Samowola czy bunt dyrektorów?
W obecnej sytuacji epidemiologicznej szybkie podejmowanie decyzji staje się kluczem do sukcesu i ograniczania liczby nowych zakażeń. Mamy w tym przypadku na myśli bardzo konkretne przykłady, o których piszą ogólnopolskie media.
W przypadku jednego z warszawskich liceów pojawiła się informacja o tym, że dyrekcja podjęła decyzję o przejściu na nauczanie zdalne nie doczekawszy pozytywnej opinii sanepidu – ta pojawiła się z opóźnieniem. Zgodnie z prawem dyrekcja, za zgodą organu prowadzącego, ma możliwość zawiesić zajęcia edukacyjne ze względu na obowiązujące przepisy z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach. Przejście na nauczanie zdalne jest jednak czymś innym i zgodnie z prawem tu konieczne jest oczekiwanie na pozytywną opinie sanepidu.
Podjęcie przez dyrektorów samodzielnej, natychmiastowej decyzji o przejściu na zdalny tryb nauczania jest naruszeniem obowiązującego prawa. Interpretacje i postulaty zmiany regulacji pojawiają się teraz lawinowo. Nie zmienia to jednak tego, że dopóki zmiana w prawie się nie pojawi, dyrektorzy mają obowiązek podejmowania decyzji o przejściu na nauczanie zdalne dopiero po pozytywnym zaopiniowaniu sytuacji przez sanepid. Negatywna odpowiedź na wniosek o przejście na nauczanie zdalne pojawiła się np. w Skrzydlnej, niedaleko Limanowej. Mimo zakażenia jednego z nauczycieli lekcje odbywają się normalnie.
Pojawiają się już jednak informacje o tym, że dyrektorzy dobrowolnie godzą się na ewentualne, negatywne konsekwencje: nie czekają na żadne opinie tylko decydują o przejściu na nauczanie zdalne. Co więcej, pojawiają się nawet głosy mówiące o tym, że zdarzały się sytuacje, w których dyrektorzy decydowali o prowadzeniu nauczania w formie zdalnej nawet wtedy, gdy sanepid opiniował sytuację ich placówki negatywnie (tj. odmawiał zgody na nauczanie zdalne).
U nas wszystko lege artis
Wczoraj rano (12 października), otrzymaliśmy na skrzynkę redakcyjną informację, która dowodzi tego, że brak jasnej i szybko przekazywanej informacji może prowadzić do poważnych problemów i rodzić wątpliwości.
Przypomnijmy sytuację, która miała miejsce. W niedzielę (11 października) dyrektor jednej ze szkół średnich otrzymał informację o potwierdzonym zakażeniu jednego ze swoich pracowników. Procedura przewiduje, że przejście na zdalny tryb nauczania to decyzja, którą podejmuje dyrekcja szkoły po konsultacji z sanepidem i po zaopiniowaniu przez starostwo powiatowe czyli organ prowadzący szkołę.
Czy tak było w tej sytuacji? Jeden z rodziców napisał o swoich wątpliwościach w tym zakresie:
Proszę o nagłośnienie kwarantanny, która nałożył sam dyrektor. Sanepid nie wie nic na ten temat. Informacja była taka:
Od jutra uczniowie tych klas pozostają w domu i czekają na kontakt sanepidu. Uczniowie i ich rodziny decyzją SANEPIDU zostaną objęci kwarantanną.
Jako rodzic zostałem w domu, powiadomiłem pracodawcę, paranoja. Dyrektor wychodzi przed szereg. Nakłada nam kwarantannę. My czekamy na kontakt sanepidu. A oni nic nie wiedzą. Owszem mogłem nie wziąć tego pod uwagę, bo nie ma decyzji, ale ogłoszenie jest od dyrektora – zaufanego człowieka.
Jestem oburzony.
Dyrektor nie nałożył kwarantanny na nikogo, ze względu na brak kompetencji w tym zakresie. Najszybciej jak mógł, przekazał informację uczniom i ich rodzinom oraz uprzedził o dalszej procedurze postępowania.
Oficjalna odpowiedź dyrektora (o której pisaliśmy >>>TUTAJ) pojawiła się chwilę po otrzymaniu przez nas kolejnego maila w tej sprawie. Dyrektor wskazał, że decyzja podjęta została zgodnie z prawem, po uzyskaniu ustnej zgody sanepidu. Porozumienie to otwierało drogę do szybkiego podjęcia zachowania zgodnego z ustanowionym prawem.
Sprawa wydaje się prosta i jasna do momentu, w którym nasz Czytelnik nie wyjaśnia nam szczegółowo swojej sytuacji. Pisze, co następuje:
Dzwonię do sanepidu a oni mnie informują że dyrektor bez uzgodnienia z nimi podejmuje decyzje.
Kto dokładnie deklarował brak tej wiedzy? O której godzinie miała miejsce rozmowa? O jaką decyzję dyrektora chodziło? Tego niestety nie wiemy. Przypuszczamy, że próby nawiązania kontaktu miały miejsce przed godziną 9.30 kiedy otrzymaliśmy pierwszą informację w tej sprawie.
Słowa dyrektora, które pojawiły się później pokazują są jednoznaczne – dlaczego więc nasz Czytelnik nie uzyskał informacji o swojej sytuacji? Tego wyjaśnić nie potrafimy.
Działanie naszego Czytelnika w obliczu braku jednoznacznej informacji zasługuje jednak na uwagę.
Nasz Czytelnik stał się dla nas jednym z cichych bohaterów ostatnich dni, tygodni.
Bez decyzji nakazującej kwarantannę, dysponując niepełną wiedzą rzucił na szalę swoją karierę zawodową, być może także wynagrodzenie czy komfort samodzielnego zrobienia zakupów.
Decyzji nie ma. Życie toczy się dalej, swoim starym rytmem. A jednak nie do końca: przejście na nauczanie zdalne, nawet to proponowane wbrew obowiązującym przepisom, jest sygnałem, że zdaniem dyrekcji zagrożenie jest realne. Jeśli sanepid nie podziela tego stanowiska pojawia się problem: dodatkowo chronić ludzi czy ściśle przestrzegać prawa?
Takich sytuacji może być coraz więcej. Kluczowa staje się błyskawicznie przekazywana informacja, do której mogą mieć dostęp wszyscy zainteresowani. Najważniejsze dla nas jest jednak zadeklarowane zachowanie Czytelnika, który dobrowolnie podjął szereg działań zapobiegawczych w niepewnej sytuacji.
Nie musiał tego robić.
Nie miał w ręku decyzji ze swoim nazwiskiem. Wprost wyraził sprzeciw... a jednak: postanowił chronić siebie i innych.
Źródło info: maile od Czytelników/dziennik.pl/Dziennik Gazeta Prawna/WawaLove/Limanowa.in
Napisz komentarz
Komentarze