Zebrani szukali odpowiedzi na pytanie: czy mecenat w dziedzinie kultury w naszym kraju, realizowany jest zgodnie z zasadami określonej polityki? czy podobnie jak w gospodarce rządzi tu „niewidzialna ręka rynku” lub może wolna konkurencja poszczególnych lobbies? jak zareaguje prowincja, tradycyjne źródło naszej kulturowej tożsamości wobec wyzwań globalizacji i europejskiej unifikacji? czy wobec szczupłości środków stać nas jako kraj na forsowanie budowy tzw. centrów kulturowych kosztem wykluczenia całej reszty?
O tych problemach rozmawiali uczestnicy spotkania podczas dyskusji panelowej, której moderatorem był prof. Zenon Ożóg z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego. Udział w niej wzięli: dr hab. Łukasz Konieczko - prorektor ds. Studenckich ASP w Krakowie; prof. Artur Mordka – Międzywydziałowy Instytut Filozofii UR; dr Magdalena Rabizo-Birek – krytyk sztuki, redaktor naczelna kwartalnika literacko-artystycznego „Fraza”; dr Jan Wolski – Instytut Filologii Polskiej UR/ Fraza; dr Janusz Pasterski - Instytut Filologii Polskiej UR/ Fraza; mgr Tomasz Kisiel – Wydział Sztuki UR/PLSP Jarosław; dr Joanna Orlik – Dyrektor Małopolskiego Instytutu Kultury w Krakowie; Mariusz Kargul – pisarz, dziennikarz; Olgerd Dziechciarz – poeta, prozaik, felietonista, członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich; dr Krystyna Walc – przewodnicząca Stowarzyszenia Literacko-Artystycznego "Fraza" i Towarzystwa Naukowego w Rzeszowie, UR; mgr Paweł Nowicki z Gorlic.”
***
Chociaż Internet otwiera dziś przed nami nowe perspektywy (zgodnie z teorią globalnej wioski), trafne zdaje się przekonanie, że wartości istotne dla naszej kultury realizują się tylko w bezpośrednich relacjach międzyludzkich. Spotkanie twarzą w twarz, gra emocji, żywa wymiana poglądów - po prostu rozmowa, w której istotą rolę odgrywają głos i spojrzenie, wydają się nieredukowalnym wymiarem autentycznej komunikacji międzyludzkiej. Mówi się że rozmowa jest „miejscem stawania się sensu”. Jest to problem dobrze znany z tradycji filozofii dialogu.
Z psychologii wiemy, że najbogatszym i najsilniej oddziaływującym źródłem informacji jest dla nas drugi człowiek. Wiedza wyniesiona ze szkoły tkwi w nas zawsze przefiltrowana i jak gdyby w aureoli osobowości nauczyciela. Nawet najgenialniejszy tekst domaga się komentarza, który z kolei możliwy jest tylko w pewnej przestrzeni komunikacji w przestrzeni rozmowy. Zatem nic nie jest w stanie zastąpić nam tradycyjnych spotkań, lekcji, sympozjonów. Nawet z potocznego doświadczenia wiemy, że to, co w rozmowie naprawdę istotne, ujawnia się nieraz pośrednio, poprzez przemilczenie lub jako oczywistość ukrytych założeń. Wśród historyków filozofii istnieje pogląd, zgodnie z którym, w ateńskiej akademii mówiło się o wielu innych sprawach niż te, które Platon „oficjalnie” zawarł w swych dialogach. Pismo jako gotowy wytwór zawsze stanowiło pewną namiastkę, a w każdym razie fenomen różny od faktyczności doświadczenia spotkania ucznia z nauczycielem - mistrzem. Uczymy się, czytamy ale po to, by kiedyś o tym porozmawiać, by jakoś zadziałać w myśl wcześniej wystudiowanej teorii. Warto w tym miejscu przypomnieć Milczenie C.K. Norwida lub partie platońskiego Fajdrosa…
Paweł Nowicki
Napisz komentarz
Komentarze