Właśnie dziś (17 stycznia) mija kolejna rocznica wyzwolenia Gorlic spod niemieckiej okupacji. W czasie tradycyjnego spotkania pod budynkiem Sklarczykówki spotkało się kameralne grono osób, które chciały porozmawiać o tym, jak niejednoznaczna jest dziś ocena tamtych wydarzeń.
Pojawiło się bowiem ważne stwierdzenie: wyzwolenie spod okupacji niemieckiej nie oznaczało powrotu do pełni wolności i niepodległości:
Wybrane zostało, tak zwane mniejsze zło. Ale to nadal było zło.
Zamiast przemowy była więc rzeczowa rozmowa o tym, jak mówić o historii, by jej nie zakłamywać. Co warto zrobić, by zachować pamięć o trudnej historii naszego miasta i jak tak naprawdę powinniśmy rozmawiać o dzisiejszej dacie.
W czasie spotkania rozmawiali przedstawiciele Sybiraków z ze starostą, Marią Gubałą, burmistrzem Gorlic, Rafałem Kuklą i wójtem Gminy Gorlice, Janem Przybylskim. W złożeniu kwiatów i zniczy asystowali przedstawiciele Straży Miejskiej.
Chociaż historię Gorlic opowiadamy zwykle ze szczególnym naciskiem na czasy I Wojny Światowej, to nie wolno zapominać, że nasze miasto doświadczyło także II Wojny Światowej. Z rąk okupantów zginęło 8 tysięcy mieszkańców miasta. Niemal całkowicie zgładzono wtedy gorlicką społeczność Żydów.
Miejsce spotkania, które odbywa się co roku 17 stycznia nie jest przypadkowe. To właśnie w budynku Sklarczykówki mieściła się niegdyś siedziba Gestapo. Właśnie w tym miejscu hitlerowscy oprawcy dokonywali najokrutniejszych zbrodni w czasie okrutnych przesłuchań, egzekucji i kaźni. Wszystkie były wymierzone w patriotów, którzy odważyli się bronić swojego honoru.
Symboliczne kwiaty i znicze mają przypominać, że należy walczyć o zachowanie pamięci także o wydarzeniach trudnych. Rozmowy prowadzone w tym miejscu pamięci pokazują zaś, że jeszcze wiele kart historii wymaga uwagi, po to, by można było mówić o historii prawdziwej kolejnym pokoleniom.
Napisz komentarz
Komentarze