Czas oczekiwania na szczepienie pod gorlickim OSiRem
Mimo deszczu, piątkowa kolejka do szczepienia na gorlickiej hali była długa. Prowadzący szczepienie wywoływali kolejnych oczekujących zgodnie z godziną, na którą byli oni wezwani. Około godziny 13 opóźnienie wynosiło około 1,5 godziny: wzywane były osoby, które były zapisane na godzinę 12. Niektórzy nie mogli czekać tak długo, wychodzili z kolejki na zakupy, nawet do fryzjera, inni już stojąc w kolejce anulowali w systemie swój termin szczepienia przenosząc go na inny dzień.
Jeden mężczyzna przyznał, że przyjechał tylko na szczepienie aż z Krakowa. Zapisywał się świadomie do Gorlic, ze względu na dostępność konkretnego typu szczepionki. Na OSiR szczepienie odbywało się w piątek preparatem Moderny. Mężczyzna cierpliwie czekał, ponieważ zależało mu właśnie na tym środku farmaceutycznym i podróż z Krakowa nie była dla niego przeszkodą. Gdyby chciał się zaszczepić w swoim mieście wybraną przez siebie szczepionką, musiałby czekać aż do czerwca.
Sytuacja z piątku wydaje się jednak dość wyjątkowa, ponieważ w budynku Hali Sportowej (OSiR) wykonano tego dnia najmniejszą liczbę szczepień od początku funkcjonowania Punkcie Szczepień Powszechnych:
- 29.04.2021 – 390 zaszczepionych
- 30.04.2021 – 390
- 4.05.2021 – 370
- 5.05.2021 – 380
- 6.05.2021 – 390
- 7.05.2021 – 400
- 10.05.2021 – 400
- 11.05.2021 – 400
- 12.05.2021 – 390
- 13.05.2021 – 370
- 14.05.2021 – 250
Piątkowy poślizg czasowy dziwił wielu oczekujących dlatego, że wiele osób stojących w kolejce pod halą przyznało, że zapisywało się nawet godzinę wcześniej (tak, tak! około godziny 11 w piątek można było zapisać się na szczepienie tego samego dnia!). Powodu opóźnienia niektórzy upatrywali w opóźnieniu dostawy szczepionek na ten dzień.
Każdy z nich wie, dlaczego chce zostać zaszczepiony
Czas oczekiwania na szczepienie umilały rozmowy. Dominujący temat był oczywisty: COVID-19. Dla wielu zaświadczenie o szczepieniu ma praktyczne znaczenie:
Pracuję za granicą. Za kilka dni wyjeżdżam, dlatego mam nadzieję, że dzięki temu będę mógł łatwo i szybko przekroczyć każdą granicę. Planujemy też wakacje z rodziną, a po szczepieniu będzie to dużo łatwiejsze. No i miałem już kilka wymazów, a to nie należy do przyjemności.
Towarzysząca mu kobieta potwierdza. W kolejce stoi bardzo wiele młodych osób. W czasie, kiedy pojawiamy się na miejscu w kolejce widzimy ich około 70! Zapytani o to, dlaczego się szczepią mówią prosto: chcą wyjść swobodnie do restauracji, chcą wyjechać za granicę. Często mówią też o względach rodzinnych: twierdzą, że nie robią tego dla siebie tylko dla swoich bliskich. Niektórzy opiekują się starszymi osobami w rodzinie, które z różnych względów obawiają się możliwych konsekwencji szczepienia. Jedna z kobiet oświadcza nam:
Muszę być zaszczepiona, żebym mogła się zająć swoimi rodzicami. Chcę mieć pełną możliwość poruszania się, przemieszczania, robienia zakupów czy towarzyszenia mamie w czasie wizyt u lekarza. Szczepienie to dla mnie szansa na powrót do normalności i możliwość okazania pomocy swoim bliskim w pełnym zakresie. W końcu wszystko może zacznie działać po staremu.
Młodzi doskonale wiedzą, że nie brakuje osób, które na szczepienia patrzą podejrzliwie, bądź są do nich wrogo nastawieni. To, że stoją w kolejce nie znaczy, że nie mają wątpliwości. Młoda kobieta mówi:
Ja się w zgadzam z tym, co mówią niektórzy antyszczepionkowcy. W tym zakresie, że nie mamy pewności, co będzie dalej, jakie są długofalowe skutki tych szczepień. No ale nie mamy na razie lepszego narzędzia. Jeśli to ma ochronić kogoś mi bliskiego, albo nawet obcego, a moim znajomym pozwoli wyjść z finansowego dołka, bo jako przedsiębiorcy zostali mocno dotknięci skutkami pandemii, to właśnie dlatego uważam, że warto. Ryzykiem jest każde szczepienie, także to. Myślę, że wszyscy tu w kolejce mają tego pełną świadomość.
Wypowiedzi kobiety towarzyszą skinienia głowy stojących obok osób. Mimo brzydkiej pogody czekają pełni nadziei. Każdy z nich ma jakąś historię związaną z pandemią. Ktoś kupił mieszkanie na kredyt, żeby je wynajmować. Potem stracił pracę, a chętni najemcy się nie pojawili do tej pory. Kredyt musi spłacać nadal.
Ktoś inny opowiada o zmianach pracy swoich znajomych, którzy wcześniej skoncentrowani byli na obsłudze uroczystości ślubnych i weselnych. Dopiero zaczynali, nie zdążyli zbudować poduszki finansowej na czas kryzysu. Teraz pracują w innej branży, poważnie zastanawiają się, czy branża ślubna pozwoli im jeszcze zarobić.
Szczepią się, bo już chorowali
Bardzo często osoby, które się szczepią przyznają, że już przechorowali zakażenie i obawiają się kolejnego zachorowania. Kilkoro z nich opowiada o swoich doświadczeniach z koronawirusem. Niektórzy przeszli go jeszcze na wakacjach ubiegłego roku. Gorączka, mocne osłabienie, czasowa utrata zmysłów smaku i zapachu. Jedna z młodych kobiet przyznaje, że po jesiennej infekcji do chwili obecnej nie odzyskała w pełni smaku i węchu. Inni przyznają: tydzień wyjęty z życia i bardzo ciężki przebieg zachorowania, powracające do dziś zmęczenie i osłabienie, z którym muszą funkcjonować. Podają też przykłady osób bliskich, które były hospitalizowane. Nie brakuje bardziej tragicznych historii, w których pojawiła się śmierć. Ryzyko ponownego zakażenia bądź ciężkiego przebiegu choroby to dla nich bardzo realna możliwość. Chcą to zagrożenie zminimalizować szczepieniem.
Po godzinnym oczekiwaniu nareszcie można wejść do wnętrza hali...
Do wnętrza zaprasza miła Pani. Oczekujący wpuszczani są zgodnie z godziną, na którą byli zapisani. Nie ma znaczenia, czy stoją w kolejce od godziny czy właśnie się pojawili. Tuż za wejściem aparat do pomiaru temperatury, niemal identyczny jak w szpitalu. Brak gorączki i dezynfekcja rąk pozwala wejść na teren hal i sportowej.
Tam otwiera się zupełnie inny świat. Nie ma już gwarnej kolejki, ale bardzo skrupulatnie rozłożone krzesła i cisza oczekujących. Najpierw zaproszenie do biurka, przy którym należy wypełnić ankietę. Odpowiedź na poszczególne pytania ma pozwolić określić ewentualne przeciwwskazania do podania szczepionki. Mamy prawo zapytać o wszystko także zespół wykonujący szczepienie. Po wypełnieniu ankiety siadamy w kolejce bezpośrednio prowadzącej do punktu, w którym zostanie nam podana szczepionka. Tu już tylko pięć miejsc. Mniej więcej co kilka minut zasłona odsuwa się, a osoba wykonująca szczepienie zaprasza kolejnego oczekującego. Po sprawdzeniu, że nie dotyczą nas żadne przeciwwskazania zostajemy zaszczepieni.
Samo ukłucie jest niewyczuwalne
Niemal jednocześnie ze szczepieniem osoba obsługująca system teleinformatyczny wskazuje nam możliwy termin podania drugiej dawki. Praktycznie natychmiast dostajemy SMS-a z tą samą informacją. Zaszczepieni w piątek po drugą dawkę zgłoszą się w połowie czerwca. Zaszczepieni spędzają kolejnych 15 minut już w luźniejszej atmosferze, po drugiej stronie hali. Wszyscy tam są uśmiechnięci i przekonani o tym, że zrobili coś ważnego i potrzebnego.
Każdy chce przez to osiągnąć inny cel, ale łączy ich przekonanie, że pomimo ryzyka, które wiąże się z każdym szczepieniem, warto zaryzykować.
Napisz komentarz
Komentarze