Tegoroczne obchody Ogólnopolskiego Hubertusa odbędą się w Tarcach (woj. wielkopolskie). Lokalizacja wydarzenia nawiązuje bezpośrednio do obchodzonego w tym roku 100-lecia powstania w Wielkopolsce pierwszej ogólnopolskiej organizacji łowieckiej w niepodległej Polsce - Polskiego Związku Myśliwych. Dodatkowo to właśnie w Tarcach ponad 100 lat temu biło serce Powstania Wielkopolskiego, któremu przewodniczył właściciel posiadłości, w której odbędą się uroczystości.
Organizowane jest na zakończenie sezonu jeździeckiego i jednocześnie na początek sezonu jesienno-zimowych polowań. Tegoroczne obchody nawiązują do postaci majora Zbigniewa hrabiego Ostroroga-Gorzeńskiego, dowódcy jarocińskich powstańców wielkopolskich, myśliwego i organizatora jednych z największych polowań przed I Wojną Światową w Wielkim Księstwie Poznańskim. Pasję do polowań odziedziczył po swoim ojcu Stanisławie, budowniczym przepięknego neorenesansowego pałacu w Tarcach, na terenie, którego odbędzie się tegoroczna uroczystość.
Kim był Hubertus?
Hubert jest postacią historyczną, a jego imię oznacza „sławny rozumem”. Nasz dzisiejszy bohater żył około tysiąca trzystu lat temu na terenie obecnej Belgii. Był potomkiem królewskiego rodu Merowingów i ważną postacią na dworze króla Teodoryka III.
Huberta wychowywał ojciec, jego matka bardzo wcześnie zmarła. To właśnie on zadbał o staranne wykształcenie syna. Młodzieniec osiadł na dworze zamożnego krewnego Pepina, gdzie został mianowany rycerzem i wielkim łowczym. Ożenił się z przedstawicielką jednego z najznamienitszych rodów tamtejszej części Europy, słynącą z urody księżniczką Floribanne z Leuven, z którą miał syna Floriberta i wiódł bogobojne życie arystokraty.
Po pewnym czasie żona wyjechała w długą podróż do chorej matki. Hubert został „słomianym wdowcem” i zaczął korzystać z wolności. Całe dnie spędzał na polowaniach, w których zatracił się całkowicie. Konno i z psami bez umiaru uganiał się za zwierzyną po Puszczy Ardeńskiej, a nocami biesiadował z przyjaciółmi.
Gdy zmarł mu ojciec, a wkrótce ukochana żona, wpadł w rozpacz i z jeszcze większą pasją oddawał się myślistwu. Nie przestrzegał nawet zasady, by dzień święty święcić.
W Dzień Bożego Narodzenia roku 683 (według niektórych źródeł 695) Hubert wraz z towarzyszami z książęcej drużyny i sforą psów ruszył w lasy Gór Ardeńskich na konne polowanie.
W pewnej chwili jeźdźcom ukazał się ogromny biały jeleń. Hubert, nie oglądając się na towarzyszy, ruszył za zwierzęciem w wielogodzinny pościg. W pewnym momencie jeleń zatrzymał się na leśnej polanie, a w jego rozłożystym porożu zajaśniał gorejący krzyż. Koń Huberta stanął dęba, a psy towarzyszące księciu się wycofały. Wówczas jeleń przemówił ludzkim głosem:
– Hubercie, czemu niepokoisz biedne zwierzę, a nie dbasz o zbawienie duszy?
– Panie, co mam robić? – Spytał Hubert, na co jeleń odrzekł. – Jedź do mojego sługi Lamberta, on ci powie, co masz uczynić.
Lambert był wówczas biskupem Maastricht i Liege. Spotkanie z nim całkowicie odmieniło życie Huberta. Porzucił dwór, zrezygnował z pierwszeństwa do sukcesji w Akwitanii na rzecz młodszego brata Eudona, któremu powierzył także wychowanie swojego nieletniego syna. Majątek osobisty rozdał ubogim, po czym przyjął stan duchowny.
Następne siedem lat spędził w Puszczy Ardeńskiej, odprawiając pokutę, potem zaś udał się na pielgrzymkę do Rzymu. Po tragicznej śmierci swojego patrona, który prawdopodobnie został zamordowany, ówczesny papież konsekrował Huberta na biskupa i powołał go na urząd ordynariusza diecezji Maastricht.
Hubert przeniósł biskupstwo i relikwie świętego Lamberta do pobliskiego Liege. Wzorem swego poprzednika nie ustawał w pracy duszpasterskiej i misyjnej, zyskując ogromny szacunek i uznanie. Zmarł w 727 roku w Liege.
Źródło informacji: antwerpia.be, pzlow.pl
Napisz komentarz
Komentarze