To nie jest lekka praca, nie tylko z powodu podejmowanych przeze mnie tematów. Najtrudniejsza jest dokumentacja i w każdym miejscu jest ona zupełnie inna – podkreślał w czasie spotkania Wojciech Tochman.
Kiedy reporterowi wydaje się, że jest uodporniony, okazuje się, że kolejny dzień przynosi jeszcze gorsze opowieści, o tym, jak człowiek może być okrutny wobec drugiego człowieka.
Samo pisanie również jest bardzo trudne, dlatego że trzeba ważyć słowa, pamiętając o tym, kim jestem i jakie ja mam prawo, żeby dokonać jakiejkolwiek oceny. Ani przez moment nie można mieć za wysoko podniesionego nosa.
Nade wszystko reporter nigdy nie powinien szkodzić, zwłaszcza powtórnie krzywdzić ludzi, którzy przeżyli straszną traumę. Nie jest też prokuratorem ani sędzią, nikogo nie ma prawa przesłuchiwać.
To trochę dziwnie brzmi w kontekście mojej pracy, ale ja generalnie nie zadaję pytań. Ja jedynie proszę swoich rozmówców o opowiedzenie o sobie w tamtym czasie – wyjaśniał.
Organizm reportera nigdy też nie powinien produkować zgorszenia.
Jak rozmawiam z mordercą, ludobójcą, gwałcicielem – najpierw widzę w nim człowieka – podkreślał Tochman.
Trzeba oddzielać człowieka od jego czynu. Trzeba zrozumieć postępowanie ludzi. A jednocześnie reporter nie ma pola do naginania rzeczywistości, jeśli mówimy o faktach, bo przecież nie można żyć i nie żyć jednocześnie.
Reportaż nie powinien być jednak tekstem obiektywnym, z założenia ma być subiektywny, to znaczy ja jestem przekonany, że to, co napisałem w swoich książkach, jest absolutną prawdą, ale to jest moja prawda, przy założeniu, że fakty są faktami – mówił.
Reporter powinien być również odpowiedzialny za swoich bohaterów, a oni sami powinni widzieć sens w napisaniu swojej opowieści. I oczywiście historia powinna być opisana z każdej strony konfliktu.
A konflikt dla reportażu jest zawsze dobry...
Źródło foto:: Bartłomiej Kiełtyka/MBP w Gorlicach
Napisz komentarz
Komentarze