Wracając do raportu...
W większości kontrolowanych przez NIK lecznic pacjenci dostawali posiłki nieadekwatne do stanu zdrowia i o niewłaściwych wartościach odżywczych, które były w dodatku przygotowywane z surowców niskiej jakości.
Chorym serwowano zbyt mało warzyw i owoców, za to za dużo czerwonego mięsa, tłustych przetworów mięsnych, tłustych wędlin, w tym tych gorszej jakości. Ponadto zamiast „masła” podawano „tłuszcz mleczny do smarowania”, a zamiast „sera” – suszony hydrolizat białkowy o smaku sera i aromacie sera. Dodatkowo w większości szpitali potrawy zawierały zbyt dużą ilość soli.
A to wszystko odbywało się zgodnie z prawem, gdyż nie ma przepisów regulujących metody oceniania podawanych w szpitalach posiłków oraz zasad zatrudniania dietetyków, co daje pełną swobodę w tej kwestii kierownikom lecznic. Część z nich nie widziała nawet potrzeby udziału fachowca w żywieniu chorych.
A w Gorlicach...
O zdanie w kwestii żywienia pacjentów gorlickiego szpitala zapytaliśmy najbardziej zainteresowanych.
Proszę pani, to jest szpital, a nie – pięciogwiazdkowa restauracja. Jedzenie jest… znośne. Każdy gotuje inaczej, nie wymagajmy „maminej” kuchni w szpitalu, a raczej tego, żeby wszystko było ugotowane, jak należy – przekonywał mnie kilka dni temu pan Roman, pacjent oddziału internistyczno-kardiologicznego.
Podobne zdanie miała pani Marta, która kilkanaście dni spędziła na oddziale ginekologii, będąc w samej końcówce ciąży.
Mam porównanie z jednym z krakowskich szpitali, w Gorlicach jest po prostu smaczniej. Może kucharki są bardziej utalentowane, bo niemalże z tych samych produktów potrafią przygotować naprawdę smaczne i różnorodne posiłki – opowiadała.
Oczywiście zdarzają się i chorzy, którzy mówią, że w szpitalu najbardziej smakowały im... suchary, ale są to pojedyncze przypadki, zazwyczaj pacjenci po prostu nie narzekają, zakładając, że w szpitalu nie są po to, by sobie pojeść rarytasów.
11,15 zł – przygotuj sobie za tyle śniadanie, obiad i kolację
Tyle wyniósł średni dzienny koszt wyżywienia pacjenta w gorlickim szpitalu, w styczniu i lutym tego roku.
4,01 zł to koszt tak zwanego wsadu do kotła, a reszta kwoty to koszt wytworzenia – wyjaśnia Danuta Kozioł, główna dietetyczka szpitala.
Sześć kucharek i osiem osób pracujących jako pomoc w kuchni, uwija się codziennie by z „materii”, którą dysponują, wyszły smaczne potrawy. Czasami ciężko przeskoczyć ograniczenia związane z kosztami, ale i tak pacjenci gorlickiego szpitala nie mają co narzekać, bo w innych lecznicach brakuje na przykład na tak zwany dodatek owocowo-warzywny.
Nad szpitalnym jadłospisem czuwa kilka dietetyczek, które na stałe pracują w lecznicy, gdyż potrawy wydawane w oddziałach różnią się w zależności od schorzenia, z którym trafił pacjent.
Każdego dnia podajemy posiłki w ramach dziewięciu podstawowych diet, między innymi według kilku wariantów diety łatwostrawnej z ograniczeniem między innymi soli czy tłuszczu, dla niektórych pacjentów przygotowujemy jadłospis wysokobiałkowy, a także tak zwane diety specjalistyczne dostosowywane do indywidualnych potrzeb pacjenta – mówi Danuta Kozioł. I dodaje: Przygotowujemy również papki, potrawy płynne oraz półpłynne.
Za drzwiami szpitalnej kuchni powstają również desery dla chorych dzieci oraz podwieczorki dla pacjentów Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego.
Kruche ciasteczka, budynie, galaretki, kisiele, soczki owocowe, serki homogenizowane – wszystko powstaje u nas, na miejscu – wylicza dietetyczka.
W sumie pacjent gorlickiego szpitala otrzymuje średnio około 1800-2000 kalorii dziennie.
Dlaczego nie catering?
Z informacji uzyskanych z innych placówek wiemy, że pacjenci często nie są zadowoleni z potraw przygotowywanych przez firmy cateringowe. Nasz szpital posiada własną kuchnię, więc szkoda by było nie wykorzystać zaplecza, którym dysponujemy. Jeszcze jednym plusem gotowania „u siebie” jest fakt, że potrawy są zawsze ciepłe, a jeśli któryś z pacjentów wyjdzie na przykład na badanie i nie wróci na czas posiłku, to zawsze istnieje możliwość podgrzania zimnego obiadu – wyjaśnia Dorota Szymańska, zastępca dyrektora do spraw medycznych Szpitala Specjalistycznego w Gorlicach.
Co na to sanepid...
Sanepid kontroluje szpitalną kuchnię co najmniej dwa razy do roku.
Oczywiście uwagi są zawsze i najczęściej dotyczą tego, że szpitalny jadłospis jest ubogi w warzywa, ale nigdy nie było takich związanych z czystością w kuchni – podkreśla Danuta Kozioł.
Skarg na szpitalne nie ma również ze strony pacjentów, a każdy może się wypowiedzieć, choćby wypełniając ankiety dostępne w każdym z oddziałów lecznicy.
A Wy jak wspominacie szpitalne jedzenie?
reklama
Napisz komentarz
Komentarze