Oto, metody, z których, niestety skutecznie, skorzystali w ostatnim czasie oszuści w sąsiednich regionach.
Ponad 100 tys. złotych stracił pewien 27-latek
W miniony czwartek (23 lutego) na sądecką komendę policji zgłosił się pewien 27-letni mieszkaniec Nowego Sącza. Mężczyzna zgłosił, że padł ofiarą cyberoszustów. Ci wyłudzili od niego – bagatela – 115 tys. złotych. Sprawa została rozegrana metodą na pracownika banku. Jak do tego doszło i jak uniknąć losu 27-latka?
Jak wyjaśniają sądeccy mundurowi na swojej stronie:
Tego dnia, [23 lutego] około godziny 11 zadzwonił telefon mężczyzny – numer identyfikował się jako infolinia jednego z banków, w którym miał ulokowane swoje oszczędności. Rozmówca, który przedstawił się jako pracownik banku, poinformował, że pieniądze 27-latka są zagrożone i musi je natychmiast wypłacić, po czym wpłacić ponownie przez wpłatomat innego banku.
Tu pojawił się pierwszy problem. Ze względu na to, że nasze telefony coraz częściej same informują nas o tym, kto (prawdopodobnie) dzwoni z nieznanego, niezapisanego przez nas numeru telefonu, w przypadku, w którym widzimy na wyświetlaczu np. nazwę konkretnej firmy, bądź jak w tym przypadku: informację o tym, że to infolinia bankowa, traktujemy tę informację jako wiarygodną. To niestety duży błąd.
27-latek uwierzył więc w to, że rozmawia z pracownikiem banku. Prowadzona rozmowa nie została przerwana: dzwoniąca osoba nie pozwoliła mężczyźnie się rozłączyć, pozostawała na linii.
W tym samym czasie młody mężczyzna udał się do swojego banku, skąd wypłacił łącznie 72 tysiące złotych. Następnie, zgodnie z podawaną mu telefonicznie instrukcją, poszedł do innej placówki bankowej. Tam, dzięki umieszczonemu w placówce wpłatomatowi, dokonał kilkunastu wpłat za pomocą przekazywanych mu kodów BLIK .
Chwilę później, po wykonaniu tej operacji, do mężczyzny zadzwonił kolejny telefon. Osoba dzwoniąca podała się za konsultanta z drugiej placówki bankowej, w której mężczyzna także posiadał konto. Także ta osoba poinformowała, że oszczędności mężczyzny są zagrożone. Oszuści ponaglali, wskazując, że by ochronić środki zgromadzone na koncie, niezbędne są niezwłocznie podjęte działania.
Mężczyzna, niestety, posłuchał instrukcji i podobnie jak wcześniej, udał się najpierw do banku, skąd wypłacił ponad 43 tysiące złotych. Następnie, korzystając ze znanej już mu metody działania, korzystał z przesyłanych mu przez oszustów kodów BLIK i dokonywał kolejnych wpłat za pośrednictwem wpłatomatu.
Wątpliwości zrodziły się chwilę później. Nietypowa sytuacja, która miała miejsce, spowodowała, że sądeczanin postanowił po chwili sam zadzwonić na numer infolinii swoich banków. Tam zrozumiał straszną prawdę: właśnie padł ofiarą oszustów. Nie czekał: natychmiast zgłosił się do sądeckiej komendy.
Policjanci apelują więc o ostrożność, a sami zapewniają, ze zajmują się już sprawą i będą czynić wysiłki, by ustalić sprawcę bądź sprawców dokonanego przestępstwa.
Co zalecają?
- Zachować ostrożność we wszystkich kontaktach telefonicznych, nawet , jeśli po drugiej stronie słyszymy - jak się wydaje - zaufanych pracowników banku
- Pamiętać o spoofingu - to właśnie opisana wyżej sytuacja, w której oszuści podszywają się pod dowolny numer lub nazwę - choć telefon wyświetla numer pochodzący rzekomo z wiarygodnej, godnej zaufania instytucji bądź banku, tak naprawdę rozmawiamy z zupełnie kimś innym.
- Chrońmy swoje dane! Nie udostępniajmy nieznanym podmiotom swojego numeru telefonu, ani wrażliwych danych, w szczególności tych niezbędnych do logowania do bankowości elektronicznej. Nie należy ich podawać nawet pracownikom banku dzwoniącym do Was!
- Nie zgadzajmy się na instalowanie jakiegokolwiek dodatkowego oprogramowania do naszych urządzeń mobilnych. Zdalny pulpit? To narzędzie, które można wykorzystać w dobrym celu, ale niestety często korzystają z niego oszuści. Nie dajcie się nabrać!
- Jeśli podejrzewacie, że właśnie ktoś próbuje Was oszukać, niezwłocznie powiadomcie o zdarzeniu policję!
Ten sam dzień, metoda na oficera CBŚP
Tego samego dnia (23 lutego), policjanci z pow. krakowskiego zostali poinformowani o próbie wyłudzenia pieniędzy metodą „na funkcjonariusza CBŚP”.
Pewna 45-latka poinformowała, że odebrała około godziny 11 telefon z zastrzeżonego numeru telefonu. Osoba, której głos usłyszała, podała się za funkcjonariusza CBŚP.
Jak daje wyjaśniają policjanci, kobiecie przekazano, że:
została zatrzymana zorganizowana grupa przestępcza, która posiadała przy sobie bardzo duże ilości dowodów osobistych, w tym jej dowód oraz dokumenty świadczące o tym, że przestępcy pobrali na jej dane kredyt w wysokości 40 tysięcy złotych i teraz ma dojść do pobrania tych środków finansowych z jej konta.
Następnie dodał, że w celu uniknięcia tego nieszczęścia kobieta musi się z nim spotkać, aby udać się razem do banku po pieniądze i kolejno do komisariatu.
Kiedy kobieta poinformowała rozmówcę, że najpierw uda się na policję, by potwierdzić przekazane jej właśnie informację oszust nie dał się zbić z tropu. Polecił kobiecie zweryfikowanie informacji natychmiast, poprzez wybranie numeru 997. Polecił przy tym oczywiście, by kobieta nie rozłączała się.
Niestety. Kobieta nie wiedziała, że w ten sposób nie jest to możliwe.
Kobieta wykonała więc wydane jej polecenie i już po chwili w telefonie usłyszała drugi głos męski, osoby, która podawała się za policjanta. Potwierdził on tożsamość swojego rzekomego przedmówcy. Rozmowa wróciła więc na wybrane od początku przez oszustów tory. Rzekomy funkcjonariusz CBŚP instruował kolejno kobietę, wyznaczył miejsce spotkania.
Na szczęście kobieta zwątpiła w odpowiedniej chwili. Nim udała się na miejsce spotkania, skierowała swe kroki do pobliskiego komisariatu w Zielonkach.
Tam wątpliwości zostały rozwiane, a policjanci niezwłocznie podjęli sprawę, zmierzając do zatrzymania osób, które postanowiły zadzwonić do 45-latki. Kobieta nie straciła żadnych oszczędności.
Są oszustwa, są i zatrzymania
O kolejnych oszustwach piszemy ku przestrodze. O tym, że kolejnych oszustów udaje się namierzyć piszemy zaś ku pokrzepieniu. Kiedy zostaniemy oszukani, możemy czuć wstyd. Warto jednak go przełamać i jak najszybciej zwrócić się o pomoc do policjantów. Jak pokazują kolejne sytuacje, nie są oni bezsilni. Odpowiednio szybko podjęte działania mogą doprowadzić sprawy oszustw do szczęśliwego finału.
W miniony wtorek (21 lutego) w policyjnej dyżurce w Oświęcimiu zadzwonił pewien telefon. Informacja przekazana za jego pośrednictwem dotyczyła próby wyłudzenia pieniędzy od pewnego małżeństwa. Jak się okazało, oszuści próbowali wykorzystać zmodyfikowaną metodę na wnuczka.
Na numer stacjonarny oświęcimskiego małżeństwa zadzwoniła osoba podająca się za synową. Płacząc przez telefon przekazała informację, że doprowadziła do zdarzenia drogowego, w którym potrąciła ciężarną. Już po chwili telefon przekazany został mężczyźnie, który poinformował, że jest policjantem. Potwierdził, że do rzekomego wypadku doszło, a potrącona piesza trafiła do szpitala w stanie ciężkim. Jak dalej informowali oszuści, jedynym sposobem, by synowa nie trafiła do aresztu było wpłacenie 110 tysięcy złotych.
Małżeństwo poinformowało, że nie dysponuje takimi środkami. Przekazali jednak, że mają 20 tysięcy złotych. Oszuści podający się za policjantów przystali na to. Przekazali też, że w takiej sytuacji do ich mieszkania uda się kurierka z policji.
Starsze małżeństwo nie traciło jednak czasu. Kiedy tylko odłożyli słuchawkę, wybrali numer na policję. Wielkie musiało być zaskoczenie osoby, która wystawiona jako kurierka przybyła pod dom małżeństwa, gdzie zatrzymali ją policjanci z Wydziału Kryminalnego.
Podstawioną kurierką okazała się 18-latka ze Śląska.
Jak podali policjanci:
W trakcie postępowania śledczy ustalili, że jej udział w przestępstwie miał polegać na odebraniu pieniędzy od pokrzywdzonych i przewiezieniu paczki w umówione miejsce. Na podstawie zebranych dowodów zatrzymanej został przedstawiony zarzut usiłowania oszustwa. Za popełnione przestępstwo grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.
Udało się to tylko dzięki czujności małżeństwa z Oświęcimia.
Druga sytuacja, którą chwalą się policjanci, tym razem z Tarnowa, pokazuje, że nie tylko Polacy próbują dokonywać tego typu oszustw.
Scenariusz zdarzenia był podobny.
Pewna 75-letnia tarnowianka rozmawiała z córką, która następnie miała iść do pracy. Kilka godzin później odebrała telefon, w którym usłyszała zachrypnięty, kobiecy głos.
Osoba przedstawiła się jako jej córka, a seniorka by utwierdzić się czy z nią rozmawia podała jej imię. Oczywiście kobieta potwierdziła i poprosiła, aby „mama” wysłuchała co ma do powiedzenia jej koleżanka.
Obie kobiety są teraz w banku i potrzebują jej pomocy. Teraz w słuchawce kobieta normalnym już głosem przedstawiła sytuację córki, a chodziło o zainwestowane na lokacie pieniądze w wysokości 150 000 złotych.
Oszustki próbowały wmówić seniorce, że by oprocentowanie lokaty nie przepadło, konieczne jest dopłacenie 35 tys. złotych. Rzekoma córka miała oddać pieniądze natychmiast po tym, jak oprocentowanie z lokaty zostanie uwolnione. Starsza kobieta zgodziła się udzielić pomocy. Miała w tym celu iść do banku, by wypłacić niezbędne pieniądze. Kobieta miała podać też oszustom swój numer telefonu po to, by cały czas kobiety mogły pozostawać w kontakcie.
Niczego nieświadoma mieszkanka powiatu przekazała konieczne dane, a po chwili zadzwonił jej telefon komórkowy i po jego odebraniu rozmówczyni już się do końca nie rozłączała.
Kobieta wypłaciła ze swojego konta wszystkie posiadane środki. Jednocześnie przez telefon kontaktowała się z oszustami, mówiąc m.in. gdzie jest i jak jest ubrana. Nieustannie instruowana wykonywała kolejne polecenia, włącznie z przekazaniem całej wypłaconej kwoty dwóm mężczyznom, którzy pojawili się w pewnej chwili na jej drodze.
Połączenie telefoniczne zakończyło się, a starsza kobieta powróciła do domu. Zrozumiała, że została oszukana, kiedy po kilku godzinach sama zadzwoniła do córki i zapytała o inwestycję.
Szczęśliwy splot zdarzeń spowodował, że w tym miejscu nasza historia się nie kończy!
W tym samym czasie policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością przeciwko Mieniu Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie realizując swoje informacje dotyczące oszustów zatrzymali do kontroli pojazd, którym poruszało się troje obywateli Niemiec.
Zatrzymanymi byli dwaj mężczyźni w wieku 28 i 35 lat. Towarzyszyła im kobieta, 28-latka. Zabezpieczono przy nich pieniądze w łącznej wysokości 25 tys. złotych. Zatrzymano ich i przewieziono do tarnowskiej KMP w związku z podejrzeniem oszustwa. Niemal jednocześnie do policjantów zgłosiła się seniorka, która została wcześniej oszukana.
Wykonane czynności przez policjantów pozwoliły na zebranie dowodów świadczących o udziału w opisanym oszustwie zatrzymanych obywateli Niemiec. Cała trójka usłyszała zarzut określony w artykule 286 kodeksu karnego i została doprowadzona do prokuratury, a następnie do tarnowskiego sądu z wnioskiem o zastosowanie aresztu tymczasowego.
Sąd zgodził się z wnioskiem prokuratury i zastosował środek izolacyjny (zatrzymanie na 3 miesiące) względem wszystkich trzech zatrzymanych osób.
Policjanci podkreślają jednak: ta sprawa ma charakter rozwojowy! To oznacza, że nie jest wykluczone, że już wkrótce postawione zostaną kolejne zarzuty oszustwa mieszkańcom pow. tarnowskiego i ościennych województw!
Źródło info: KMP Nowy Sącz, KMP Tarnów, policja.malopolska.pl
Napisz komentarz
Komentarze