Spacer ulicą Kościuszki od strony skrzyżowania na Zawodziu w stronę stacji paliw nie napawa optymizmem. W ciągu ulicy witają nas przede wszystkim puste witryny sklepowe.
„Wynajmę”, „do wynajęcia”, „sprzedam lokal z wyposażeniem”, „zamknięte”
Kiedy byliśmy tam na spacerze jesienią takich napisów było nieco mniej. Próbujemy sobie przypominać, kto zajmował poszczególne lokale. Zniknął salon sukien ślubnych, kosmetyczna, księgarnia. Brakuje sklepu z olejami i smarami, zamknięto piekarnię, kilka sklepików z ubraniami z drugiej ręki. Niektóre przedsiębiorstwa przeniosły się w inne miejsce, po większości jednak zaginął słuch. Szczypta nadziei rodzi się, kiedy widzimy napis informujący o planowanym otwarciu zakładu fryzjerskiego. Będziemy dopingować kolejnego przedsiębiorcę do wytrwałej i owocnej pracy. Niestety, pozostali rozpłynęli się razem ze swoimi firmami i nie wiemy, gdzie ich znaleźć.
Czy nad ulicą Kościuszki wisi fatum?
Dziwi to, że lokale znajdujące się niedaleko centrum, przy jednej z głównych ulic miasta świecą pustkami. Dlaczego lokalizacja wydaje się tak nieprzyjazna? Czy to wina braku miejsc parkingowych? A może to duże centra handlowe przejmują znaczną część klientów? Powodów może być zdecydowanie więcej. Koszty prowadzenia działalności gospodarczej nie są niskie, ale zastanawiający jest fakt, że tak wiele działalności znika z jednego miejsca w mieście. Podobne opustoszałe lokale są jednak wszędzie. Szczególnie rzucają się w oczy te, które usytuowane są w samym centrum miasta, przy rynku. Zniknęła kawiarenka, pustkami świeci miejsce, w którym był niegdyś second hand, a jeszcze wcześniej herbaciarnia i podziemna kawiarenka internetowa (pamiętacie?). Na palcach jednej ręki można policzyć biznesy, które przetrwały lata, pozostałe pojawiają się i znikają. Chociaż to zwykłe prawo rynku, martwi fakt, że dość ciekawe lokalizacje pozostają niezagospodarowane.
Czy coś w tym zakresie może się zmienić?
Napisz komentarz
Komentarze