Cała historia rozegrała się w Strzeszynie, gdzie do 6-metrowego komina wpadła sowa, i nie mogła się z niego wydostać - informuje rzecznik gorlickich strażaków, mł. bryg. Dariusz Surmacz.
Okazało się, że ptak pokonał całą długość kanału i znalazł się na dole w kotłowni. Tam u wylotu z pieca sowa się zaklinowała, i stamtąd wydobył ją strażak, zabezpieczony w rękawice.
Już wczoraj wieczorem mieszkańcy domu słyszeli ciche odgłosy wydobywające się z komina, ale zignorowali je. Dopiero dzisiaj rano, gdy dźwięki nie ustawały, zdecydowali się sprawdzić, co jest ich źródłem. Wezwano strażaków, którzy zlokalizowali uwięzionego i rannego ptaka a następnie uwolnili go.
W tym momencie znajduje się on w gorlickiej lecznicy przy ul. Kościuszki, po leczeniu najprawdopodobniej trafi do Ośrodka Zwierząt Chronionych w Przemyślu.
Napisz komentarz
Komentarze