek-Warchoł, sklep Marysia od dłuższego czasu przynosi straty, a sytuacja ekonomiczna nie pozostawia wyboru.
Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której nasze sklepy, generujące straty, doprowadzą do upadłości piekarni – tłumaczy Przewodnicząca Rady Nadzorczej Irena Lignar.
To nasza perełka, dostarczamy pieczywo do Jasła, Biecza, Nowego Sącza, Muszyny i Krynicy. Główne zyski czerpiemy z jego sprzedaży w Gorlicach ale również poza naszymi sklepami.
W ostatnich latach konkurencja w handlu spożywczym w tej części dzielnicy znacząco wzrosła. Mieszkańcy Gorlic, podobnie jak wielu innych miast, coraz częściej wybierają zakupy w dużych dyskontach, które oferują niższe ceny i szeroki wybór towarów. Małe sklepy osiedlowe stają się ofiarami tej sytuacji, ponieważ nie są w stanie konkurować pod względem cen i dostępności produktów.
Rozumiem, że decyzja o likwidacji sklepu może budzić kontrowersje i niezadowolenie – mówi prezes spółdzielni Joanna Matuszek - Warchoł.
Warto jednak pamiętać, że prowadzenie działalności gospodarczej w dzisiejszych czasach wiąże się z wieloma trudnościami, które nie zawsze są widoczne z perspektywy klientów. Jeśli ktoś z Państwa uważa, że zarządzanie sklepem w obecnych warunkach jest łatwe, zachęcam do podjęcia wyzwania i spróbowania swoich sił w prowadzeniu takiej działalności.
Jesteśmy skłonni wynająć lokal na preferencyjnych warunkach.
O sytuacji placówki handlowej przy ul. Kościuszki pisaliśmy w ubiegłym tygodniu.
Dodatkowym ciosem dla sklepu Marysia była nowa organizacja ruchu na skrzyżowaniu w pobliżu sklepu. Wcześniej klienci z okolicznych miejscowości, jadący od strony Ropicy Polskiej czy Siar, mogli łatwo zatrzymać się i zrobić zakupy. Po wprowadzeniu zakazu skrętu w lewo stracili taką możliwość, co wyraźnie odbiło się na obrotach sklepu.
Decyzja o zamknięciu placówki wywołała ogromne poruszenie wśród mieszkańców osiedla Zawodzie. Jeden z mieszkańców dzielnicy, Mateusz Krzysztoń, opublikował na swoim profilu Facebook list otwarty, w którym jako pierwszy podał publicznie informację o planowanym zamknięciu sklepu.
Wiadomość rozlała się w internecie wywołując falę komentarzy i dopingując media do podjęcia tego tematu. W efekcie tego wśród mieszkańców powstała inicjatywa, która ma doprowadzić do uratowania lokalnego biznesu.
Klienci sklepu postanowili podjąć działania i spróbować przekonać spółdzielnię do zmiany decyzji. Ich przedstawiciele odwiedzili siedzibę „Jedności” i przedstawili konkretne propozycje, które według nich mogą przyczynić się do poprawy rentowności sklepu.
Podczas dzisiejszego spotkania w spółdzielni pojawili się Marcin Schindler, radny dzielnicy Zawodzie oraz Mateusz Krzysztoń, autor wspomnianego listu otwartego na Facebooku, od którego wszystko się zaczęło.
Panowie przedstawili kilka pomysłów zarządowi spółdzielni Jedność na to, jak spróbować podnieść biznes Marysi z handlowego dna.
Wśród naszych propozycji na pierwszy plan wysunęła się akcję sfinansowania 1-2 miesięcy działalności sklepu, na czas wdrożenia programu naprawczego, mogłoby to funkcjonować na zasadzie formy bonu na zakupy w Marysieńce – powiedział Marcin Schindler.
Wśród ciekawych pomysłów znalazły się, np. organizacja nowego stanowiska sprzedaży ryb i świeżych warzyw, które przyciągnęłyby nowych klientów, intensywne promowanie lokalnych produktów, takich jak pieczywo ze spółdzielni, wprowadzenie do oferty produktów kraftowych z Libuszy, Grybowa, Łużnej i Bogoniowic, które cieszą się rosnącą popularnością.
Poza tym wśród sugestii znalazło się rozszerzenie asortymentu w sezonie letnim o gotowe dania obiadowe, które mogłyby być atrakcyjne dla zabieganych klientów. Ważną decyzją mogłoby być przekształcenie modelu sprzedaży, czyli zamiana lady na samoobsługowy system koszykowy, który ułatwiłby zakupy i przyspieszył obsługę klientów, a także wprowadzenie programów lojalnościowych i kart stałego klienta, które mogłyby zachęcić mieszkańców do częstszych wizyt.
Przedstawiciele społeczności mieszkańców Zawodzia zasugerowali też większe zaangażowanie spółdzielni w działania marketingowe, w tym aktywność w mediach społecznościowych.
Czy te propozycje zostaną rozważone przez zarząd spółdzielni? Na razie brak oficjalnego stanowiska, ale mieszkańcy nie tracą nadziei.
Władze spółdzielni przyznały, że nagłośnienie sprawy w mediach społecznościowych spowodowało wzrost liczby klientów odwiedzających sklep. Widać wyraźnie, że kiedy mieszkańcy zorientowali się, że ich ulubiony sklep może zniknąć, zaczęli robić w nim zakupy częściej.
To jest chwilowy zryw – ocenia przedstawicielka spółdzielni.
Ale pytanie brzmi, czy to wystarczy, by sklep mógł funkcjonować na dłuższą metę? Jeśli klienci naprawdę chcą, by sklep istniał, muszą robić w nim zakupy regularnie, nie tylko w ramach spontanicznej akcji ratunkowej.
Nie da się ukryć, że rosnące koszty utrzymania biznesów to problem wielu lokalnych sklepów. Mieszkańcy Gorlic są świadomi, że Marysia może być tylko pierwszą ofiarą zmian rynkowych, a kolejne osiedlowe sklepy mogą podzielić jej los.
Choć zarząd spółdzielni jest przekonany o konieczności zamknięcia placówki, sytuacja wciąż nie jest przesądzona. Wiele zależy od determinacji mieszkańców i ich gotowości do wsparcia sklepu w dłuższej perspektywie.
Historia Marysi pokazuje, jak ważne dla lokalnych społeczności są osiedlowe sklepy – nie tylko jako miejsca zakupów, ale także jako centra życia sąsiedzkiego. Czy mieszkańcy Gorlic i spółdzielnia „Jedność” znajdą rozwiązanie, które pozwoli uratować sklep? Na odpowiedź trzeba jeszcze poczekać.
Jedno jest pewne – walka o Marysię trwa, a przyszłość sklepu wciąż jest w rękach jego klientów.
Napisz komentarz
Komentarze