IV Liga Małopolska
Glinik Gorlice – Orzeł Balin 0-4 (0-1)
0-1 Motyka 31’, 0-2 Suwaj 54’, 0-3 Koźmiński 61’, 0-4 Salami 87’
Sędziował: Kucia (Kraków)
Żółte kartki: Żmigrodzki, Olech – Wściubiak
Czerwona kartka: Martuszewski (80’), Olech (90’)
Widzów: ok. 120
Glinik: Grądalski – Żmigrodzki (46’ Migacz), Olech, Kijek, Zapała – Brzeziański, Stępkowicz, Cionek, Nidecki (46’ Kurek) – Juruś (73’ Paszyński), Martuszewski
Orzeł: Gielarowski – Guzik, Żuraw, Treściński, Jamróz – Stępień (46’ Domurat), Suwaj (62’ Rożek), Wolny, Motyka – Wściubiak (33’ Koźmiński), Kalinowski (55’ Salami)
Dzisiejsze spotkanie można porównać do walki bokserskiej. Pierwsza połowa spotkania to badanie sił, goście cofnięci na własną połowę nastawieni na grę z kontry. Sytuacja ta sprawiła ze zespół Glinika sprawiał wrażenie równorzędnego partnera, próbującego ostrożnie przejąć inicjatywę. Pomimo optycznej przewagi, gospodarze nie potrafili stworzyć sobie większego zagrożenia pod bramką Gielarowskiego. Co gorsza podopieczni Stanisława Bończaka nadziali się na szybką kontrę tracąc przy tym bramkę. W 31 min. prawą stroną przedarł się Kalinowski, jego strzał zdołał jeszcze sparować Grądalski lecz był już bezradny przy dobitce Motyki. Do końca pierwszej połowy obraz spotkania i wynik nie uległ zmianie.
W przerwie gospodarze dokonali dwóch zmian w miejsce kontuzjowanego Żmigrodzkiego wszedł Migacz, a Nideckiego zastąpił Kurek.
Zmiany po części wymuszone nie wyszły gorliczanom na dobre. O samego początku drugiej połowy inicjatywę przejęli goście zagrażając bramce Gradalskiego.
Na efekty długo nie trzeba było czekać w 50 min. ponownie Kalinowski dośrodkowuje z prawej strony wprost do Suwaja który z 6 metrów zdobywa drugą bramkę.
W chwilę później Kurek mógł zdobyć bramkę kontaktową, kiedy w polu karnym drużyny Orła zakręcił obrońcami jednak strzał jego zdołał sparować Gielarowski, jeszcze dobitka Jurusia lecz piłka po rykoszecie wychodzi tylko na rzut różny.
Co się nie udało gospodarzom udaje się drużynie z Balina w 61 min. kolejna szybka akcja prawą stroną tym razem Domurat zagrywa na 8 metr do nadbiegającego Koźmińskiego, któremu nic nie pozostaje jak umieścić piłkę w siatce.
Koźmiński mógł pogrążyć gospodarzy jednak w 75 min oraz 82 min przegrał pojedynki sam na sam z bramkarzem Glinika.
Miedzy czasie w 80 min. Martuszewski za faul zostaje ukarany czerwoną kartką i musi opuścić plac gry. Osłabienie drużyny nie wróży gospodarzom nic dobrego do końca meczu.
Zgodnie z przewidywaniami im bliżej końca tym przewaga przyjezdnych coraz większa, efektem tego czwarta stracona bramka przez zespół Glinika jej strzelcem Salami.
W chwilę później za niesportowe zachowanie Tadeusz Olech zobaczy żółty kartonik, co więcej nie mogąc pogodzić się z decyzją sędziego – protestuje za co ukarany zostaje kartkę czerwoną.
W tym samym momencie arbiter kończy to spotkanie. Spotkanie w którym drużyna z Balina wyczekała, zakatowała i ostatecznie zadała decydujące ciosy, zasłużenie wygrywając to spotkanie.
Porażka boli, niestety bardziej smutne jest podejście społeczeństwa do futbolu w Gorlicach. Kiedy jest dobrze to autorów sukcesu jest wielu. Niestety kiedy jest źle dziwnym trafem nie ma nikogo, wtedy najlepiej być jak najdalej od problemu.
Końcowy komentarz nie bez znaczenia bo w czasie kiedy Klub zaczyna dotykać sytuacja identyczna co spotkała niedawno Kmitę Zabierzów. Jak to się skończyło wszyscy wiemy.
GKS Glinik Gorlice staje dziś być albo nie być i każdy kolejny mecz któregokolwiek gorlickiego zespołu staje pod wielkim znakiem zapytania.
źródło: glinikgorlice.futbolowo.pl
Napisz komentarz
Komentarze