Aby oceniać istotę działania Inkwizycji, musimy podjąć próbę zrozumienia, w jakich realiach społeczno-politycznych przyszło jej działać. Żyjemy w czasach nieprawdopodobnego postępu technologicznego. To, co dla nas normalne, dla człowieka żyjącego w XII wieku byłoby całkowicie nie do zrozumienia. Musimy o tym pamiętać, oceniając historię Świętego Oficjum. W XII wieku Europa była chrześcijańska, zaś religia chrześcijańska stanowiła podstawę ładu społecznego. To wiązało się z kolei z faktem, iż jakikolwiek atak na Kościół lub religię, był w praktyce atakiem na panujący ustrój. Powstanie Inkwizycji zbiegło się w czasie z poważnym kryzysem społecznym, jaki opanował wtedy Europę. Biedni domagali się odebrania bogactw bogatym, tym samym stawiając się jednocześnie w roli heretyków, jak i wichrzycieli, którzy chcą zburzyć społeczny porządek. Do tego doszło powstawanie kolejnych sekt gnostycko-maniheiskich, z których najbardziej znaną byli albigensi, zwani także katarami. Domagali się oni nie tylko zniszczenia Kościoła jako instytucji, ale także usunięcia obowiązującego wówczas porządku społecznego. Niektórzy usiłują przedstawiać katarów jako niewinne ofiary kościelnych prześladowań, ale prawda jest o wiele bardziej skomplikowana. Dochodziło do mordów na chrześcijanach, a zwłaszcza na duchownych katolickich. Jakby tego było mało, Europie zaczął coraz poważniej zagrażać islam.To wszystko zachwiało wewnętrznym spokojem, i zaczęło prowadzić do eskalacji okrucieństwa, wojen domowych i napięć społecznych. Oczywiście, władcy i feudałowie nie pozostali bierni, i zaczęli stosować okrutne metody, aby obronić swój stan posiadania, i nie dopuścić do przemian zagrażających ich pozycji. Metodą najprostszą było oskarżenie o herezję, co prowadziło do szybkiego zniszczenia przeciwnika. Jednak oskarżenie o herezję stało się bardzo szybko narzędziem nadużywanym. Zaistniała konieczność pilnego uregulowania tych spraw, aby nikt pod pretekstem walki z heretykami nie załatwiał swoich prywatnych interesów. Inkwizycja była więc próbą ucywilizowania i kontroli procesu zwalczania herezji.
Powołanie obiektywnych sądów, które miały podlegać bezpośrednio papieżowi, miało być właśnie takim rozwiązaniem. W roku 1184, podczas soboru w Weronie, papież Lucjusz III dał początki faktycznej Inkwizycji. Formalnie zaś rzecz biorąc, Inkwizycja została powołana do życia na Soborze Laterańskim IV w 1215 roku, przez papieża Innocentego III. Kilkanaście lat później, w roku 1231, kolejny papież, Grzegorz IX, ogłosił konstytucję Excomunicamus et anathematisamus, a kilka lat później powierzył sprawy inkwizycyjne dominikanom. Co bardzo ciekawe, w dekrecie Grzegorza IX możemy przeczytać, że rzeczą niezmiernej wagi jest niedopuszczenie do karania za herezję osób niewinnych. Sama nazwa Inkwizycja pochodzi od łacińskiego słowa inquisitio, czyli badanie, i oznacza, iż Kościół w trosce o zbawienie duszy wiernych, ma prawo przeprowadzać badania mogące wykrywać i zapobiegać chorobom tejże duszy.
Jak więc miało wyglądać owe badanie? Czy inkwizytorzy znali tylko jeden rodzaj kary, a mianowicie spalenie na stosie? Prawda jest jednak zupełnie inna, niż chcieliby tego zagorzali przeciwnicy Kościoła. Jeden z najbardziej znanych inkwizytorów, sławny Bernard Gui, był Inkwizytorem Tuluzy w okresie 1307-1323. W owym czasie, na sto przeprowadzonych rozpraw, Gui wydawał średnio jeden wyrok śmierci. Przyznać trzeba, że jak na tamte czasy, i na fakt, że przyszło mu prowadzić rozprawy w samym środku nieformalnego państwa albigensów, nie jest to szokujący wynik. Sam Bernard Gui w swoim podręczniku dla inkwizytorów, pisze między innymi o idealnym inkwizytorze: Powinien być żarliwy i pilny w swojej gorliwości na rzecz prawdy religijnej, zbawienia dusz i tępienia herezji. Pośród trudności i przeciwieństw powinien zachować spokój, nigdy nie dać ponieść się złości ani oburzeniu. Powinien być nieustraszony, stawiać czoła groźnym sytuacjom aż do śmierci, ale nie ustępując przed niebezpieczeństwem nie powinien go prowokować poprzez nieroztropną śmiałość. Powinien pozostać nieczuły na prośby i względy tych, którzy próbują go zdobyć, tym niemniej nie powinien zatwardzać swojego serca i odmawiać zmniejszenia albo złagodzenia kary zależnie od towarzyszących okoliczności. W przypadkach wątpliwych powinien być ostrożny, nie dawać łatwo wiary temu, co wydaje się prawdopodobne, a co często bywa nieprawdziwe; ponieważ to, co wydaje się być nieprawdopodobne, na końcu często okazuje się być prawdą. Powinien wysłuchiwać, dyskutować i badać, aby dojść cierpliwie do światła prawdy. Niech umiłowanie prawdy, które zawsze powinno być obecne w sercu sędziego, jaśnieje w jego spojrzeniu, aby wyroki nie mogły nigdy sprawiać wrażenia podyktowanych przez pożądanie lub okrucieństwo.
Co bardzo ciekawe, wielu oskarżonych o herezję dobrowolnie domagało się osądzenia przez Inkwizycję. Dlaczego tak się działo? Otóż proces inkwizycyjny dawał większe szanse na sprawiedliwy osąd, niż proces przed sądem świeckim. Oskarżony miał prawo do obrońcy. Wyrok musiał być uzgodniony z ławą przysięgłych, i nie był decyzją samego sędziego. Oskarżony miał prawo poznać wszelkie zebrane przeciwko niemu dowody winy, a także poznać nazwiska świadków, którzy przeciwko niemu zeznawali. Wreszcie cały proces zaczynał się obdukcją lekarską, a w przypadku stwierdzenia przez lekarza choroby psychicznej, chory automatycznie był zwolniony z jakiejkolwiek odpowiedzialności. To wszystko powodowało, że ludność miała zaufanie do Inkwizycji, i w odróżnieniu od świeckiego wymiaru sprawiedliwości, procesy inkwizycyjne były przeprowadzane obiektywnie, oczywiście jak na miarę ówczesnych możliwości.
Wyroki, jakie zapadały, były bardzo różne. Orzekano najróżniejsze kary kanoniczne, nakładano kary grzywny, zobowiązywano do odbycia pielgrzymki, nakazywano noszenie tak zwanych znaków hańby( najczęściej był to żółty krzyż na płaszczu), a także decydowano o obrzędzie pojednania, czyli osławionym auto-da-fe. Nie było to jednak równoznaczne ze spaleniem na stosie, i w ogromnej większości przypadków miało charakter bezkrwawy, a sam obrzęd auto-da-fe polegał wyłącznie na zapaleniu świec i publicznym przyznaniu się do winy. Tylko niewielka część aktów auto-da-fe kończyła się śmiercią skazanego poprzez spalenie na stosie.
Oczywiście, byłoby kłamstwem stwierdzenie, że Inkwizycja nie skazywała ludzi na śmierć. Bardzo ciężko dziś ustalić dokładną liczbę ofiar, ale ogromna większość naukowców i historyków przyjmuje, że kara śmierci stanowiła około 5 % wszystkich wyroków. W dodatku orzeczenie kary śmierci nie zawsze oznaczało jej wykonanie. Uznawana za najbardziej krwawą i najbardziej okrutną Inkwizycja Hiszpańska, przeprowadziła według włoskiego badacza Agostino Borromeo, w latach 1480-1820,ogółem około 125 tysięcy procesów. Ocenia się, że około trzy i pół tysiąca z nich zakończyło się wykonaniem wyroku śmierci. Jako ciekawostkę można podać, że w Polsce liczba skazanych była bardzo niewielka, i prawdopodobnie wydano około 10 wyroków śmierci, związanych z pojawieniem się herezji husyckiej w XV wieku.
Kolejnym mitem, z jakim mamy dziś do czynienia, są osławione polowania na czarownice. Prawdą jest, że przed trybunałami inkwizycyjnymi stawali ludzie oskarżeni o czary. Jednakże ogromna większość stosów płonęła w protestanckich Niemczech oraz w Anglii. W sprawach o czary Inkwizycja wydała kilkanaście tysięcy wyroków, z czego około połowa była wyrokiem skazującym na pokutę tych, którzy o te czary fałszywie oskarżali innych. Liczba skazanych na śmierć przez Oficjum w procesach o czary, nie przekroczyła w sumie kilkuset osób. Musimy przy tym pamiętać, że w ówczesnych czasach ogromna większość społeczeństwa, wliczając w to także sędziów, po prostu wierzyła w czary.
Najwybitniejsi historycy zgadzają się dzisiaj, co do tego, że ogólna liczba ofiar Inkwizycji, we wszystkich krajach Europy, to około 10-15 tysięcy. Oczywiście, nie jest to mało, ale biorąc pod uwagę czasy, w jakich miały miejsce te wydarzenia, liczba ta w żaden sposób nie szokuje.
Działalność Inkwizycji trwała w większości państw europejskich do XVIII wieku. Były od tego wyjątki, jak choćby Portugalia, Włochy i Hiszpania. W roku 1908 na mocy decyzji papieża Piusa X przekształcono Inkwizycję w Kongregację Świętego Oficjum. Z kolei papież Paweł VI zamienił ją w roku 1965 w Kongregację Nauki Wiary.
Inkwizycja nie była instytucją na wskroś kryształową, pozbawioną wad. Nie takie jednak miały być cele jej działania. Biorąc pod uwagę czasy, w jakiej przyszło jej działać, można jednoznacznie stwierdzić, że porównywanie liczby ofiar Inkwizycji do liczby ofiar faszyzmu i komunizmu jest czystym absurdem. Niestety, brak wiedzy na ten temat, a raczej opieranie swej wiedzy na filmach i powieściach skutkuje tym, iż argument o rzekomych milionach zamordowanych jest notorycznie wykorzystywany jako dowód na okrucieństwo religii katolickiej i samego Kościoła. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kolejne pokolenia historyków i naukowców położą całkowity kres bzdurom i kłamstwom, jakich dopuszczają się przeciwnicy Kościoła.
de la Fere
Napisz komentarz
Komentarze