W piątek późnym popołudniem tematem przewodnim stało się nagła i dość nieoczekiwana w tamtej chwili decyzja o zamknięciu cmentarzy od 31 października do 2 listopada włącznie.
Nie było wątpliwości, że w momencie ogłoszenia tego komunikatu działanie ludzi będzie bardzo łatwe do przewidzenia. Wielotysięczne tłumy ruszyły na nekropolie, by wykorzystać czas, który pozostał w piątek wieczorem. Porozkładano kwiaty, wiązanki, ustawiono donice z chryzantemami, zapalono znicze. Płonęły na zdecydowanej większości grobów aż do wczoraj.
Początkowa niepewność szybko przerodziła się jednak w spokój: zamknięcie cmentarzy w takich regionach jak nasze małe miasto czy okoliczne, wiejskie cmentarze było czystą farsą. Bramy obklejone oficjalnymi komunikatami były otwarte. Trudno nawet mówić o tym, by niektóre z nich były dyskretnie uchylone. Zakaz wstępu widniał na kartkach tylko po to, by pewnego rytuału stało się za dość. Co ciekawe, na wielu z nich nie podpisywali się ani zarządcy cmentarza ani żadne konkretne podmioty. Wskazywano najczęściej jedynie podstawę prawną zakazu. Ale przecież wszystkich cmentarzy nie sprawdzą. Wszystkim nie wcisną mandatów...
Nawet 1 listopada, w dniu w którym tradycyjnie nie odprawia się pogrzebów, cmentarze mogłyby być oficjalnie zamknięte na trzy spusty (wszak wyjątek stanowić mogły jedynie odbywające się właśnie ceremonie pogrzebowe).
Nie były.
Przed niedzielną mszą każdy mógł spokojnie przespacerować się po nekropolii, uczynić za dość tradycji i tak też się działo.
Na okolicznych, wiejskich cmentarzach bramy główne były zamknięte szczelnie, jednak boczne bramki pozostawały lekko uchylone. Kłódki zakładano symbolicznie, nie dociskając zamknięć. Pytanie brzmiało: która brama jest otwarta? a nie czy cmentarz jest naprawdę zamknięty?
A przecież taką samą decyzję można było podjąć dwa tygodnie wcześniej. Wystarczyłby tydzień wyprzedzenia. Wszyscy zdążyliby z zakupami, problem wykupu chryzantem nie pojawiłby się w ogóle, a zamknięcie cmentarzy nie byłoby farsą. Wszyscy odwiedziliby nekropolie unikając tłumów.
Długofalowe planowanie strategii rozwiązywania problemów w przypadku epidemii na ogromne znaczenie. Tutaj tego zabrakło, mimo tak często pojawiających się pytań o to, czy cmentarze będą zamknięte? Niemal do ostatniej chwili utrzymywano w mocy inny scenariusz.
Takie działania nakazują zapytać: czy rzeczywiście decyzję podjęto w ostatniej chwili czy też celowo ogłoszono ją tak późno? Jeśli tak, jaki był tego powód?
Miniony Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny odbyły się w atmosferze innej, niż wszystkie dotychczasowe. Chociaż do Świąt Bożego Narodzenia jest jeszcze prawie 8 tygodni już teraz zaczynamy zastanawiać się nad tym, jak będą one wyglądać.W optymistycznym scenariuszu będą to święta jak wszystkie dotąd: ze spotkaniami w rodzinnym gronie, przy pełnym stołach, spędzone w atmosferze wzajemnego pomagania sobie, podejmowania działań charytatywnych,
Tego scenariusza chyba jednak nikt nie zakłada.
Czy więc czeka nas kolejny lockdown, widmo zamykania się przedsiębiorstw i groźba zakazu przemieszczania się?
Ostatnie dni dowodzą jednego: niczego już nie można być naprawdę pewnym, a tam gdzie o zakazach i groźbach jest coraz głośniej, tam strach i panika może sięgać po ostateczny argument: siłę.
Napisz komentarz
Komentarze