Średniowieczne miasteczko Biecz, a w zasadzie Muzeum Ziemi Bieckiej w sobotę (18 maja) zamieniło się w prawdziwie mistyczne i tajemnicze miejsce, gdzie nie zabrakło nocnych atrakcji. Tegoroczna noc muzeów była w tym miejscu wyjątkowa, a spotkanie z historią upłynęło pod hasłem „Ducha Folkloru”.
Jak upłynęła noc muzeów w Bieczu?
Podróże w czasie, ale też spotkania z bieckim katem, a nawet pogawędka ze Stanisławem Wyspiańskim i Chochołem – tak właśnie wyglądał „Duch Folkloru” w bieckim muzeum. Dom z Basztą na kilka godzin zamienił się w miejsce, które wcale nie wzbudzało nieprzyjemnych ciarek na plecach, mimo że można było mieć co do tego niemałe obawy.
Plan bieckiej nocy muzeum przewidywał prelekcje ciekawych postaci związanych z regionem, które od lat są specjalistami w swoich dziedzinach. Bardzo wiele można było dowiedzieć się o Bieckiej Szkole Katów, a nawet czarownicach, które podobno były niebywale czarujące. Opowiadał o nich sam założyciel bieckiej akademii katowskiej – Krzysztof Filipak.
Żydowskie czary, a w zasadzie historię bieckich żydów przedstawił zgromadzonym Krzysztof Przybyłowicz, założyciel Centrum Informacji o Dawnej Gminie Izraelickiej Biecz. Z pewnością obecni na nocnym duchu folkloru nie będą mieć już najmniejszych wątpliwości, że zaczyna się na „ż”, ale wcale po cichu nie włada Polską, a co dopiero mistycznymi mocami.
Bardzo ciekawie gościom przybliżyła znaną i nieznaną ziemię biecką Beata Bochnia, która od lat pasjonuje się nie tylko lokalnym folklorem muzycznym, ale także miejscowymi gawędami, które wzbudziły niemałe zainteresowanie. Jej wystąpienie było prawdziwym wehikułem czasu.
Muzyczny „Duch Folkloru” Viimaheim w Bieczu
Folkowe melodie z Grzegorzem Przepiórą były prawdziwie ludowym rarytasem tegorocznej nocy muzeum. Muzyk prowadzi jednoosobowy projekt artystyczny pod nazwą Viimaheim, a dzięki buzuki irlandzkiemu, cajonie oraz tamburynie umiejętnie łączy ze sobą muzykę folk/fantazy ze średniowiecznymi formami muzycznymi.
Co więcej, w takim samym klimacie artysta potrafi przearanżować współczesne kawałki, które oscylują między popem a heavy metalem. Na sam koniec tej duchowej podróży w czasie odwiedzający mogli wejść na wieżę ratuszową w Bieczu, w towarzystwie lokalnego mistrza sprawiedliwości. Warto dodać, że organizatorzy docenili również folkowe stroje tematyczne przybyłych gości, a na małych zwiedzających czekał kącik i słodkie przysmaki.
O Nocy Muzeum w Bieczu pisaliśmy niejednokrotnie
Napisz komentarz
Komentarze