Komentujący zwracali uwagę na to, że zamknięcie ulicy Mickiewicza istotnie zmienia logikę przejazdów w obrębie miasta. Samochody, które przejmowała ulica Mickiewicza teraz podróżują na około. Wydaje się, że przyspieszył przejazd przez skrzyżowanie ulic Nadbrzeżnej, Legionów i Mickiewicza. Ograniczony napływ samochodów powoduje, że ruch jest bardziej płynny.
Kosztem tego ułatwienia miasto korkuje się przy dwóch rondach. W godzinach szczytu całkowicie zablokowane bywa rondo przy ul. Rydarowskiej, stoi też ulica Kołłątaja, a korek sięga niemal zawsze aż do ulicy Kromera. Nie brakuje okazji do wymuszania pierwszeństwa przejazdu na rondzie.
Korki na niespotykaną skalę tworzą się zarówno na rondzie pod drukarnią jak i przy ul. Rydarowskiej. Czy można to jakoś zmienić?
W godzinach porannych kierowcy mogą być przerażeni tym, że korek na Stawiskach zaczyna się czasem już pod krzyżem, na skrzyżowaniu z ulicą Stróżowską. Co jednak ciekawe, kierowcy radzą sobie z tym całkiem nieźle i oczekiwanie w tym przerażającym korku zajmuje zazwyczaj tylko kilka minut. Ruch jest powolny, ale raczej stały. Niektórym jednak brakuje cierpliwości: zawracają na środku obwodnicy i próbują ominąć centrum innymi trasami.
Dużo większy problem pojawia się na rondzie pod drukarnią. Smutną refleksją podzielił się jeden z naszych Czytelników:
Newralgicznym punktem powodującym korki w mieście są przejścia dla pieszych wokół ronda Legionów/Biecka/Stawiska. Niestety ten problem jest nie do rozwiązania. Była już kilka lat temu próba polegająca na zablokowaniu przejścia dla pieszych od strony 3 Maja, ale nic to nie dało. Jedynie budowa przejścia podziemnego pod tym rondem upłynniłaby ruch, ale taka inwestycja byłaby 10x droższa od budowy kultowego już ronda turbinowego na Zawodziu, które powstaje już od kilku lat i jeszcze pewnie nie wstanie przez kolejnych 10 lat.
Sytuacja jest patowa i niestety nie wynika wyłącznie z remontu ulicy Mickiewicza. W godzinach południowych, zwykle koło 14, rondo pod drukarnią stoi. Piesi starają się znaleźć miejsce dla siebie, kierowcy starają się zachować zimną krew (którą tracą wpadając w dziurę ze studzienką). Korek niejednokrotnie sięga od ronda aż do zjazdu na Jarmark Pogórzański.
Bardzo kuszącym rozwiązaniem jest stworzenie przejścia nadziemnego, ale czy to w ogóle możliwe?
Napisz komentarz
Komentarze