Jeśli za 10-14 dni od dnia dzisiejszego nie będzie istotnego wzrostu zakażeń i jednocześnie nie będziemy musieli walczyć z nowym szczepem koronawirusa, wówczas możemy spodziewać się, że pewne ograniczenia i obostrzenia zostaną oficjalnie załagodzone. Tak w skrócie można opisać plan na luzowanie obostrzeń, który jest przedstawiany przez władze. Powrót najmłodszych uczniów do szkół ma pozwolić na sprawdzenie poziomu transmisji wirusa.
Jak jednak przez ten czas poradzą sobie ci, którzy już od dawna wskazują, że ledwie wiążą koniec z końcem? Przedsiębiorcy z wielu branży wskazują na to, że każdy kolejny tydzień, w którym obejmuje ich zakaz prowadzenia działalności gospodarczej, zabija ich biznesy. Koszty najmu, wynagrodzenia i ubezpieczenia pracowników nie zmieniły się i są ponoszone przez przedsiębiorców niezależnie od skali ich zarobków. Wielu przyznało, że pieniądze z tarczy nie dotarły do nich w ogóle lub też z różnych względów nie mogli z nich skorzystać.
Ci, którzy te środki dostali jednogłośnie stwierdzili: nie wystarczą one by przetrwać kolejny tydzień.
Uniwersalnych rozwiązań nie ma, stąd słowa o buncie i braku zgody na dalsze utrzymywanie przedsiębiorców w impasie.
W piątek (>>>Poniedziałek coraz bliżej. Czy popieracie akcję #otwieraMY?) zapytaliśmy Was o to, czy skorzystacie z oferty lokali, jeśli te, mimo obowiązujących do końca stycznia obostrzeń, zdecydują się otworzyć działalność.
W naszej ankiecie wzięło łącznie udział 412 osób. Oto jakie wyrażaliście stanowisko:
- Tak. Popieram strajk i skorzystam z usług (60%, 246 głosów)
- Tak. Popieram strajk, ale zostanę w domu (20%, 82 głosów)
- Nie mam zdania (4%, 17 głosów)
- Nie. Absolutnie nie popieram (16%), 67 głosów.
Większość z Was była zgodna co do tego, że jeśli pojawi się oferta, to będziecie z niej chcieli skorzystać. W komentarzach pod naszymi artykułami przedstawialiście wiele argumentów, które pokazywały różne możliwości spojrzenia na tą sytuację.
Czy z oferty powinni móc korzystać zaszczepieni? A może również ozdrowieńcy? Czy otwarcie restauracji, siłowni i innych miejsc nie będzie początkiem kolejnej, dużo bardziej niebezpiecznej fali zakażeń, jeśli do naszego kraju trafi nowa mutacja koronawirusa?
Mimo szumnych zapowiedzi, na dostępnych kamerach internetowych nie widzimy tłumów ani na krakowskim rynku, ani na zakopiańskich Krupówkach. Po sopockim molo spacerują nieliczni. W sieci pojawiła się za to informacja o tym, że zakopiańskiemu świętu skoków narciarskich towarzyszyła bogata otoczka. Ludzie bawili się, tańczyli, korzystali z oferty gastronomicznej. Chociaż nie zostali wpuszczeni pod samą skocznię, starali się kibicować zza krat ochronnych. Kilkadziesiąt osób dostało mandaty za brak maseczek, ale to wszystko...
Czy podobnie będzie u przedsiębiorców, którzy postanowili się otworzyć, wbrew wszystkiemu?
Toruńska restauracja Smak Indii wyszła przed szereg. Właściciele nie kryli się ze swoimi zamiarami, wyrażali desperację. Poinformowali więc na swoim facebookowym profilu, że otwierają się już 16 stycznia 2021 roku, a wiec przed końcem pierwszej tury obostrzeń.
Całą działalność prowadzili z zachowaniem reżimu sanitarnego, wymagali wcześniejszych rezerwacji. Pierwsze dwa dni otwarcia dały im nadzieję na to, że będzie dobrze. Właściciele liczą się jednak z ryzykiem kontroli i nałożenia na nich kary administracyjnej. Niepewność nie przesłania im jednak czysto ekonomicznej strony biznesu: albo pracują, albo popadają w długi, a ich pracownicy muszą wrócić do kraju swojego pochodzenia.
Co będzie w Gorlicach? Już niebawem się dowiemy.
Napisz komentarz
Komentarze