Ciągle się gdzieś śpieszymy, albo co gorsza jesteśmy spóźnieni już na starcie. Często świadomie, ale jeszcze częściej dociera to do nas zbyt późno. Z toną załatwień, z zakupami, a tu jeszcze trzeba znaleźć miejsce parkingowe, bo przecież po ukochaną Babcię mamy podjechać, aby zabrać ją na kontrolną wizytę do ortopedy. Przecież zdążymy... No jasne.
To miasto powinno szczycić się przydomkiem „Wieczny Korek” – marudzimy pod nosem, gdy po dziesięciu minutach ledwo udało nam się wbić na główną. No po prostu dramat.
Parkujemy jak lubimy. Wszyscy
Wyjazd na zakupy to często impreza dla całej rodziny. W czasie gdy piesi uczestnicy eskapady szturmują sklepy (jeden jeździ po sklepie z wózkiem, drugi zaczyna już trzymać miejsce w kolejce), ekipa zmotoryzowana szuka miejsca parkingowego, w którym będzie można zaparkować rodzinny rydwan. Najlepiej, by takie miejsca były zlokalizowane jak najbliżej wejścia do sklepu (daj Boże, choćby i przy samej kasie!), a jeśli mamy godziny szczytu w dzień handlowy, to przynajmniej w obrębie przysklepowego parkingu. Przeniesienie zakupów na drugą stronę ulicy czy w ogóle w inny rejon miasta to rozwiązanie absurdalne: nie po to kupujemy auto, żeby chodzić... I to z siatkami. Ciężkimi siatkami.
Co my, siatkarze? A tfu! Chcemy, żeby było szybko i sprawnie.
Ci, dla których miejsca parkingowego nie wystarczyło czasem odjeżdżają. Niektórzy jednak są zdeterminowani (w końcu piesza ekipa zakupowa zaraz zakończy szturm na sklep!). Nie mogą więc po prostu odjechać, a objeżdżanie kolejnych kółek wokół sklepu w niektórych miejscach jest po prostu niemożliwe. Stają więc jak umieją, blokując miejsca parkingowe dla niepełnosprawnych, stając ukosem w miejscu dla dostawców, a inni nie tracąc rezonu blokują całą szerokość chodnika: w starciu z pieszymi oni są duzi i silni, więc mają rację. Prawda...?
Wieczni kierowcy? Wieczni piesi? Nie, każdy z nas może stanąć po tej drugiej stronie...
Co za idiota tak zaparkował?! – właśnie takie myśli przychodzą nam do głowy, kiedy np. jako rodzic z dzieckiem na wózku próbujemy bezskutecznie przecisnąć się szerokim chodnikiem. Na bezpieczny przejazd nie ma szans: samochody zajmują często całą szerokość miejsca dla przechodniów.
I jak ja mam tu zaparkować?! – w myślach używamy wyrafinowanych wulgaryzmów, kiedy widzimy osoby, które zaparkowały w taki sposób, że zamiast trzech pełnowymiarowych miejsc parkingowych jest jedno: dla „króla parkowania”.
Prawda boli, ale...
Kiedy robimy drugą rundkę i kolejną rundę tą samą drogą po prostu każdemu choć na chwilę wpada do głowy TA myśl:
Dlaczego im wolno, a mnie nie? Przecież ja tu tylko na sekundkę. W sumie to...
Tu zakaz, tu nie ma miejsca, tam miejsce zarezerwowane dla rodzin z dziećmi czy niepełnosprawnych... O! Ktoś chyba będzie wyjeżdżał, super! – Szlag, no jednak nie.
I wtedy, mały diabełek rozsiada się wygodnie na naszym ramieniu i spokojnie zaczyna nawigować. W końcu nie mamy czasu, W końcu wizyta lekarska Babci zaraz przepadnie, jeśli w tej chwili nie zaparkujemy łamiąc wszystkie obowiązujące reguły (no może i nie wszystkie, ale kilka tak). W końcu czekała na nią wiele miesięcy.
Musimy zablokować wyjazd komuś spod domu – ale tylko na czas nadania poleconego listu na poczcie! No ileż to może zająć? Może 5 minut?
Właśnie za moment wykupią wszystkie promocyjne przedmioty na wyprzedaży w sklepie wielkopowierzchniowym! No przecież żona ukręci Ci głowę, jeśli wrócisz bez tej, konkretnej zdobyczy! Czymże jest mandat w porównaniu z gniewem rozczarowanej niewiasty?
Reguły łamiemy z tysiąca mniej lub bardziej poważnych powodów
Razi to szczególnie wtedy, gdy złamanie zakazu jest manifestacją, a nie koniecznością. Kiedy wolne miejsca są...ale trzeba zapłacić. Kiedy można zaparkować na parkingu, ale... przecież Ty tu tylko na minutkę...
No to jak to jest z tym naszym parkowaniem?
Z zasady nie łamiemy reguł, czy przywiązanie do tych konkretnych zakazów traktujemy raczej luźno.
No... i czy zawsze płacimy za parking, czy jednak „tylko na 5 minut” oznacza, że może nas nie przyłapią lub załapiemy się na taryfę ulgową?
Zapraszamy do udziału w naszej ankiecie.
Napisz komentarz
Komentarze