Brat przytulił ją i już nie puścił
W poniedziałkową noc (25 lipca) krótko przed północą, tarnowscy policjanci zauważyli w czasie patrolu młodą kobietę siedzącą na barierce wiaduktu kolejowego przy ul. Kwiatkowskiego w Tarnowie. Jednocześnie przy radiowozie zatrzymał się przechodzień, informując policjantów, że dziewczyna chce skoczyć.
Kiedy mundurowi zbliżyli się do niej, dziewczyna przeszła na zewnętrzną stronę wiaduktu jednocześnie krzycząc, że jeśli się do niej zbliżą, skoczy.
Informacja o zdarzeniu została natychmiast przekazana tarnowskiemu dyżurnemu, który skierował na miejsce dodatkowe patrole policji, a także strażaków i ratowników medycznych. O sytuacji powiadomieni zostali też policyjni negocjatorzy.
Jednocześnie przy wiadukcie pozostawali policjanci, którzy pojawili się na miejscu zdarzenia jako pierwsi. Podtrzymywali rozmowę z dziewczyną i starali się przekonać młodą kobietę do rezygnacji z powziętego zamiaru. 20-letnia tarnowianka pozostawała jednak nieprzekonana i co chwilę odchylała się bardziej za barierkę.
Dramatyczna sytuacja została opisana w następujący sposób na stronie tarnowskiej policji:
(...) trzymając się jedynie jedną ręką krzyczała, że świat się jej całkowicie załamał, nikt jej nie kocha i nie ma po co żyć. (...)
Na miejscu zdarzenia szybko pojawili się nie tylko przedstawiciele kolejnych służb, ale także członkowie rodziny, którzy starali się odwieźć dziewczynę od skoku. Przełom w sytuacji nastąpił jednak dopiero wtedy, gdy na miejscu pojawił się brak dziewczyny.
Jak czytamy dalej w informacji:
To on podszedł do siostry, która pozwoliła mu się zbliżyć. Gdy nawiązał z nią rozmowę, podszedł do niej, a następnie przytulił siostrę i już jej nie puścił, to z kolei umożliwiło ratownikom pomoc w przełożeniu dziewczyny przez barierki na drogę i udzieleniu jej niezbędnej pomocy.
Ratownicy medyczny przekazali następnie dziewczynę pod opiekę lekarzy w tarnowskim szpitalu.
Wołanie o pomoc usłyszeli także w Nowym Sączu
Do podobnego zdarzenia doszło także w Nowym Sączu. W minioną sobotę (23 lipca) około 19.30 sądeccy policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego prowadzili rutynowe działania kontrolne przy Bulwarze Narwiku w Nowym Sączu. Wtedy właśnie odebrali komunikat, że na pobliskim moście im. J. Piłsudskiego (most na Dunajcu), za barierkami ochronnymi stoi nastolatka i prawdopodobnie chce skoczyć.
Policjanci niezwłocznie skierowali się we wskazane miejsce, gdzie rzeczywiście zobaczyli opisaną przez świadka zdarzenia osobę. Jednocześnie podobny komunikat odebrał dyżurny sądeckiej policji powiadomiony za pośrednictwem Centrum Powiadamiania Ratunkowego.
Policjanci zastali 16-letnią dziewczynę stojącą po zewnętrznej stronie barierek. Była bardzo roztrzęsiona, zestresowana, blada. Nie stała jednak sama: tuż obok niej, po drugiej stronie barierek, na chodniku stała kobieta, która prowadziła nieustannie rozmowę z młodą kobietą. Wykorzystując zaistniałą możliwość policjanci chwycili dziewczynę za ręce, wyciągnęli ją zza barierek na chodnik. Po chwili na miejscu pojawiła się załoga Pogotowia Ratunkowego. Medycy zabrali nastolatkę do szpitala, gdzie udzielono jej niezbędnej pomocy.
O zdarzeniu zostały poinformowane osoby bliskie dziewczyny.
Obydwie sytuacje są świadectwem tego, że nawet w krytycznej sytuacji właściwa reakcja postronnych osób może pozwolić uniknąć tragedii.
Niestety, to także wstęp do dłuższej opowieści o narastających problemach natury psychicznej bardzo młodych osób.
Źródło info: KMP Tarnów, KMP Nowy Sącz
Napisz komentarz
Komentarze