Nie wierzymy w wirusa: wydają się mówić nasz zachowania i działania. Na targach tłoczymy się co wtorek, w kolejkach sklepowych nie trzymamy prawie żadnego dystansu. Są jednak tacy, którzy wiedzą, że wirus i pewne obawy z nim związane są faktem: to państwo młodzi, którzy planując od lat swój wielki dzień dziś rozbijają się o mur rzeczywistości.
„Ponad 1700 osób w kwarantannie po trzech weselach w powiatach Sądecczyzny” – takie nagłówki zrobiły duże wrażenie, szczególnie, że pojawiły się w ogólnopolskich mediach. Strach spowodował, że goście zaczęli odmawiać udziału w przyjęciach weselnych, a śluby są odraczane. Dziś Minister Zdrowia wskazał, że niewykluczone jest wprowadzenie ponownych obostrzeń, w tym konieczności rejestrowania przyjęć weselnych i sporządzania oficjalnych list gości.
Dotychczasowe efekty uwolnienia wesel?
Kolejne zakażenia w regionie, wyłączenie obsługi lokali gastronomicznych, poszukiwania gości weselnych z kolejnych uroczystości, zagrożenie dla najstarszych.
Wydaje się jednak, że mimo tragicznych obrazów z różnych stron świata, nasz, polski Covid-19 nie wydaje się tak jak wirus opanowujący brazylijskie fawele czy siejący spustoszenie we włoskim Bergamo.
Kilkunastostronicowe wydania gazet wypełnione nekrologami już nie poruszają naszej wyobraźni: ślub i wesele miało być, więc będzie.
No i jest, a o tym, jakie są teraz wesela rozmawiamy z fotografem, Jacentym Spyrą, który opowiada nam o ślubach i weselach w czasie pandemii.
haloGorlice: Na przełomie marca i kwietnia branża ślubna zamarła. Pojawiła się wielka niepewność: czy i kiedy w ogóle organizacja takiej uroczystości będzie możliwa. Czy wiele wesel zostało odwołanych całkowicie?
Jacenty Spyra: Wesela z kwietnia i maja, które miałem obstawiać jako fotograf, przenoszono na dni powszednie. Młodzi nie spuszczają z tonu i chcą, żeby ten najważniejszy dla nich dzień w życiu był tak piękny, jak to założono wcześniej. Nie chcą żadnych ustępstw ani żadnych kompromisów – mówi fotograf Jacenty Spyra, który od lat obserwuje weselne trendy
haloGorlice: Czyli Covid nie wpłynął na branżę weselną w naszym regionie?
J.S.: Tego na pewno powiedzieć tak nie można. Wiele rzeczy się zmieniło, chociaż na pewno nie widać tego od razu. To, co było największym problemem nie tylko dla mnie jako fotografa, ale także innych przedsiębiorców obsługujących uroczystości weselne, to całkowity brak przewidywalności dalszego rozwoju sytuacji na przełomie kwietnia i maja. Telefony od Par Młodych rozdzwoniły się niemal natychmiast po wprowadzeniu obostrzeń, wspólnie naradzaliśmy się i w ciemno szukaliśmy dobrego rozwiązania. Mogę jednak powiedzieć, że osoby, z którymi ja osobiście miałem styczność były bardzo zdeterminowane: żadne z wesel nie zostało odwołane, tylko jedno przełożono na przyszły rok. To co obserwowałem na pierwszych weselach po zdjęciu obostrzeń to prawdziwa eksplozja radości, entuzjazm na tych pierwszych spotkaniach był niesamowity. Ludzie bardzo chcieli w końcu odreagować doświadczenie kwarantanny.
haloGorlice: Czyli ludzie chcą brać śluby i bawić się tak, jakby pandemia ich nie dotyczyła?
J.S: I tak i nie. Od początku czerwca, czyli od chwili, w której obostrzenia zostały nieco zelżone widzę, że ludzie przynajmniej na początku starają się zachowywać pozory. W kościele się nie tłoczą, niektóre Panny Młode pojawiają się z eleganckimi, ślubnymi maseczkami, które stają się jakimś symbolem naszych czasów. Wygląda to nieco dziwacznie, ale dlatego też zachowanie dystansu w kościele wydaje się łatwiejsze do utrzymania niż w czasie późniejszego przyjęcia weselnego. Księża są jednak wyrozumiali: pozwalają Nowożeńcom na zdjęcie maseczek w kościele. Daje to Młodym duży komfort psychiczny, chyba także ze względu na to, jak później wyglądają pamiątkowe zdjęcia.
haloGorlice: Ale na salach weselnych nic się nie zmieniło? Uściski, pocałunki, bliski kontakt, którego nie sposób powstrzymać?
J.S.: Wydaje się że tak. Jako fotograf staram się być zawsze gdzieś z boku, ale to trudne. Na jednym z wesel skrzyneczka na koperty została ustawiona z boku, w pewnej odległości. Drużba weselny poprosił, by przy życzeniach zachować odległość, nie przytulać się, nie całować i o dziwo – goście weselni zastosowali się do tego w pełni.
haloGorlice: ale potem zasiedli do stołów, jedli, pili, tańczyli?
J.S.: Zgadza się. Wydaje się, że zorganizowanie przyjęcia weselnego oznacza po prostu świadomą zgodę na przekroczenie wszystkich reguł ostrożności, które w stajnie pandemii powinny być zachowywane. Trudno jednak też powiedzieć z punktu widzenia fotografa, że organizacja wesel powinna być zabroniona. To ogromny biznes, wielu przedsiębiorców ma w tym swoje główne źródło zysku: fotografowie, właściciele sali weselnych, obsługa kuchni, kwiaciarnie, sklepy z sukniami ślubnymi, ale i tymi okolicznościowymi…
haloGorlice: Czyli jakiekolwiek obostrzenia są nie na rękę bardzo wielu instytucjom. Jak zatem przyjąć informacje, które dziś rano pojawiły się z ust Ministra Zdrowia, który proponuje powrót obostrzeń, m.in. wprowadzenie obowiązku rejestracji wesel, wprowadzanie list obecności gości…?
J.S.: Brzmi absurdalnie. Młodzi i tak już teraz mówią wprost, że bardzo wiele osób rezygnuje z uczestniczenia w przyjęciach weselnych, goście odmawiają przyjazdów, co jest bardzo problematyczne szczególnie wtedy gdy jedna strona rodziny przyjeżdża zza granicy lub z odległych rejonów Polski. Impreza, na której są tylko bliscy Pana lub Pani Młodej to nie jest to, na co Młodzi liczą. Nie da się ukryć, że śluby i wesela to obok pogrzebów jedne z nielicznych, naprawdę ważnych obecnie imprez integrujących całe rodziny. Bez tego ulatuje nam coś ważnego. Konieczność rejestrowania wesel i gości..? Brzmi logicznie i sensownie. Niedawno sam znalazłem się na takiej liście, przygotowanej na życzenie właściciela sali bankietowej: "na wszelki wypadek". Młodzi z pewnością przyjmą to do wiadomości i zaakceptują, bo nie mają innego wyjścia, jeśli chcą ten ślub wziąć. W końcu czekają i planują ten dzień niejednokrotnie wiele lat. Ale czy to rzeczywiście tak się uda? Tego nie wiem: zawsze można kogoś na listę nie dopisać, a zdarza się i tak, że niektórzy przychodzą tylko na ślub do kościoła, a w zabawie nie uczestniczą: co wtedy z nimi?
haloGorlice: A może jakaś pozytywna zmiana, która w związku z Covid-19 pojawiła się w przestrzeni weselnej?
J.S.: Wydaje mi się, że atmosfera wesel, które dochodzą ostatnio do skutku jest nieco inna. Nie chodzi o dystans, ale to, że na wesela i przyjęcia przychodzą Ci, którzy naprawdę chcą, są zżyci z Młodymi, chcą dzielić z nimi ten dzień. Covid-19 stał się świetnym argumentem dla tych, którzy zapraszani są z grzeczności, czy dlatego, że tak wypada. Odmawiają bez skrupułów i przypuszczam, że w wielu sytuacjach Młodzi nawet się z tego cieszą. Imprezy, na których byłem są duże, ale wszystkie mieszczą się w wyznaczonym limicie 150 osób. Jako fotograf często widzę, że na weselach organizowanych w ostatnich tygodniach szczególnie mocno widać zażyłość między gośćmi i Młodymi. Ograniczenia typowe dla epidemii nie mają szansy utrzymać się w czasie tych spotkań. To jest ta eksplozja radości, której tak bardzo ludzie potrzebowali.
haloGorlice: Ale zawsze istnieje obawa zakażenia i konieczność poddania się kwarantannie: co wtedy w przypadku fotografa, który ma umowy podpisane niemal na każdy kolejny tydzień?
J.S.: Szczerze mówiąc, wolę o tym nie myśleć. Wszyscy wiedzą, że to jest teraz wkalkulowane ryzyko. Zarówno ja, jak i Młodzi bierzemy to pod uwagę, ale chyba nikt nie zakłada tego złego scenariusza. Wiem, że to zabrzmi bardzo dziwnie, ale jeśli ktoś jest tak uzależniony finansowo od organizacji ślubów jak fotograf czy właściciel sali weselnej, to po prostu nie może stwierdzić, że zawiesza działalność. Wprowadzenie dłuższego, całkowitego zakazu organizacji takich imprez podcięłoby nam skrzydła i wielu zagroziło bankructwem.
haloGorlice: Życzymy zatem powodzenia i bezpiecznego powrotu po każdym z wesel.
J.S.: Dziękuję.
Napisz komentarz
Komentarze