Aktorka opowie nam historię 45-letniej Pauli, która po latach pracy w korpo, po latach mieszkania w Warszawie na strzeżonym osiedlu i po rozwodzie, rzuca wszystko i wraca do swojego rodzinnego Słoikowa, małej mieściny w Beskidzie Niskim. Zaśpiewa o szalonych studenckich czasach w latach 90. na SGH, swoich licznych fascynacjach, losie frankowiczki, o życiu w kapitalistycznej Polsce. Poprowadzi nas też przez obraz pandemicznej prowincji, na którą wraca i w której totalnie się rozkochuje.
Odkąd skończyłam magiczną czterdziestkę, zaczęła mnie wołać ziemia moich babek i prababek. Po stronie mamy i babci wszystkie pochodziły z Ropy wsi w Beskidzie Niskim. Zaczęłam bywać tu częściej. Pracowałam, grałam w Warszawie i wracałam, żeby znów zanurzać się w krajobraz trochę bardziej zróżnicowany niż równiny mazowieckie. Przyszedł marzec 2020 roku, pandemia. I już tu zostałam. Jak śpiewam w jednej z piosenek „Nie stać mnie na Warszawę”. Wybrałam życie skromne i spokojne. Tu przypomniałam sobie swój właściwy rytm. Rytm pór roku, wschodów i zachodów słońca. W moim spektaklu rozliczam się z życiem warszawskim, życiem na kredyt i ciągłym niedoczasie. I dzielę się obserwacjami z rocznego życia tutaj. Jest gorzko, zabawnie, czule i różnie. Jak w życiu. Tylko bardziej je czuje i smakuje – tak mówi o swoim spektaklu Monika Babula.
Spektakl powstał z myślą o tym, aby z humorem, ale i refleksją, odreagować pandemiczną frustrację, stres, lęki i niepokoje. Będzie można tupać, śpiewać, wyć z artystką. Wszystko to oczywiście w reżimie sanitarnym.
Cztery osoby, które jako pierwsze zadzwonią na nasz redakcyjny telefon, otrzymają wejściówki na to wydarzenie. Zapraszamy do kontaktu: 733 05 30 05.
Napisz komentarz
Komentarze