Link do profilu na Instagramie Angeliki Rawińskiej >>>pyszny_pomysł
Jak zaczęła się Twoja kulinarna przygoda? Gotowanie i pieczenie to coś, co „czułaś” od zawsze czy jednak przyszło z czasem, bo na przykład nie było wyjścia, a mąż... musiał coś jeść?
To bardzo dobre pytanie! Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, że będę prowadziła profil kulinarny, to bym go zwyczajnie wyśmiała. Ale! Jak to w życiu bywa, po założeniu rodziny rzeczywistość zweryfikowała wszystkie moje plany. Gotowanie, które na początku było koniecznością, przerodziło się w prawdziwą pasję i hobby, do tego stopnia, że dzisiaj nie wyobrażam sobie dnia bez ugotowania czegoś pysznego.
Która kuchnia jest Ci najbliższa, która najbardziej Ci smakuje?
Zdecydowanie najbliższe są mi nasze polskie smaki, bo polska kuchnia ma wiele do zaoferowania, o czym często zapominamy. Niestety ze względu na brak czasu wiele osób nie jest w stanie przygotować z taką starannością dań, które w dawnej Polsce gościły bardzo często na stolach. Na moim profilu staram się pokazać, że ich przygotowanie nie jest trudne i nie musi być wcale takie czasochłonne. Polska kuchnia zdecydowanie smakuje mi najlepiej!
Czy są potrawy, których za nic w świecie byś nie przygotowała?
W kuchni ze świata są dania, które wymagają od kucharza wrzucenia żywego stworzenia do gotującej się wody. Osobiście nie przyrządziłabym takiej potrawy.
Twoje popisowe danie?
W każda potrawę, którą przygotowuję, wkładam bardzo dużo pracy i serca. Bardzo lubię przygotowywać polędwicę wieprzową z oscypkiem i żurawiną. Jest to danie, które wyjątkowo smakuje mojej rodzinie i moim znajomym. A przecież dla kucharza to jest właśnie najważniejsze!
A Twoja największa kulinarna wtopa?
Ha! Do takich wyznań przydałaby się butelka dobrego wina. A tak zupełnie poważnie, to jak każdemu kucharzowi, który nie ma wykształcenia kulinarnego i jest samoukiem, tak samo i mi zdarzają się wpadki, które nie powinny wyjść poza próg mojej kuchni i niech tak zostanie. Po półtora roku mojej przygody z przygotowywaniem przepisów dla innych wiem jedno – wpadki są nieuniknione – zdarza się, że przy tworzeniu nowego dania efekt końcowy nie jest taki, jakiego spodziewałam się na początku, więc trzeba zmodyfikować recepturę i spróbować raz jeszcze.
Jak powstaje pyszny_pomysl krok po kroku? Jak wygląda przygotowanie przepisu do publikacji? Ile czasu to zajmuje?
Wydawać by się mogło, że przygotowanie dania i wrzucenie przepisu nie powinno zająć dużo czasu. Rzeczywistość jest jednak inna. Staram się moim obserwatorom pokazywać, jak krok po kroku powstaje każde danie, które tworzę, dlatego zajmuje to więcej czasu niż zwykłe przygotowanie potrawy. Kiedy danie jest gotowe, przygotowuje je do prezentacji fotograficznej: przekładam danie na talerz, starając się, aby wyglądało smacznie i estetycznie. Następnie robię kilka zdjęć, z których wybieram najlepsze. Ostatnim etapem jest napisanie przepisu. Czas, który poświęcam na przygotowanie posta, różni się w zależności od poziomu trudności dania. Na ogół to od dwóch do trzech godzin.
Jak to się stało, że Twój profil na Instagramie ma 16 tysięcy obserwatorów, a prowadzisz go od półtora roku. Gdzie jest schowany klucz do (Twojego) sukcesu? Blogosfera kulinarna rośnie w ostatnich latach, jak na drożdżach.
Przede wszystkim musimy zacząć od tego, że mój profil w stosunku do czołowych kont blogerów kulinarnych ma jeszcze mały zasięg. Tak naprawdę stworzyłam go z myślą o moich znajomych, którzy bardzo często prosili mnie o przepisy. Z czasem zaczęli polecać mój profil innym osobom, a te – kolejnym. Dzisiaj jest ich ponad 16 tysięcy, a ta liczba rośnie z dnia na dzień, co jest dla mnie największą motywacją do dalszego gotowania.
Czy był jakiś przełomowy moment w Twojej działalności na IG, coś, co sprawiło, że nagle pojawiło się bardzo wielu obserwatorów, czy raczej jest to wynik codziennej, sukcesywnej pracy, która bez wątpienia przynosi coraz większe zasięgi?
W moim przypadku nie było żadnego przełomowego momentu, w którym pojawiło się w jedynym czasie wielu nowych obserwujących. Prowadzenie profilu kulinarnego wymaga systematyczności i codziennej pracy. W tym momencie osoby, które obserwują mój profil, same napędzają mnie do rozwijania go. Ciągle dostaję bardzo dużo wiadomości i próśb o to, abym przygotowała nowe danie i umieściła jego przepis.
Czy możesz powiedzieć, że prowadzenie swego rodzaju pamiętnika kulinarnego na Instagramie to Twoja praca? Czy da się na tym zarobić?
Prowadzenie profilu jest dla mnie swego rodzaju odskocznią od codzienności, po prostu robię to, co bardzo lubię. Dla każdej osoby, która z pasją poświęca się danej dziedzinie życia, byłoby szczęściem, aby stała się jej pracą. Na dzisiaj mój profil ma jeszcze zbyt mały zasięg, abym mogła z niego mieć korzyści finansowe. Traktuje to jako przygodę i moje hobby. Zobaczymy, co przyniesie kolejny rok.
Czy czujesz się trochę uzależniona od social mediów, czy jednak sama sobie wyznaczyłaś nieprzekraczalną granicę? Kiedy napisałam do Ciebie, zupełnie anonimowo, odpisałaś mi bardzo szybko, stąd to pytanie.
Prowadzenie takiego profilu wymaga ode mnie komunikacji z obserwatorami, jednak moje życie nie kreci się tylko wokół niego. Jestem mamą dwójki małych rozrabiaków i to im poświęcam najwięcej mojego czasu.
Jak podchodzą do Twojej działalności w sieci Twoi najbliżsi?
Największym fanem i kibicem mojego profilu jest mój Mąż, jest on również testerem moich przepisów. Ze strony moich najbliższych zawsze mogę liczyć na wsparcie i... pomoc w zjedzeniu tego, co przygotuję.
Czy masz obserwatorów z Gorlic?
Tak, jest to dość liczna grupa, na którą składają się moi znajomi, którzy zawsze wspierają mnie w tym, co robię oraz osoby, które poznałam dzięki prowadzeniu mojego profilu. Można śmiało powiedzieć, że dzięki mojemu hobby poznałam wielu ludzi z naszego regionu, którzy mają takie same zainteresowania jak ja.
Kulinarne marzenie? Jakaś książka kucharska, udział w programie kulinarnym, 300 tysięcy obserwatorów na IG? Czego Ci życzyć na nowy rok?
Moim marzeniem jest upichcenie wspólnego dania z panem Robertem Makłowiczem. Jestem jego fanką od wielu lat.
Kulinarne guru?
Tak jak wspomniałam wcześniej, pan Robert Makłowicz jest dla mnie autorytetem w dziedzinie kulinariów. Od dziecka oglądałam jego programy telewizyjne. Jego pasja do życia i gotowania jest godna pozazdroszczenia!
I na koniec: zdradź nam przepis na danie, bez którego nie wyobrażasz sobie świątecznego stołu.
W zależności od regionu Polski, dania na wigilijnym stole się różnią. Myślę, że wszyscy korzystamy z przepisów, które są w naszych rodzinach od pokoleń. I staramy się nic w tej tradycji nie zmieniać. Żurek, pierogi z kapustą czy barszcz z uszkami wprost uwielbiam, jednak moim ulubionym świątecznym daniem jest ryba. Jest to też jedyna modyfikacja, na którą sobie pozwalam przy świątecznej kolacji. Tradycyjnego karpia zastąpiłam soczystym smażonym na maśle łososiem, którego podaję na duszonych warzywach.
Przepis oczywiście na moim profilu pyszny_pomysl!
Dziękuję Ci serdecznie za rozmowę.
Dziękuję!
Posłuchajcie serwisu informacyjnego:
Napisz komentarz
Komentarze